środa, 2 sierpnia 2017

Manufaktura Maurera Cydr Mocny Jabcok

Cydry ponoć są obecnie nieco w odwrocie, ale jednak jeśli trafia się coś ciekawego, to warto temu poświęcić chwilę. Na urlopie zupełnym przypadkiem przejeżdżałem przez Łącko, ale nie rzuciłem się na poszukiwanie żadnej garażowej śliwowicy. Znajduje się tam sklep firmowy Manufaktury Maurera, więc można sobie zrobić ciekawe zakupy w bardzo cywilizowanych okolicznościach.
Krótko o samym sklepie - na półkach zatrzęsienie okowit, nawet biorąc każdą w najmniejszym opakowaniu można w kasie zostawić małą fortunę. Kilka oczywiście nabyłem, pewnie wkrótce kilka słów o nich napiszę. Poza tym wina owocowe, soki (świetny sok z jabłka i selera, ciekawe soki z kiszonych owoców i warzyw - te polecam miłośnikom ciekawostek!), jakieś przetwory - generalnie naprawdę warto zajrzeć. I nie jest to wpis sponsorowany, w sklepie internetowym Maurera znajdziecie zresztą chyba to samo, tyle że dochodzą koszty przesyłki.
Wracając do cydru - dość mocny (6,6%), bardzo mętny (nie odstał się przez miesiąc), ponoć z naturalnego soku z łąckich jabłek. Całość zachęcająca, bo nie zwiastuje pospolitego jabola o landrynkowym posmaku, ale o tym, jak wyszło, napiszę dalej.

Odnośnie osadu w butelce miałem pewne wątpliwości - lać razem z nim, czy delikatnie zlewać znad? W końcu zdecydowałem się nie "bełtać", choć coś tam i tak popłynęło z dna. Tak czy inaczej - Jabcok jest całkowicie nieprzejrzysty. Nawet mój domowy, niefiltrowany cydr po jakimś czasie ładnie się wyklarował. Ale kto wie - może tak miało być? Może to jest bardziej eko?
Jeśli chodzi o zapach, to jest dość ascetyczny. Trochę drożdży, lekka pestka i mocno dojrzałe jabłka. Bez wad, żadnych bandaży, piwnic i stęchlizny, ale i bez fajerwerków. Mój domowy cydr, pędzony w balonie pod biurkiem, wcale nie pachnie gorzej. W sumie fajnie, naturalnie, ale wwąchiwać nie ma się w co.
W ustach maurerowski Jabcok jest wyraźnie wytrawny, ściągający, ze sporą dawką kwasowości. Znów trochę pestki i kwaśnych, młodych jabłek. Brakuje ciała, Jabcok wydaje się wodnisty, jest też niestety "krótki" - po przełknięciu ginie po nim jakikolwiek ślad na podniebieniu. Wrażenie ogólne to cierpko - kwaśna woda, do której ktoś dolał odrobinę soku jabłkowego.
Doceniam oczywiście naturalność produktu, bo czuć, że nie pędzono go z taniego koncentratu z dodatkiem cukru. Jest to naturalny, także ekologiczny cydr, tyle że nieco cienki i niezbyt złożony. Można oczywiście mówić o bardziej subtelnych aromatach, tych jednak chyba moje (może niezbyt wyrafinowane?!) podniebienie nie znalazło zbyt wiele.
Ja nie jestem przekonany, to na pewno lepsza rzecz, niż marketowe landryny cydropodobne, ale chyba są już na naszym rynku lepsze butelki niż Jabcok.

2 komentarze:

  1. Wiem o cydrach i próbowałem wielu różnych. To najlepszy cydr!
    Nick.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń