Nowy rok trzeba rozpocząć intensywnie, więc dziś kolejny dość ciekawy trunek. W szkle ląduje belgijski stout, i jeśli to nie jest wystarczającym wabikiem, to dodam, że to dość konkretny stout. Chyba jeszcze nie imperialny, ale już nie podstawowy, mądrzy ludzie mówią, że to foreign stout. 8 % alkoholu jak na Belgię to żaden wyczyn, ale zapowiada się ciekawie. Dziś sprawdzam De Dolle Extra Export Stouta.
Sam browar nie należy chyba do zbyt wielkich, ale jak chwilę poszperałem po ich stronie, to znalazłem m.in. zaproszenie na degustację piwa Stille nacht, roczniki od 2000 do 2013! No i to jest degustacja!
Wracając do stouta - browar twierdzi, że tak mogły smakować stouty w Irlandii i Wielkiej Brytanii, pite 200 lat temu. Odważne stwierdzenie, ale któż by je podważył? Nieważne zresztą, jak piwo smakowało kiedyś, istotne jest, co do butelek leje się teraz. Pora sprawdzić.
Szwagier znów będzie miał ubaw, ale po raz kolejny zacznę od piany. To, co widać na zdjęciu, to piana jakieś 3-4 minuty po nalaniu. Po kolejnych 5 minutach wiele się nie zmieniło. Dopiero jak umoczyłem w piwie usta, zaczęła się lekko redukować. Struktura może nie najlepsza, ale trwałości nie można jej odmówić!
Jeśli chodzi o zapach, to tu zupełnie klasycznie, bez udziwnień, do których czasami mają skłonność Belgowie. Ciemne słody, gorzka czekolada, espresso, lekki rozpuszczalnik (dość szybko zanikający), czerwone owoce, choć bardziej idące w stronę czekoladek z nadzieniem wiśniowym. Plus trochę drożdży, żeby było po belgijsku. Zapach naprawdę ciekawy, piwo z czasem ujawnia kolejne aromaty. Po kilku minutach, i zakręceniu szkłem, do nosa dochodzi nuta białej (a może mocno mlecznej?) czekolady, białego pieprzu i niezbyt intensywny aromat chmielu. Ciekawe, naprawdę ciekawe.
W ustach De Dolle Stout jest niezwykle gładki, jakby miękki i nieco gęsty. Nie poszaleli z nagazowaniem, co według mnie dobrze temu piwu zrobiło.
Na języku znów klasyka - bardzo gorzka czekolada, espresso, trochę kwasowości, palonych słodów i goryczki. Gdy język już przyzwyczai się do tych smaków, ujawniają się orzechy laskowe i suszone śliwki. Pojawia się coraz wyraźniejsza goryczka, która dominuje po przełknięciu piwa. W końcówce jest też trochę palonych słodów, popiołu i kwasowości.
De Dolle Stout to bardzo solidny przedstawiciel gatunku. Smaczny, dość wytrawny (powiedzmy półwytrawny), ze świetnie ukrytym alkoholem - w żadnym momencie nie sygnalizuje, że to aż 8%. Sprawia wrażenie dość lekkiego, ale nie pozbawionego treściwości. Do najtańszych piw bez wątpienia nie należy, konkurencję ma sporą, ale myślę, że warto się na niego skusić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz