Jako że mamy już czerwiec i gorące lato, pora na lekkie piwa! (tym, którzy za kilka miesięcy nie zauważą ironii, dodam, że mamy 6. czerwca, a temperatura chyba ani razu nie przekroczyła 20 stopni na dłużej, niż pół godziny). Wybór takowych jest w sumie niezły - mamy nawet jakieś krajowe dziesiątki, dodatkowo bez problemu można zaopatrzyć się w piwa południowych sąsiadów, które chwilami są już tańsze niż polskie.
Co jednak, gdy dziesiątka to jednak za wiele? Wtedy robi się już troszkę gorzej. Owszem, można wybrać spośród wielu dostępnych radlerów, ale czy chęć na naprawdę lekkie piwo musi oznaczać konieczność wchłonięcia dużej ilości dość podłej czasami lemoniady i kilku E przy okazji? Zawsze niby pozostaje dolanie części wody do piwa, ale czy potrzebne są aż takie rozwiązania?
Okazuje się, że znów z pomocą przychodzą południowi sąsiedzi i odważni importerzy (bo sprowadzenie takiego piwa to jednak akt odwagi moim zdaniem), i oto dzięki nim wpadł w me ręce Skalak Czech. Piwo bardzo lekkie, zawierające zaledwie 3,2% alkoholu. Co to za trunek, i czy poza ugaszeniem pragnienia oferuje coś jeszcze pijącemu? Zapraszam dalej!
Pierwsze wrażenie po przelaniu piwa do szkła - ma całkiem ładny kolor, wygląda, jakby miało wyższy ekstrakt (zakładam, że waha się on w okolicach 8%).
Kolejne zaskoczenie to trwała piana. Nie jest co prawda zbyt okazała, ale mocne nasycenie piwa podtrzymuje ją skutecznie.
Zapach jest bardzo delikatny, z odrobiną chmielu, słodu i nutą cytrusowo-landrynkową. Po pierwszym powąchaniu miałem wrażenie, że piję piwo bezalkoholowe - mają one pewien specyficzny, dość podobny zapach. Dopiero po kilku chwilach nos znajduje wyraźniejszy ślad słodu.
Jak smakuje Skalak Czech? Początek to słodowe muśnięcie, które bardzo szybko zostaje zastąpione trawiasto -ziołową goryczką, połączoną z lekkim kwaskiem. Goryczka dominuje bezsprzecznie, ale też przy niskim ekstrakcie raczej nie oczekuję wyraźnej nuty słodowej. Dobrze współgra z nią spore nagazowanie piwa - niby odrobinę wypełnia żołądek, ale sprawia przy okazji, że piwo wydaje się nieco pełniejsze.
Jak więc ocenić produkt Rohozca z kategorii super-lekkiej? Moim zdaniem, należy przede wszystkim na początku dokładnie ustalić, czego oczekuje się od takiego piwa. Dawanie mu minusa za wodnistość to moim zdaniem całkowite nieporozumienie - to tak, jakby narzekać, że porter bałtycki jest zbyt treściwy. Ten typ po prostu tak ma!
Skalak Czech moim zdaniem oferuje całkiem sporo przy takich parametrach - odrobinę słodu, przyjemną goryczkę, a przede wszystkim dobre orzeźwienie. Na pewno dobrze sprawdzi się jako towarzysz lekkiego obiadu lub popołudniowego posiedzenia na tarasie. A dodatkowo ma tą zaletę, że po wypiciu dwóch czy trzech nie trzeba się martwić, że rano obudzimy się z nieprzyjemnym wyziewem. Ja oceniam go jak najbardziej pozytywnie.
Całkowicie się zgadzam z opinią na blogu, jestem fanem piw lekkich
OdpowiedzUsuńPozdro Roman