Po ostatnim z opisów piwa smakowego, czyli po degustacji Perły Winter, jakoś nie ciągnęło mnie do dalszych poszukiwań w tym segmencie piwnego rynku. Owszem, jest kilka niezłych piw smakowych, niektóre pewnie nawet warte opisania, ale jakoś zawsze znajdowało się coś ciekawszego. Pojawiło się jednak coś, co mocno pobudziło moją ciekawość - piwo z aromatem bzu z browaru Pardal (mógłbym pisać bezowe, ale to kojarzy się raczej z ciastkami, a bzowe trochę męczy język).
Browar to żadna niszowa produkcja, ale przynajmniej jakiś czas temu przemysłowe piwa czeskie zostawiały nasze koncerniaki daleko w tyle. Ciekawe w piwie jest to, że powstało przy udziale piwoszy - to oni zdecydowali, czym będzie aromatyzowany zwykły Pardal i jak będzie wyglądał.
Co ciekawsze - producent deklaruje, że piwo jest aromatyzowane naturalnym ekstraktem z bzu, bez konserwantów i słodzików. Zapowiada się więc ciekawie, tym bardziej, że moje dotychczasowe doświadczenia z czeskimi piwami smakowymi były pozytywne. Czy tak będzie też tym razem? Zapraszam dalej!
Szybka lektura kontry nieco sprowadza na ziemię w kwestii składu piwa. Niby nie ma słodzików, ale jest cukier; pojawia się też stabilizator - guma arabska, połączony z regulatorem kwasowości. Cóż, byłoby zbyt pięknie. Na pocieszenie - nie ma słodzika, więc nie grozi nam rak, kretynizm, udar mózgu i impotencja. Zostaje tylko alkoholizm i nadwaga, ale to w sumie może być genetyczne.
Pora bardziej skupić się na samym piwie.
Zaczynam wąchać i... Pamiętacie zapach świeżej gumy Turbo? Jeśli nie, to polecam powąchać Pardala Bezovego. Nieco przypomina to bez, którym miałem do czynienia w moim krótkim życiu, ale zapach jest znacznie słodszy. Poza słodyczą gumy balonowej da się wyczuć jeszcze nieco cytryny i delikatne nuty słodowe. Może nie jest zbyt piwnie, może ciut za słodko, ale w sumie chyba o to chodzi.
Smak to ta sama historia - słodycz gumy do żucia, trochę posypanej cukrem cytryny, nieco aromatów kwiatowych (tu jednak da się wyczuć lekkie podobieństwo do aromatów naszego bzu). Z typowych dla zwykłych piw aromatów pojawia się nieco słodu i delikatna goryczka na finiszu.
Ten nawał słodyczy trochę mnie zaskoczył, spodziewałem się więcej "piwa w piwie". Może to kwestia niskiego ekstraktu (piwo ma tylko 2% alkoholu) - ciężko o treść, więc dodane aromaty dominują. Padral Bezove to zdecydowanie trunek lekki, łatwy i dość przyjemny, coś w stylu naszych masowo powstających radlerów. Piwa w tym niewiele, ale na upał się nada.
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń