Dziś tak bardziej zwyczajnie. Obecnie inne piwa są na fali, wszyscy ganiają za "imperialnymi porterami", risami czy pintowym eisbockiem (już mam, wrażenia pewnie niedługo), więc kojarzący mi się z delikatną nijakością brown ale będzie ciekawą odmianą. No, nie do końca to taki zwyczajny brown ale, bo słody wędzono dymem z drzew owocowych. Zrobił to Miłosław, kosztuje rozsądnie (około 6 zł), więc w zasadzie czemu nie? Jeszcze kilka pozycji z ich nowej serii wygląda ciekawie, choć może przy "craftowej" obfitości nie wywołują już takiego zainteresowania, jak pewnie zrobiłyby to 5 lat temu. Ale cóż, kto bronił im być tymi pierwszymi?
Wracając do dzisiejszego browna. Jak na styl piwo całkiem treściwe - 13,2 ekstraktu, 5,6% alkoholu, parametry pozwalają podejrzewać, że nie będzie to słabeusz. Jak wyszło w praktyce - o tym dalej.
Mały blog o alkoholach; wrażenia z degustacji trunków wszelakich - od piwa, przez whisky, koniaki, wódki i wszelkie napoje dostarczające ciekawych doznań smakowych.
wtorek, 21 lutego 2017
piątek, 10 lutego 2017
5th Ocean Grand Ale
Dziś piwo z Rosji. Kiedyś chyba nawet coś z tego kraju się pojawiło na moim blogu, ale smakowo nie zachęcało do dalszych poszukiwań. Po co więc to? Ano trochę połasiłem się na ładną butelkę. Lubię takie szampanówki, jeszcze w dodatku zamykane naturalnym korkiem, no piwo praktycznie samo wskakuje do koszyka. Cena coś w okolicach 12 złotych, więc spustoszenia w kieszeni nie zrobi, można brać!
Piwo uwarzone przez Moscow Brewing Company. Ekstrakt 16, alkohol 6,2%, niepasteryzowane, dojrzewające w butelce, no nawet wygląda to ciekawie. Nie liczyłem na fajerwerki, ale przynajmniej na solidnego "ejla" do wieczornego podjadania. Jak to wyszło? O tym dalej.
Piwo uwarzone przez Moscow Brewing Company. Ekstrakt 16, alkohol 6,2%, niepasteryzowane, dojrzewające w butelce, no nawet wygląda to ciekawie. Nie liczyłem na fajerwerki, ale przynajmniej na solidnego "ejla" do wieczornego podjadania. Jak to wyszło? O tym dalej.
wtorek, 7 lutego 2017
Birbant Sheep Szit
Dzwoni do mnie jakiś czas temu kolega. Taki dobry kolega, co to raz na jakiś czas odkłada mi buteleczkę jakiegoś ciężej dostępnego piwa. I mówi "chcesz wypić owcze g...o?". Oczywiście śmiechom i dokazywaniom nie było końca, sami zresztą kiedyś stwierdziliśmy, że dojdzie do takiego momentu piwnej rewolucji, w którym wystarczy nalanie jakiegoś g.. do butelki, a ludzie i tak się będą na to rzucać. Jednak wtedy nie sądziliśmy, że ktoś to potraktuje prawie dosłownie.
Ale jednak, (prawie) stało się! Owcze odchody użyte do suszenia słodu, i nazwa dumnie eksponująca ten fakt. Trochę wahałem się, czy w ogóle umieszczać tu recenzję tego piwa, bo jest to mocne płynięcie z prądem, w dodatku płynięcie w takie mniej ciekawe rejony (żeby nie powiedzieć, że płynięcie do kanalizacji). Ale może jednak w Sheep Szit jest coś więcej, niż tylko trochę kontrowersji?
Ale jednak, (prawie) stało się! Owcze odchody użyte do suszenia słodu, i nazwa dumnie eksponująca ten fakt. Trochę wahałem się, czy w ogóle umieszczać tu recenzję tego piwa, bo jest to mocne płynięcie z prądem, w dodatku płynięcie w takie mniej ciekawe rejony (żeby nie powiedzieć, że płynięcie do kanalizacji). Ale może jednak w Sheep Szit jest coś więcej, niż tylko trochę kontrowersji?
Subskrybuj:
Posty (Atom)