Po chomikowanym kilka lat w piwnicy Porterze Łódzkim, dziś w szkle wylądowała kolejna "ofiara" buszowania po sklepach alkoholowych - whisky Jura w wersji dziesięcioletniej. Sama whisky to raczej nie superliga maltów, ale spróbować wypada, a i miniaturka ma w sobie sporo uroku, nie pozostało więc nic więcej, tylko kupić i spróbować.
Sama buteleczka jest dość słabo oznaczona - tylko nazwa destylarni, bez podania wersji. Niby wiadomo, że to pewnie podstawowa, dziesięcioletnia wersja, ale z opakowania to nie wynika. W razie czego wujek google jest pomocny, ale wolałbym wiedzieć co jest w butelce zanim ją kupię.
Ale starczy już rozważań nad opakowaniem, pora sprawdzić, co siedzi w środku. Zapraszam dalej!
Zapach jest przyjemny i łagodny. Na pierwszym planie dominuje świeża skórka pomarańczy, połączona z karmelkowymi cukierkami, lukrecją i lekkim, torfowym muśnięciem. Za nimi da się wyczuć słód i trochę dębiny. Jest lekko, rześko i miło.
Jak wypada na języku? Moim zdaniem dużo słabiej, niż w nosie. Początek jest lekko słodki, słodowy, później robi się maślano - oleiście, a przy okazji daje o sobie znać sól i dym torfowy. Wszystko jest jednak mało intensywne, niezbyt wyraźne, Jura sprawia wrażenie płaskiej i bezbarwnej.
Niezbyt ciekawy jest też finisz, cytrusowo - goryczkowy, niezbyt szeroki i średnio trwały.
Można oczywiście napisać, że Jura 10 YO jest delikatna i subtelna, ale będzie to raczej tłumaczenie niedociągnięć, niż opis faktycznego smaku. Niewiele w niej ciekawych aromatów, dominuje raczej wrażenie pustki na podniebieniu. Moim zdaniem nawet w cenie około 110 złotych za dużą butelkę nie stanowi specjalnie kuszącej oferty, chyba że koniecznie chce się mieć coś z napisem "single malt" na etykiecie. Nie spodziewałem się zbyt wiele, a i tak czuje się zawiedziony. Cóż, ponoć i tych słabszych whisky trzeba spróbować, żeby docenić w pełni te lepsze.
Ja tam akurat lubię "Jurka", ale uważam, że warto wydac te 20 zł więcej na Superstition.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, dla mnie, jako wielbiciela blendów, Origin 10YO jest przykładem, że dobry blend może być ciekawszy i lepszy niż SM.
Biorąc pod uwagę cenę, za podobną kwotę można nabyć np. Bushmills Malt 10YO oraz szeroką paletę znanych blendów: Grants 12YO, JW Black ("czarny jaś" vs. ten "jurek" wypada niczym Audi A6 przy... Skodzie Superb), Tullamore Dew 12 lub Ballantines 12 (ostatnio ok. 79 zł w marketach) lub butelczynę z półki niżej, o ok. 30-40 złociszy nawet: Black Bottle, Teachers, Langs Supreme (polecam) czy Hunting Lodge 12YO.
Pozdro
MS Addict
Ja pamiętam, że kiedyś spróbowałem czarnego JW na sesji kilku maltów (takich podstawek - ardbeg, glenmorangie itp) i przy nich wypadł średnio, ale faktycznie - przy tej Jurze pewnie wyglądałby solidnie. Wybór w cenie około 120 złotych faktycznie jest spory, czasami można trafić jakieś super okazje, i to jeszcze dobitniej pokazuje, że Jura nawet za "stówkę" jest drogawa (oczywiście moim zdaniem ;)
UsuńDodam jeszcze, że ten Jurek troszkę przypomina mi potrójnie destylowane irlandzkie whiskey: jest podobnie lekki, nieco wodnisty, choć nie tak trawiasty.
OdpowiedzUsuńMS Addict
mmmniam... narobiłeś mi smaka na tą whisky. Dobrze, że mam w okolicy dobry sklep z whisky dla prawdziwych degustatorów, to zaraz wyskoczę i kupię ;)
OdpowiedzUsuńA mi bardzo smakuje jura co prawda nie mam wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o single malty a to najlepszy z nich jaki dotąd piłem
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie coś z irlandzkiego ma. Ja jednak tego typu lepsze trunki piję niestety bardzo rzadko.
OdpowiedzUsuń