Dziś w szkle whisky z kategorii "nikt nic nie wie" (baardzo mocno naciągając rzeczywistość można by ją zakwalifikować do kategorii egzotyka... chyba) - szkocki blend, wypuszczony na rynek przez francuską firmę. Co Francuzom do whisky? Mają swoje destylaty, ale że whisky piją wszyscy i można na niej dobrze zarobić, to łapie się za to teraz każdy (ponoć nawet w Polsce coś się już dzieje).
Z tą egzotyką to może spore nadużycie, w sklepie pewnie przeszlibyście obok niej bez zaciekawienia, ale moją uwagę jednak zwróciła. Czemu? Z dwóch powodów w zasadzie.
Po pierwsze - ten Glen Scanlan był sprzedawany w bardzo fajnym zestawie 3x0,35L. Szkoda, że taki typ pakowania jest tak mało powszechny na naszym rynku - poza kilkoma zestawami maltów w zasadzie ciężko o coś więcej. A dawałoby to szansę niezbyt kosztownego zapoznania się z większą ilością trunków od jednego producenta. Miniaturki niby są, ale to nie to samo.
A drugi powód? Hasło "peated" na etykiecie. Tak, doświadczenie moje jeszcze niewielkie, więc daję się łapać na takie hasełka. Czasami nawet wychodzi z tego coś ciekawego - jak choćby niezły blend Black Bottle, który swego czasu można było nabyć w jednym z marketów za około 50 złotych.
Co wyszło w tym przypadku? Zapraszam dalej!
W sieci próżno szukać informacji o składowych destylatach, użytych do produkcji whisky Glen Scanlan. Czemu? Widać nie ma się specjalnie czym chwalić, a może to po prostu kwestia niskiej popularności - widać nikomu nie chce się zgłębiać firmowej tajemnicy "najlepszych malt whisky użytych do mieszanki"
Mniejsza o to - cudów nie należy oczekiwać, ale sprawdzić można.
Nos to spora dawka torfu i dymu (etykietka jednak nie kłamie!), nuta słodowa, za nimi trochę wypastowanej podłogi, wanilii i źdźbło cytrusów. Prosto, bez wodotrysków, z lekko uderzającym w nos alkoholem. Chwilkę można nad Glenem posiedzieć, ale zbyt wielu niuansów ja przynajmniej nie znalazłem. Z drugiej strony - nie należy przesadzać z oczekiwaniami, to tylko prosty blend.
Na języku rozpoczyna się krótkim, słodowo-słodkim wstępem. Zaraz po nim pojawia się trochę torfu, cytrusów i wanilii. Glen staje się wytrawny, niestety dość mocno daje o sobie znać alkohol, psując nieco zabawę.
Końcówka jest rozgrzewająca, wytrawna, z nutą grejpfrutowej goryczki.
Co mogę napisać w podsumowaniu? Glen Scanlan Peated to dobry "starter" dla tych, którzy chcieliby się przekonać, czym jest torf w whisky. W tym trunku jest to na tyle wyraźne, że nawet kompletny daltonista smakowy da sobie radę. Co więcej? W sumie chyba niewiele. Poza miłą dawką torfu Glen Scanlan nie oferuje więcej niż inne blendy. Za cenę około 40-50 złotych może stanowić ciekawy materiał badawczy, zawsze można nim poczęstować gości i postraszyć ich, czym może pachnieć poważniejsza whisky.
Nie należy się bać francuskich rozlewów.
OdpowiedzUsuńW końcu Francja to na kontynencie kraj, gdzie pije się najwięcej whisky. W hipermarketach w Polsce bywa np. "monsieur" Wiliam Peel - blend butelkowany we Francji, w cenie 30-40zł/0,7l (nawet ze szklankami), nie gorszy niż Old Smuggler - z półki Scottish Leader czy Black&White. Zdecydowanie lepszy niż wynalazki L**la czy Bie...nki ;-)
PS. Bardzo fajny blog :-) Bez pretensji i zadęcia a notki smakowe pełne, wiarygodne i precyzyjne. Dobrze, że nie ograniczasz się tylko do 'wysokich procentów'. Czytam z przyjemnością.
Monkey Shoulder Addict
Cieszę się, że mój blog Ci się podoba. I właśnie taki ma być - bez zadęcia :)
OdpowiedzUsuńa ja trafiłem tu przypadkiem sącząc....Scanlana :) (tego najzwyklejszego - i powiem szczerze, choć znawcą nie jestem, że z najtańszych dostępnych whisky na rynku, ta smakuje mi najbardziej - stąd moje poszukiwania w sieci)... jeśli dobrze doczytałem Francuzi występują w roli dystrybutora a produkt jest szkocki :) tak czy siak najlepsza w tej cenie, bo rzeczywiście jak to ująłeś "wynalazki L.. i B.. nie mają z GS porównania
OdpowiedzUsuńJak napisałem, kupiłem bo był w fajnym zestawie 3x0,35, ale w sumie nie żałuję zakupu. 3 whisky do spróbowania za około 60 złotych to niezły interes. Teraz resztki kurzą się gdzieś na szafce, chyba odświeżę sobie smak przy okazji.
Usuńp.s. poprzedni komentarz był 50 na blogu, mały jubileusz :)
Dzień dobry, miły dla oka opis whisky, na razie trafiłem tylko tutaj do opisu Glen scalana, nie omieszkam jednak rzucić okiem na pozostałe whisky tutaj opisane, cóż do rzeczy, dla mnie czuć niestety tanioscia tego whisky, taka trochę berbelucha że względu nanieprzyjemny posmak bimbru, gdyby nie to mogłaby to być naprawdę przyjemna prosta w smaku whisky, pozdrowienia dla autora bloga
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdzieś czytałam, że takich alkoholi jak whisky nie powinno się podawać w tradycyjnych szklankach, ponieważ wiąże się to z brakiem dobrego gustu :). Ja whisky podaję najczęściej w niskich szklankach do serwowania, które zakupiłam swego czasu na https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/naczynia-do-serwowania-napojow/szklanki. Szklanki do whisky na ogół powinny być niskie, a także okrągłe. Takie naczynia są idealne do degustowania tego trunku.
OdpowiedzUsuń