sobota, 27 sierpnia 2016

Ardenne Stout

Dziś piwo z tematów, które chyba najczęściej przewijają się ostatnio przez mój blog - stout, w dodatku belgijski. I jeszcze imperialny, choć może moc nie do końca zadowalająca fanatyków stylu (ledwie 8%), a poza tym wiadomo, że Belgowie robią piwa raczej po swojemu. Więc ortodoksyjnego podążania za stylem raczej nie ma się co spodziewać.
I choć może pogoda nie do końca sprzyja piciu piw tego kalibru, to koniec remontu domku letniskowego (no dobra, jeszcze nie koniec, ale światełko w tunelu staje się coraz wyraźniejsze...) jest znakomitą okazją, żeby otworzyć jakąś ciekawszą butelkę. Ciekawszą tym bardziej, że piwo poza niezłymi parametrami i metryczką, dojrzewało też ponoć przez jakiś czas w dębowej beczce. Ochota więc była, pora na wrażenia z degustacji.


Piana na zdjęciu (kiepskim, cóż, wybaczcie) jest całkiem okazała, ale trwałość nie była niestety jej atutem.
Zrekompensował to na szczęście zapach. Z jednej strony bardzo klasyczny, z czekoladą, palonymi słodami i lekkim kwaskiem. Z drugiej strony wyraźne akcenty beczkowe - wanilia, mango, guma balonowa, wszystko tak wyraźne, że aż chce się zapytać, czy to oby na pewno beczka, a nie przypadkiem jakieś aromaty ją udające? Mocno to wszystko pachnie bourbonem, na pewno wielbiciele amerykańskiej, słodkiej kukurydzianki nie będą zawiedzeni. Aromaty od surowca toczą wyrównaną walkę z beczkowymi, całość jest we względnej równowadze, nieźle, choć czy do końca stylowo?
W smaku na początku sporo słodyczy, głównie w postaci wanilii i wiórków kokosowych. Potem jeszcze jakieś owoce, i dalej już bardzo klasycznie - gorzka czekolada, kakao, lekka kwasowość i ślad paloności/popiołu.
Końcówka nieco słodka, czekoladowa, delikatnie dymna, przechodząca w pieprzno - popiołowe posmaki, z niedużą goryczką.
Ardenne Stout na pewno jest ciekawym piwem, z wyraźnie zarysowanym wpływem beczki. Jak na parametry całkiem lekki, to raczej nie będzie trunek, który oblepi wam język czekoladą. Może do ideału nieco brakuje, ale na pewno nie jest to nudne piwo, o którym zapomnicie chwilę po degustacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz