wtorek, 25 marca 2014

Bowmore 9 YO 2000 Murray McDavid

Dziś degustacja pod hasłem "tania whisky z niezależnego rozlewu". Oczywiście taniość to pojęcie względne, ale tańszych trunków w tej kategorii znajdzie się niewiele. Po co więc kupować coś takiego? Odpowiedź jest prosta i dość oczywista - z ciekawości. Dobra destylarnia, do tego prawda tylko dziewięć lat, ale za to wszystkie spędzone w beczce po sherry. Może więc młody wiek udało się jakoś okiełznać?
Seria tego Bowmora nie jest tak skromna, jak w przypadku większości niezależnych rozlewów, bo wynosi aż 1600 butelek. Oczywiście whisky bez filtracji na zimno i bez karmelu, jedynie rozwodniona do 46%.
Przy okazji oczywiście nasuwa się chęć porównania tej whisky z oficjalnym Bowmorem, kwestia tylko z którym? 12 - letnia Enigma ciut za stara, a Surf chyba za młody, zresztą tego ostatniego nie piłem i raczej nie planują próbować. Nie ma się więc co silić na konfrontację, ale gdyby ktoś chciał zerknąć, to tu jest mój opis Bowmora 12 (teraz chyba bym to napisał nieco inaczej...).
Ja w każdym razie skupiam się na tym co mam przed nosem, więc pora zajrzeć do kieliszka.

poniedziałek, 17 marca 2014

Redbreast 12 YO Cask Strenght

Spośród całej masy zagranicznych "świąt" chyba dzień Św. Patryka miałby u nas największe grono zwolenników, ale jakoś nikt specjalnie mocno go nie promuje. Gdzieś tam w barach czy sklepach pojawiają się koniczynki, ale mało tego, jakoś tak bez przekonania. Gdyby przyłożyć się do tego jak choćby do walentynek, to dopiero mogłoby być fajnie (szczególnie że w tym roku to poniedziałek). Ale tymczasem większość będzie obchodzić ten dzień przy szklance wodnistego, cieniutkiego Guinnessa, a Irlandia ma przecież sporo więcej do zaoferowania.
Ok, ja też niezbyt wiele miejsca poświęciłem ichnim produktom, ale żeby choć częściowo nadrobić zaległości, postanowiłem dziś otworzyć całkiem interesującą (moim zdaniem) butelkę. "Gwiazdą wieczoru" będzie whiskey Redbreast w wersji dwunastoletniej, a w dodatku cask strenght, czyli butelkowana bez rozcieńczania wodą. Nie jest to jednak whisky typu single malt. Owszem, jest destylowana w tradycyjnych alembikach (pot still), ale powstaje zarówno z jęczmienia słodowanego, jak i zwykłego. Ciekawy twór, charakterystyczny głównie dla Irlandii i zwany tam "single pot still". Czy warto tym uczcić irlandzkie święto? Zaraz się okaże. Zapraszam dalej!

piątek, 14 marca 2014

Asbach Urbrand

Jak wspominałem przy okazji degustacji koniaku Remy Martin, chcę na chwilę zboczyć w stronę destylatów z winogron. Nie będzie to pewnie zbyt długie odchylenie, ale mam nadzieję, że znajdę coś interesującego.
Dziś w szkle wylądowała niemiecka brandy Asbach Urbrand. Destylowana u naszych sąsiadów, ale według informacji producenta powstająca z francuskich winogron. Trochę szkoda, bo liczyłem po cichu, że pochwalą się swoją, krajową bazą, ale widać importowane owoce (a może i gotowe wina?) lepiej się do tego nadają.
Reszta jest już dość klasyczna - dwukrotna destylacja, leżakowanie z beczkach z dębu limuzynowego przez okres 2 do prawie 4 lat. Oczywiście dotyczy to podstawowych wersji brandy, bo są też znacznie bardziej ekskluzywne, ale od nich swoich eksperymentów zaczynać nie będę (kwestia ceny to jedno, a dostępności to drugie). Po cichu liczę na niemiecką solidność i to, że byle czego w świat nie puszczają, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie.

wtorek, 11 marca 2014

Greene King Double Hop Monster

O tym, że piwna rewolucja panoszy się po świecie, wiedzą już wszyscy. Wszyscy warzą "dziwne" piwa, wszędzie sypią amerykańskie chmiele, generalnie jest sympatycznie. Że przy okazji większe browary chcą się załapać na kawałek tego tortu - nic dziwnego. Wszak klient zazwyczaj zamożny, produkt nietani, więc czemu nie. Tak jest w USA, po części tak jest nawet u nas (Cieszyn i jego limitowane Brackie), podobnie też w Wielkiej Brytanii. Taki właśnie okaz wpadł mi dziś w ręce. Mocno chmielona IPA z browary Greene King.
Oczywiście butelka nie wygląda koncernowo - ciekawa etykieta, wykonana na ładnym papierze, w raczej luźnym stylu. Wygląd jak najbardziej "craftowy" (ależ to modne słowo...), a jak będzie z zawartością? Pora sprawdzić!

czwartek, 6 marca 2014

Remy Martin VS

Jak dotąd niewiele pisałem o destylatach powstających z winogron, a temat to dość ciekawy, więc w najbliższym czasie planuję spróbować kilku rzeczy z tej właśnie kategorii. W końcu nie tylko ze słodu da się coś ciekawego "upędzić".
Rozpocznę właściwie już dziś, a padło na koniak Remy Martin VS. Jest to podstawowa pozycja w ofercie tego dużego producenta, ale już przy takiej okazji proponuje nam on coś interesującego. Grona, wykorzystywane do jego wytwarzania, w całości pochodzą z regionu Petite Champagne, jednego z dwóch najlepszych w Cognac (oczywiście ten lepszy to Grande Champagne).
Wieku destylatu oczywiście Francuzi nie podają, ustawowo musi mieć co najmniej dwa lata, ten ma ponoć co najmniej trzy. W sumie niewiele, ale ponoć tyle już wystarcza, żeby destylat nabrał odpowiedniego sznytu. Jak ty wyszło? Właśnie zaczynam sprawdzać, więc zapraszam do dalszej lektury.

niedziela, 2 marca 2014

Lambrate Imperial Ghisa

Sporo czasu upłynęło od ostatniego wpisy (i w ogóle tylko dwa wpisy w lutym, a butelek coraz więcej...), więc postanowiłem wrócić z czymś przynajmniej w teorii przyzwoitym.
Coś włoskiego już pojawiało się wcześniej, więc nie będę kolejny raz pisał, że Włosi też potrafią, ale dzisiejsze piwo jest kolejnym tego dobrym przykładem.
Browar Lambrate zaczynał jako mały browar restauracyjny w 1996 roku od dwóch piw, a obecnie mają ich w ofercie 18, przy okazji stając się uznaną marką. Tanio oczywiście nie jest, ale teraz wszyscy się cenią.
Imperial Ghisa to wędzony porter bałtycki, więc poniekąd piwo dość klasyczne (kwestia ilości wędzonki...). Poza tym u nas dobry porter stoi praktycznie w każdym spożywczaku, więc nikt nam ciemnoty nie wciśnie. Jak więc sprawdzili się w tym stylu Włosi? Zapraszam dalej!