Dziś w ręce wpadła mi kolejna ciekawostka. Coś, co chyba można bez zawahania nazwać piwem rzemieślniczym. W szkle wylądował Megaloman z bieszczadzkiego browaru Ursa Maior.
Już gdzieś wcześniej wspominałem, że nieco nie nadążam za krajowymi nowościami piwnymi, więc podczas buszowania w sklepie piwnym w dziale "polskie" co chwila byłem czymś zaskakiwany.
O tym projekcie słyszałem już nieco wcześniej, ale dopiero teraz trochę bliżej mu się przyjrzałem. I przyznam szczerze, że bardzo mi się podoba. Bez zadęcia, bez hipsterstwa i bez wzorowania się na amerykańskiej stylistyce. Megaloman to niby AIPA, ale jakaś taka bardziej swojska.
Zresztą, jeśli ktoś jest ciekaw, niech najlepiej sam odwiedzi stronę http://ursamaior.pl/aboutus i poczyta sobie.
Ja za takie inicjatywy trzymam kciuki, ale oczywiście najbardziej interesuje mnie samo piwo. Pora więc go spróbować. Zapraszam dalej!
Bardzo spodobały mi się informacje o piwie - nie tylko krótka notka smakowa, ale także zalecana temperatura serwowania, plus nieco o dobieraniu posiłków.
Zapach jest niezwykle ciekawy. Z jednej strony sporo słodyczy - są ananasy, brzoskwinie i trochę landrynek. Z drugiej strony - trochę kwaskowatych cytrusów. Wszystko ładnie ze sobą współgra, ale trzeba szybko wąchać, bo zapach jest mało intensywny i bardzo ulotny. Po kilku minutach cytrusy i chmiel gdzieś znikają, zostaje tylko odrobina słodyczy. Naprawdę odrobina. Piwo jakby przestaje pachnieć.
Na szczęście smak jest nieco bardziej intensywny. Od początku dominują owoce - ananasy, słodkie grejpfruty, mandarynki. Słodyczy jest sporo, ale próbuje ją przełamać goryczka. Czy skutecznie? W sumie tak, wspomaga ją też lekka kwasowość, więc nie ma mowy o monotonnym ulepku. Choć usta chwilami delikatnie się sklejają.
Zakończenie jest lekko goryczkowe, cytrusowe, z odrobiną wytrawności.
Jak podsumować Megalomana? Pije się go bardzo przyjemnie, zaskakuje lekkością (jak na 15% ekstraktu oczywiście), niektórych może irytować sporą dawką słodyczy, ale wydaje mi się, że liczba zwolenników będzie większa niż przeciwników. Na szczęście piwo nie jest goryczkowym kilerem, aromaty dobrze się równoważą, dając w sumie sporo przyjemności. Mi bardzo smakowało, i na pewno przy następnych zakupach coś z Ursa Maior znajdzie się w koszyku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz