Dziś kolejny mocny stout. Stout imperialny, a w dodatku leżakowany w beczkach dębowych. Co więcej, leżakowany w trzech różnych beczkach - po whiskey, bourbonie i rumie, a potem zmieszany. Blendowany się znaczy, bo jednak co po angielsku, to zawsze lepiej brzmi.
Do szkła trafił Birbant RIS Blended Barrel Aged. Piwo o długiej, nieco dziwnej nazwie, i całkiem imponujących parametrach. 24% ekstraktu, ponad 10% alkoholu, całość spędziła ponoć 10 miesięcy w dębie. Ciekawe, czy liczyli dla każdego składnika blendu, tfu, mieszanki osobno, czy możew chytrze zszumowali? W każdym razie leżakowanie piwa w drewnie to chyba kolejna moda na naszym rynku, zawsze jest to też okazja do podbicia ceny, bo można wytłumaczyć, że beczka była droga. Choć w tym wypadku cena była jeszcze w miarę racjonalna - około 12 złotych. Na papierze wszystko wygląda dość zachęcająco, a jak będzie po otwarciu butelki? Zapraszam dalej.
Żeby było klasycznie, zacznę od piany. To, co widać na zdjęciu, to jej pozostałości około minuty po nalaniu piwa z góry. Jak skończyłem robić zdjęcia i otworzyłem notes, piany już nie było.
W zapachu już na starcie ujawnia się alkohol, zaraz za nim rozpuszczalnik. Czekam chwilę, żeby chemia odparowała, ale za bardzo to nie pomaga. Są też oczywiście inne aromaty - trochę dymu, wędzonki, melasy, jakiś ślad ciemnego rumu, do tego niezbyt mocna, ale wyczuwalna kwasowość. Właśnie z tą ostatnią rozpuszczalnik tworzy jakiś dziwny melanż, który niestety jest wyraźnie wyczuwalny. Nie dominuje całkowicie nad pozostałymi (niezbyt wyszukanymi niestety...) aromatami, ale mocno dale się we znaki. No cóż...
W ustach piwo jest zaskakująco lekkie, jak na swój ekstrakt. Wyraźnie kwasowe, cierpkie, lekko palone. Trochę kiepskiej kawy, jakiś likier owocowy, piwo sprawia niestety wrażenie szorstkiego, nieułożonego. Nie ma tu aksamitnej gładkości, która głaszcze podniebienie podczas degustacji.
Finisz jest lekko alkoholowy, gorzko-goryczkowy, palony i kwaśny.
RIS Birbanta mnie rozczarował - to chyba widać. Piwo jakieś nieułożone, z nieciekawymi aromatami, "cienkie", z kiepską pianą. Naprawdę ciężko się tu doszukać jakichś pozytywów. Producenci zalecają długie leżakowanie, może dzięki niemu piwo się ułoży, ale czy zadziała to na wszystkie niedociągnięcia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz