Jakoś nie mogłem się ostatnio zmobilizować do umieszczenia nowego wpisu, ale w końcu wrzuciłem jakąś zakurzoną butelkę do lodówki, no i jest!
Dziś pora na podwójnego koźlaka z Islandii. Jest już trochę egzotycznie, a będzie nawet bardziej, bo warzy go taki niby-kraftowy browar. Znaczy chodzi o to, że robi to duży browar, udający mały. Trend nieunikniony, czekam kiedy na butelkach poza hasłem "piwo craftowe" pojawi się hasło "piwo naprawdę craftowe". I będzie licytacja, kto jest bardziej prawdziwy i niszowy.
Wracając jednak do dzisiejszego piwa. Będzie to Einstock Icelandic Doppelbock. Jak widać, egzotyczność tego piwa jest ważna, bo nawet w nazwie podkreśla się jego pochodzenie. Wygląda to trochę na zasłonę dymną w stylu "no wiesz, może nasze piwo nie jest jakieś wyjątkowe, ale jest z Islandii! Islandia, człowieku! Prawdziwy koniec świata!". A zaraz poniżej reklama kontekstowa "tanie loty Rejkiawik już od 99 PLN!".
Czy faktycznie piwo będzie cieszyć tylko egzotycznym kapslem i etykietą? Pora sprawdzić!
Jeśli chodzi o zapach, to jest całkiem klasycznie i poprawnie. Pierwszy plan to kakao, trochę deserowej czekolady, orzechów włoskich. Potem pojawia się palone ziarno, chleb graham i dobry kwas chlebowy. Wszystko dobrze poukładane, bez szaleństw i wodotrysków, ale także bez wad. Jeśli ktoś ma zakodowane w głowie, że koźlaki to nudny styl, to Einstock Doppelbock raczej tej opinii nie zmieni. Nie chodzi o to, że pachnie źle - po prostu nie ma tu czegoś, co wywoływało by jakieś większe zainteresowanie.
W smaku w zasadzie podobnie. Karmel, prażone ziarno, orzechy włoskie i razowe pieczywo. Jakaś słodycz, ale na szczęście niezbyt silna. Piwo gładkie na wstępie, później robi się bardziej goryczkowe, pojawiają się nuty palone.
Finisz jest wyraźnie goryczkowy, lekko wytrawny, z nutą karmelu.
Obiektywnie patrząc - piwo jest niezłe. Ale mi niestety raczej nie wbije się w pamięć. Choć z drugiej strony - przecież piwo głównie do tego służy. Jednak trunki do takich codziennych zastosowań powinny mieć nieco rozsądniej skalkulowaną cenę. Kilkanaście złotych (14?) za to piwo to zdecydowana przesada. Za taką kwotę można kupić dwa solidne niemieckie koźlaki, na dodatek w półlitrowych butelkach. Raczej nie będą gorsze, a jest duża szansa, że trafimy na coś smaczniejszego. No, ale nie będą z Islandii!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz