Już wcześniej, przy okazji opisywania któregoś z Książęcych wspominałem, że nie chcę, żeby był to blog o tyskim, ale czasem coś świeżutkiego i wyglądającego na ciekawe wpadnie w ręce. No i co poradzić? Niestety (stety) seria Książęcego jest łatwo dostępna (wystarczy pofatygować się do pobliskiego spożywczaka) i co jakiś czas wprowadza coś ciekawego (przynajmniej teoretycznie). Tak jest i tym razem - Burgundowe to propozycja na zimę, nieco mocniejsza (5,6%), z dodatkiem prawdziwych, suszonych owoców dzikiej róży. Akurat doświadczenia z tym owocem w piwie mam średnie (Perła Winter, do tej pory bolą mnie zęby na samą myśl...), więc cudów nie oczekuję. Ale ciekawość pewna jednak jest, a poza tym to pierwsza partia, więc piwowarzy nieco mocniej się postarali. Zatem do dzieła.
Oczywiście jak to w serii Książęcego, temperatura serwowania jest lekko abstrakcyjna. Treściwe, zimowe piwo w temperaturze 4-6 stopni? Według mnie trochę bez sensu.
Piwo po przelaniu wygląda nieźle. Kolor to faktycznie coś w odcieniach burgundów, ale nie wiem, czy tych najlepszych. Piana dość obfita, ale szybko się redukuje. Skromny placek musi wystarczyć.
Zapach niczym nie odrzuca, ale też nie powala na kolana. Sporo karmelu, trochę nut chlebowych, marmolada różana (raczej z tych tańszych...), w tle trochę herbatnika. Chmiel raczej śladowy. Intensywność średnia, przy czym piwo ma około 10 stopni. W zalecanej temperaturze pewnie trzeba by maczać w nim nos, żeby cokolwiek wyczuć. Ogólnie tak sobie.
W smaku niestety jest niezbyt ciekawie. Burgundowe sprawia wrażenie bardzo płaskiego, jednowymiarowego. Trochę karmelu, lekka owocowa cierpkość a poza tym... woda panie, woda. Dużo wody. Oczywiście przy 13% ekstraktu nie ma co liczyć na wielką treściwość, ale Książęce przemyka przez język prawie niezauważone. Dopiero przemysłowa goryczka i odrobina karmelu na finiszu przypomina mi, że jednak piję piwo. Słabo. Wydaje mi się, że dużo słabiej, niż w przypadku Książęcego Czerwonego.
Jeśli więc Burgundowe ma być propozycją na jesienne wieczory, to w KP chyba mają jasnowidza, który przewidział ciepły październik. Na chłodniejsze dni moim zdaniem to piwo zupełnie się nie nadaje. To chyba najsłabsza propozycja w serii Książęcych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz