wtorek, 28 października 2014

Z wizytą: Warsaw Whisky Fest, część 2.

Pora na drugą część relacji. W pierwszej było klasycznie, czyli dokładnie to, co każdy normalny człowiek na festiwali whisky pije. A teraz będą rzeczy zupełnie inne, na które pewnie wielu miłośników szkockiej wody życia reagowało zniesmaczeniem. No bo jak to? Festiwal whisky, a na nim wystawiają się rumy, koniaki i jakieś amerykańskie bimbry z kukurydzy? A jednak. Bo w sumie czemu nie? To pierwszy festiwal, a bez tych nieco niezwiązanych z tematem wystawców wyglądało by to dość ubogo. No i jak wspomniałem w pierwszej części - póki co na osobne targi rumów czy koniaków raczej się nie doczekamy, że o mniej popularnych destylatach nie wspomnę. Dodały one trochę kolorytu warszawskiemu festiwalowi, a przy okazji być może przekonały kilku miłośników szkockich maltów do spróbowania czegoś innego. Bo było co próbować! A co ja piłem? O tym dalej.

poniedziałek, 27 października 2014

Z wizytą: Warsaw Whisky Fest, relacji część 1.

O tej imprezie na blogu nie wspominałem, bo nie byłem pewien, czy się na nią wybiorę, ale informacji w sieci było sporo. Pierwszy Warszawski Festiwal Whisky już za nami, pora więc zdać relację.
Swoją podzieliłem na dwie części, nawet nie tyle z powodu objętości, co innej kategorii trunków.
Ale tak od początku - nie byłem pewien, czy na WWF pójdę. Trochę mi się nie chciało, bo zimno, szaro i październik, a tam będzie dużo ludzi, tłok itp. Ale żona mnie zmobilizowała, powiedziała żebym przestał marudzić i ruszył swoje szanowne cztery litery, bo na pewno będzie warto. Oczywiście z racji mojego niezdecydowania byłem na Festiwal kompletnie nieprzygotowany, nawet buteleczki na sample szykowałem dopiero w niedzielę o 10 rano...
No właśnie - w niedzielę. Sobotnia wizyta odpadała, ale może to i lepiej - jak zobaczyłem zdjęcia tłoku w pierwszym dniu, to cieszyłem się, że mnie tam nie było. W niedzielę godziny otwarcia Festiwalu były krótsze, ale i ludzi zdecydowanie mniej. Dało więc radę podejść na spokojnie do każdego stoiska, porozmawiać z wystawcami, przy okazji poprosić o sampla (pamiętać - za rok wziąć dużo buteleczek!). Miło i przyjemnie, bez przepychania i długiego oczekiwania. Choć patrząc na mnogość trunków, to niedzielne sześć godzin było niewystarczające, żeby spróbować na spokojnie wszystkiego, czego chciałem.
A teraz już o tym, co piłem. Jak wspomniałem na początku, swoją skromną relację podzieliłem na dwie części. Może to dziwne w przypadku takiej imprezy, ale moimi priorytetami nie były whisky single malt. Po co więc tam poszedłem? Bo było sporo rumów, a na festiwal tego trunku w Polsce trzeba będzie chyba jeszcze długo poczekać. Oczywiście szkocką też piłem, i o niej dziś (przy okazji przepraszam za kiepskie zdjęcia, ale aparat leżał na dnie plecaka, a plecak leżał...gdzieś).

wtorek, 21 października 2014

Old Pulteney 12 YO

Na dzisiejszą degustację wybrałem whisky z tych nieco mniej znanych, a przy okazji być może lekko niedocenianych. W szkle wylądowała Old Pulteney w podstawowej, 12 - letniej wersji. Nie jest to oczywiście trunek całkowicie anonimowy, ale też nie zaczynają od niego ci, którzy piją pierwsze whisky słodowe (fakt że nie za często widać go w marketach, co nieco zmniejsza szansę na zostanie "pierwszym maltem w życiu").
Uwagę zwraca na pewno oryginalny kształt butelki, a w drugiej kolejności statek na etykiecie. Te morskie nawiązania nie są bezpodstawne, bo destylarnia Pulteney znajduje się w mieście portowym Wick. Whisky przez wiele lat była wykorzystywana głównie do blendów, oficjalna 12 - letnia edycja pojawiła się na rynku w 1997 roku. Co oczywiście nie oznacza, że przestała pojawiać się w mieszankach, bo do tej pory stanowi składnik m.in. Ballantinesa. A jak smakuje solo? Pora sprawdzić!

czwartek, 16 października 2014

Henry Westons Vintage Cider 2013

Chyba już pora na zamknięcie sezonu cydrowego, a że w tym roku jakoś nie było ich zbyt wiele, to finisz musi być z przytupem. I może niekoniecznie przytupem jakościowym, ale procentowym (a jakże!). Oto dziś w szkle zagościł Henry Westons z rocznika 2013, o niebagatelnej mocy 8,2%. Oczywiście nie alkohol skłonił mnie do zakupu, ale przyznacie, że parametr imponujący. Szczególnie w takim rodzaju napoju, który jest orzeźwiający i pije się go raczej dość szybko.
W teorii Henry wygląda całkiem nieźle - rocznikowany cydr, oczywiście "slowly aged" w 200-letnich beczkach (ciekawe, co taka beczka może jeszcze oddać?), no i produkowany z najlepszych odmian jabłek. Co prawda pełno go w marketach, ale historia całkiem ciekawa. No i jeszcze jest półwytrawny, więc nie będzie zniechęcał tych, co to boją się kwasu. A jak to wszystko wypadnie w praktyce? Zapraszam do dalszej lektury.

niedziela, 12 października 2014

Locke's 8 YO Pure Pot Still Irish Single Malt

Dziś pora na lekką odmianę - po dwóch whisky ze Szkocji dziś pora na coś irlandzkiego. A w dodatku będzie to irlandzki single malt, a tych jak wiadomo nie ma zbyt wiele. Zresztą w porównaniu do mnogości produktów szkockich, oferta irlandzkiej konkurencji wygląda skromnie (podobnie z ilością destylarni - w Szkocji ponad sto, a w Irlandii ledwie... trzy!). Ma to też oczywiście swoje przełożenie w popularności, a już niekoniecznie w cenie - produkty irlandzkie, mimo iż zdecydowanie mniej poszukiwane, wcale tańsze ie są, wręcz przeciwnie. 
Może więc prezentują jakieś niespotykane walory smakowe i dlatego są tak wysoko wyceniane? Próbowałem już jednej z ciekawszych whisky irlandzkich - Redbreast - i owszem smakowała, ale żeby jakoś specjalnie zapadła mi w pamięć? To już niekoniecznie. Może więc będzie tak w przypadku 8 - letniej Locke's? Trzeba sprawdzić.

piątek, 10 października 2014

Glenburgie 1990/2009 62,2% The Single Malts of Scotland

Wczorajsza degustacja trochę mnie rozochociła, więc na dziś postanowiłem wyciągnąć też coś ciekawego i w odpowiednim wieku. A że kilka sampli czeka na spróbowanie, to dziś sięgnąłem po próbkę 18 - letniej Glenburgie, rozlanej w serii The Single Malts of Scotland. Podane w temacie lata destylacji i rozlewu wskazują na 19 lat, ale pamiętajcie, że liczą się lata pełne, a nie tylko roczniki.
A w ogóle co to za jakaś anonimowa whisky ta Glenburgie, może ktoś zapytać? Przewrotnie odpowiem, że jest bardzo duża szansa, iż większość pijących whisky tak w ogóle pewnie miało z nią styczność. Jak to możliwe? Otóż destylat ten jest jednym z wielu składników... blenda Ballantine's (a także innego rarytasu - Old Smuggler). Zatem pijąc tą ostatnią, przy okazji sączycie też pewnie destylaty z kilku mało popularnych destylarni. Ciekawy temat do rozważań przy whisky za 5 dyszek.
Sama destylarnia ma dość burzliwą historię, wielokrotnie ją zamykano, zdarzały się krótsze i dłuższe przestoje, aż w końcu w 2005 przejął ją Pernod-Ricard. O jej los można być już chyba spokojnym, bo popyt na whisky rośnie, a w dodatku na budynkach destylarni pojawił się wielki napis Ballantine's co pokazuje, że jej produkty są dość poważnie traktowane przy zestawianiu popularnego "mieszańca". Przy okazji oznacza to też pewnie, że oficjalnych wypustów nie należy się spodziewać zbyt wielu, więc z tym większą radością przystępuję do tej degustacji. A jakie będą jej efekty? Zapraszam do dalszej lektury.

czwartek, 9 października 2014

Bunnahabhain 1991/2012 46% Cooper's Choice

Dużo czasu minęło od mojego ostatniego wpisu, a jeszcze więcej od ostatniego opisu czegoś, co mi naprawdę smakowało. Zatem dziś będzie "pewniak" - może niekoniecznie rzecz wybitna, ale na pewno taka, która mi smakuje (widać to zresztą po ilości pozostałej w butelce, dość szybko się zmniejszającej niestety). Żeby więc zbytnio nie przedłużać - w szkle wylądowała 20 - letnia Bunnahabhain, rozlewany przez Cooper's Choice. Whisky w odpowiednim już wieku, z beczki po sherry, w dodatku kupiona za śmieszną jak na swoje parametry cenę (ale i sklepowa cena około 260 złotych nie jest jakaś straszna) - nie ma co wybrzydzać, tylko pić. Co prawda moje starcie z oficjalną, 12 - letnią Bunną wypadło średnio, ale przez jedną wersję nie ma się co zrażać do całości - idąc tą drogą, to po kilkunastu próbach mogło by zostać niewiele dramów do wypicia w życiu.
Skoro już nieco uprzedziłem wypadki, i napisałem że mi smakuje, to nie będę specjalnie przedłużać wstępu, i w dalszej części tego wpisu postaram się wyjaśnić dlaczego. Zapraszam więc do lektury!