W końcu lato, zrobiło się ciepło, a przy okazji zajrzałem do Biedronki na stoisko alkoholowe, no i trafiłem na TO! Ze 2 lata temu robiłem przegląd cydrów z tego dyskontu, ale coś chyba napisałem nie tak, bo już więcej nie oferowali się z materiałem do degustacji ;) Choć może dopiero jakaś ofensywa przed nami.
Sam Cydrowski Cydr (a może Cydr Cydrowski?) wygląda całkiem nieźle, smukła butelka sprawia, że wygląda na więcej, niż 5,99, których żąda za niego sprzedający. Bardzo niska cena w przypadku cydru zazwyczaj nie wróży nic dobrego, jeśli jeszcze przeczyta się kontrę i dostrzeże producenta (firma Jantoń), to już mniej więcej wiadomo, co nas czeka. Niby cydr w 100% z polskich jabłek - to plus, ale niestety nie ma żadnej informacji, czy wyprodukowano go ze świeżego soku czy może z jakiegoś koncentratu - to minus. Zresztą, bądźmy realistami - czego można oczekiwać przy cenie 6 zł za 0,75l? Ale może chociaż będzie pijalny?
Sam trunek jest bardzo blady, zresztą nikt tego nie ukrywa, bo butelkę wykonano z bezbarwnego szkła. Piana tworzy się tylko przy nalewaniu, musowanie nie jest jej niestety w stanie podtrzymać.
Jak zwykle na początku będzie o zapachu, choć przy próbowaniu obawiałem się, że nie za bardzo będzie o czym pisać. Schodzony Cydrowski w zasadzie nie pachnie w ogóle. Jeśli pokręci się pracowicie szklanką, to pojawia się bardzo delikatny aromat landrynek i taniego soku jabłkowego z koncentratu. Dalsze ogrzewanie i wąchanie okazuje się błędem, bo po chwili pojawia się też aromat siarkowodoru i zgnilizny. Surowiec chyba podobnej jakości, jak na wina w typie Mazowieckiego, więc i aromaty podobne. A wiadomo - target na tamte produkty powoli się wyczerpuje, więc trzeba szukać nowych rynków - szanuję!
Jeszcze zanim otworzyliśmy butelkę (bo pomagała mi żona - również szanuję!), wiadomo było mniej więcej, czego się spodziewać. Żona, usłyszawszy cenę i miejsce zakupu, rzuciła tylko "pewnie będzie jakiś ulep", i w zasadzie po tym cytacie mógłbym zakończyć. Oczywiście jest słodko, cukierkowo i sztucznie, i sprawy nie ratuje nawet jakaś-tam kwasowość. Wszystko smakuje jak słodko-kwaśna oranżada, w pewnych okolicznościach przyrody pewnie ciężko byłoby stwierdzić, że zrobiono ten trunek z jabłek.
O finiszu nawet nie ma co wspominać, Cydrowski znika z podniebienia od razu po przełknięciu. Choć może to jakaś zaleta?
Generalnie Cydrowski Cydr to po prostu gazowana, słodka i alkoholowa oranżadka o smaku jabłkowym. Na rynku ma pełnić chyba rolę konkurencji dla piw smakowych, bo dla ambitniejszych cydrów nie jest żadną opcją. Nie jest tak wprost, brutalnie niesmaczny, po prostu dużo tu cukru, a mało smaku. Ale nie wygląda strasznie tanio, jest w zakręcanej butelce, więc pewnie w plenerze, pod kiełbasę z tego samego dyskontu, jakoś da radę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz