wtorek, 1 października 2013

Zawiercie, Jurajskie Stout Czekoladowy

Ciągle nie jestem w stanie zrozumieć, co kierowało zarządzającymi Browarem na Jurze, którzy zwykłego stouta nazwali "Zawiercie czekoladowe". Może w kraju, w którym połowa półek piwnych nie jest zastawiona rozmaitymi, aromatyzowanymi wynalazkami, miałoby to jakiś sens, ale u nas? Toż to oczywisty strzał w kolano! Bo i kto będzie kupował piwo, które kusi taką nazwą tabliczką czekolady na etykiecie? Jeśli jeszcze w dodatku zostanie ustawione na półce obok Magnusa Czekoladowego, to nieszczęście gotowe. Potem krzyki, że to gorzkie, i że w ogóle nie czuć czekolady, i co to w ogóle za świństwo?
Ktoś jednak w końcu poszedł po rozum do głowy i zrozumiał że to, iż piwo ma czekoladowe nuty w aromacie, nie znaczy od razu, że trzeba je nazywać czekoladowym. Lepiej późno niż wcale. Dzięki temu dziś w mojej szklance wylądowało Jurajskie Stout Czekoladowy. Nie będzie przynajmniej wrażenia, że znów katuję się jakimś smakowym wynalazkiem. Choć "słodyczowy" człon w nazwie może zwabić kilku nieświadomych. W każdym razie Zawiercie nieco odświeżyło swoją gamę piw, można więc im się przyjrzeć z bliska i sprawdzić, co obecnie oferują. Zapraszam zatem do dalszej lektury!

Piwo wygląda dość niepozornie, i przez to może przegrywać na półce z innymi, bardziej krzykliwymi etykietami. W dodatku jest średnio czytelna, ale ci, co mieli trójki na studiach plastycznych, też muszą gdzieś pracować, więc starczy już złośliwości.
Pozytywnie zaskakuje piana - jest okazała, opada bardzo powoli, nawet pozwoliła się sfotografować.
Zapach jest niezwykle delikatny. Trochę tu kwasku, trochę spalenizny, pojawia się też nuta ziemista, gdzieś dalej lekko daje o sobie znać kawa. Intensywność jest bardzo słaba, pomimo iż piwo było minimalnie schłodzone.
Na języku jest nieco lepiej, ale wciąż niezbyt dobrze. Rozumiem, że stout to z założenia styl niezbyt treściwy, ale miło jest, gdy piwo zaznacza jakoś swoją obecność na języku. Oczywiście Jurajskie Stout nie jest bezsmakowym trunkiem, który przełyka się bez wrażeń, ale treści mi brakuje. To, co da się wyczuć, jest jak najbardziej poprawne - początek gładki, połączenie kawy i gorzkiej czekolady. Później robi się nieco bardziej wytrawnie, pojawia się kwasowość i aromaty palone. I byłoby nieźle, gdyby nie wspomniany brak treściwości i zbyt wysokie wysycenie. Nie przepadam za stoutami musującymi na języku.
Finisz jest wytrawny, z kwaskiem i czekoladą. Trwały, wyraźny, tu w sumie większych zastrzeżeń nie mam.
A więc pić czy nie pić? Tańszego stouta w Polsce nie da się chyba kupić. Jeśli ktoś jest w stanie zaakceptować pewne wady (choć może te cechy dla niektórych wadami nie będą?), to otrzyma solidne piwo sesyjne, dające się spożywać przez cały wieczór bez uczucia przesytu. Ja jednak wybrałbym chyba stouta od Primatora. Choć z każdym łykiem Jurajskiego jego wady coraz mniej mi przeszkadzają. I to chyba jego największy plus!

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłem to piwo dla dziewczyny jeszcze pod nazwą zawiercie czekoladowe. Szok był całkiem spory, gdy okazało się, że z czekoladą ma on niewiele wspólnego. Jeżeli oceniać je kryteriami stoutowymi to jest całkiem nieźle. Myslę, że zmiana nazwy wyjdzie temu piwu na dobre, trafi ono wreszcie do odpowiedniego odbiorcy. Mogę się założyć, że głównym konsumentem Zawiercia Czekoladowego były kobiety oczekujące podobnego smaku co w Magnusie Czekoladowym. I zapomniałbym dodać, że najtańszym "stoutem" w Polsce jest Brok Stout, kupiłem go za 2 zł bez żadnej promocji. Nie piłem go jeszcze, ale po przejrzeniu browar.biz, nie spodziewam się fajerwerków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - ciekawe ile osób nie sięgnęło po to piwo w czasach, gdy nazywało się "Czekoladowe"?
      A Broka Stouta nie próbowałem, nawet nie trafiłem na niego w żadnym sklepie, ale coś gdzieś czytałem i nie wiem, czy warto męczyć wątrobę.

      Usuń
    2. Dam znać jak zmęczę swoją :)

      Usuń
  3. ZA DUŻO CHMIELU! Może nie aż tak przesadzili jak w Bursztynowym czy przenicznym ciemnym, ale nie pije się tego z przyjemnością... Po dodaniu cytryny i cukru daje radę, ale nie umywa się do ksiażęcego ciemnego łagodnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównanie do ciemnego łagodnego trochę nie na miejscu, bo to dwa zupełnie różne gatunki piwa... I ta cytryna z cukrem, to tak na serio?!

      Usuń