piątek, 28 grudnia 2012

Unibroue, La Fin du Monde "vintage"

Oficjalnego końca świata nie było, będzie więc mój mały, prywatny.
Przy okazji zacznę nowy cykl na tym blogu - stare piwa. Jako że taki nagłówek nie wygląda zbyt światowo - będzie się ten dział nazywał "piwa vintage". Może nie po polsku, ale fajnie... przynajmniej tak mi się wydaje.
Po co to komu? Ano czasem trafi mi się jakieś piwo, które wykazuje spory potencjał starzenia, i szkoda je wypić tak od razu. Warto więc wrzucić je do piwnicy i poczekać, jak się z nim czas obejdzie. Nie zawsze oczywiście będę miał możliwość porównania starocia z tym samym, świeżym piwem, ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
Na pierwszy strzał idzie piwo z kanadyjskiego browaru Unibroue - jasne La Fin du Monde, warzone w stylu tripel. Nie jest to może gatunek piwa uwielbiający długie leżakowanie, ale producent deklaruje, że piwo wytrzyma spokojnie 3-5 lat. Moje jest odrobinę starsze. Data produkcji to G303. Bardzo oryginalne, przyznacie. Tym ciekawsze, że browar zmienił chyba kodowanie, bo na swojej stronie nie podaje już metody odszyfrowania daty produkcji. Dobrze, że gdzieś w odmętach internetu udało mi się znaleźć informację.
Piwo pochodzi z lipca 2003 roku, więc ma już ponad 9 lat. Miałem pewne obawy co do tego, jak zniesie leżakowanie, ale chłodna piwnica i odpowiednia moc piwa (nieskromne 9% alkoholu) nieco mnie uspokajały. Zatem do dzieła!

czwartek, 27 grudnia 2012

Widawa, Renifer

Święta, święta, i po... Tak, to popularne powiedzonko budzi agresję chyba w każdym, kto po świątecznym obżarstwie musi zawlec swoją przekarmioną fizjonomię do pracy/szkoły itp. A przecież było tak pięknie... I tyle świątecznych piw do wypicia, a tylko dwa dni świąt. W dodatku niezwykle ciężkie dwa dni, z masą jedzenia z przeciwnych biegunów smakowych. Śledzie, pierniki, serniki, karpie... Jak pomiędzy to wcisnąć piwo tak, żeby poczuć jego smak? Spore to wyzwanie, więc chyba najlepiej poczekać, aż święta się skończą. Ja tak właśnie zrobiłem ze swoim Reniferem z browaru Widawa. Co prawda czasu na konsumpcję poświąteczną nie ma zbyt wiele (termin ważności do 28 grudnia), ale jak nie trzeba iść do pracy zaraz po świętach... Zatem wyciągam rogacza z lodówki i do dzieła!

niedziela, 23 grudnia 2012

Hennessy Fine de Cognac

Koniaki wyszły z mody. Razem z nimi wyszły z mody brandy. Najłatwiej można to zauważyć na stoiskach alkoholowych. Zobaczcie, jaką część zajmują whisky, a jaką koniaki/brandy. Pijący "kolorówkę" przerzucili się na whisky (co piją, to już inna sprawa), koniaki przegrywają już nawet w kategorii towarów "łapówkowych".
Nie zmienią tego chyba nawet rozpaczliwe działania marketingowe producentów "eaux-de-vie", takie jak proponowanie picia koniaku z colą lub na lodzie. Kilkanaście lat temu puryści pewnie spaliliby ich za to na stosie, teraz chyba nikt nie zwrócił na o uwagi.
Nie pomogły też plotki o kończących się niby destylatach - nikt na koniaki się nie rzucił, nie bardzo było więc jak podnieść ceny, bo wtedy sprzedaż zupełnie by stanęła.
Dzięki temu można czasem trafić na przyzwoite destylaty w rozsądnych cenach. Tą wersję Hennessy ("wskoczyła" na miejsce starego Hennessy VSOP) udało mi się trafić w promocji w cenie, w jakiej normalnie sprzedawany jest zwykły "VS" - czemu więc nie skorzystać? A że przy okazji na opakowaniu dowiedziałem się, jakie to wspaniałe drinki można zrobić z tego koniaku i zielonej herbaty... cóż...

piątek, 21 grudnia 2012

Książęce Korzenne Aromatyczne

Koniec świata chyba odwołano, więc można coś napisać.
Bardzo ucieszyło mnie pojawienie się na polskim rynku piwnym piw zimowych/świątecznych. To było coś, czego mi brakowało. Bo święta owszem, można spędzić przy specjalnym piwie z Belgii czy Niemiec, ale miło byłoby wypić też coś z naszego kraju.
I w tym roku pojawiło się kilka okazji. Od bardzo ciekawych, jak widawski Renifer (wciąż czeka w mojej lodówce), przez ciekawe, jak świąteczny Kormoran (był już rok temu, ale piłem go dopiero niedawno), aż po... koncernowe specjały, jak Korzenne Książęce. Piwo było dla mnie sporą niespodzianką, mam delikatne wrażenie, że zostało jakby na szybko podczepione pod sukces serii Książęcych, ale może to była zaplanowana strategia.
I niby trochę bez sensu opisywać kolejne piwo z jednej serii, w dodatku serii koncernowej, ale z drugiej strony - jednak jakaś ciekawostka to jest. Zatem piwo do szkła i do dzieła.

środa, 19 grudnia 2012

Dębowa Orzech

Już przy okazji opisu Mioduli pisałem co nieco o różnych dziwnych alkoholach w jeszcze dziwniejszych opakowaniach. Jedną z bardziej znanych marek z tego segmentu jest z pewnością Dębowa. Kojarzycie pewnie różne huśtawki, beczki, naboje itp? Według mnie to wspaniały przykład, jak dobry alkohol można popsuć opakowaniem. Choć to niby kwestia gustu, a i takie zestawy z pewnością mają swój stały krąg nabywców (nie wiem czemu, ale te produkty zawsze kojarzą mi się z idealnym prezentem dla wąsatego wujka, eks - mundurowego...).
Na całe szczęście trunki tej marki można też kupić w normalnych opakowaniach, w normalnych cenach. Dzięki temu istnieje możliwość skosztowania ich bez całej przaśnej otoczki i pobłażliwych spojrzeń ludzi z poczuciem dobrego smaku (ooo, pijemy dziś wódkę z naboju, jak fajnie...).
Jednym z oferowanych trunków jest Dębowa Orzech - wódka wzbogacona wyciągami z orzecha włoskiego. Niewątpliwie ciekawa propozycja, szczególnie teraz, gdy wódek czy likierów orzechowych mamy jak na lekarstwo, a jeśli już są, to raczej "schlebiają masowym gustom"... (przykład - Soplica orzechowa). Czy produkt Dębowej wyłamie się ze schematu przesłodzonych, cukierkowych "zalepiaczy"?

czwartek, 13 grudnia 2012

Fortuna, Komes Potrójny Złoty

Na polskim rynku piwnym sporo się ostatnio dzieje. Takiego szału nowości nie było chyba nigdy - zarówno maluchy, jak i koncerny co chwila wypuszczają jakieś nowe piwo, które zawraca uwagę nie tylko tym, że jest nowe, ale też przy okazji ciekawe. Bardzo mnie to cieszy, przyznam się nawet, że mam problem z nadążeniem za wszystkimi nowościami! A smakołyków z Pinty, AleBrowaru czy Widawy jest sporo, i co chwila pojawiają się nowe!
Browar Fortuna również nie pozostaje w tyle. Ostrzyłem sobie zęby na nowy wypust ich porteru, a przy okazji na rynku pojawiły się zupełnie nowe Komesy - Potrójny i Podwójny. Oba warzone w stylu - odpowiednio - belgijskich tripeli i dubbeli. Spora niespodzianka, tym bardziej, że Fortuna zaskakiwała ostatnio raczej na minus kolejnymi nowościami w serii Miłosława.
Tu natomiast pojawia się coś naprawdę ciekawego. Nowe Komesy przechodzą wtórną fermentację w butelce. Producent zachęca nawet do "przetrzymania" piwa sugerując, jakie zmiany w smaku zajdą. Tego jeszcze w Polsce chyba nie było! Pojawia się oczywiście na kontrze wątek o XVI-wiecznych korzeniach tego typu piw, ale tak chyba być musi, trunek bez historii się nie sprzeda.
Mniejsza o to, pora sprawdzić, co nalali do butelki!

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Lagavulin 16 YO

Nie ma co ukrywać, nie wszystkie prezenty cieszą tak samo. Jedne to chwila radości, inne to wręcz ekscytacja i rozrywanie opakowania, żeby tylko jak najszybciej się do nich dobrać. Ja otrzymując w prezencie Lagavulina wskoczyłem na jeszcze wyższy poziom ekscytacji. Wszak to nie kolejna dobra whisky, którą dostałem od bliskich, to prawdziwa legenda, klasyk! Tu nie wypada po prostu chwycić szkła, otworzyć butelki i w pośpiechu stwierdzić "dobra!". Trzeba nieco czasu, odpowiedniej okazji, nieco spokoju... U mnie podchody trwały prawie dwa miesiące. Przez taki czas Lagavulin stał spokojnie w gablotce. Stał zupełnie nienaruszony, nie zdjąłem nawet kapturka z szyjki. Aż w końcu zniecierpliwiony darczyńca powiedział "no napij się jej w końcu!", nie było więc odwrotu.
Po pierwszych wrażeniach, po kilku spokojnych degustacjach, mogę teraz na spokojnie usiąść i podzielić się swoimi wrażeniami.

środa, 5 grudnia 2012

Vilniaus, Statiniu 13 Tamsusis

Po jasnym Statiniu przyszła kolej na wersję ciemną. Przyszła dość niespodziewanie, bo chciałem to piwo przetrzymać nieco ponad termin przydatności, ale byłoby to raczej bez sensu. Czemu? W butelce zaczęły pojawiać się spore "farfocle", mimo iż przekroczyło datę ledwie o 5 dni. Zaskakujące, szczególnie jak na taką moc (niebagatelne 14%!). To stawia pod znakiem zapytania sensowność starzenia tego piwa w piwniczce, choć może te nieplanowane "dodatki" nie wpłynęłyby na smak.
To jednak już tylko moje dywagacje, piwo otwarte, przelane do szkła, pora działać!

poniedziałek, 26 listopada 2012

Der Lachs, Danziger Goldwasser

Postanowiłem coś dziś napisać, wszak wypada zachować jakąś regularność. I wtedy właśnie sąsiad za ścianą zaczął coś kuć wielkim młotem, skutecznie wybijając mi jednocześnie z głowy resztki weny. W dodatku nie bardzo miałem pomysł o czym by tu napisać, bo z rzeczy do picia to największą ochotę miałem na zimnego dr. peppera... Stanąłem więc nieco zrezygnowany przed barkiem, i gdzieś w głębi dojrzałem małą, kwadratową buteleczkę. Jest! Myślałem, że już się skończył! A jednak coś jeszcze zostało. A więc dziś prawdziwie zacny trunek, z jeszcze bardziej zacną historią - gdański Goldwasser!

środa, 21 listopada 2012

Senojo, Tamsusis Alus su Prieskoniais

Dziś pora na kolejnego - po opisywanym przeze mnie wcześniej Statiniu - zawodnika wagi ciężkiej z Litwy. Tym razem padło na ciemne Senojo, oczywiście nie na zwykłe ciemne, ale specjalne. Specjalne w tym, że jest dość mocne i wzbogacone przyprawami. Producent wspomina o nucie pomarańczy, goździków oraz "innych przypraw" - czyli można spodziewać się wszystkiego. Choć może nie wszystkiego - nie ma na opakowaniu informacji "zawiera śladowe ilości mleka, orzechów, jajka kurzego".
Moc całkiem spora (aż 8,2%!), ciemne piwo z przyprawami - czyżby kolejny "potworek" w stylu piernika w płynie? Trzeba to sprawdzić.

wtorek, 13 listopada 2012

Fortuna, Miłosław Marcowe

Kilka lat temu Złoty Smok z Fortuny był jednym z moich ulubionych piw. Porobiło się jednak tak, że w poszukiwaniu kolejnych nowych piw sięgałem po nie coraz rzadziej, w ciągu ostatnich dwóch - trzech lat piłem je ledwie raz. Kiedy? Niestety stosunkowo niedawno, gdy w sklepach tu i ówdzie można było trafić niedobitki uśmierconej przez Fortunę serii Smoków. Dlaczego niestety? Ci, którzy regularnie piją/pili Smoki wiedzą - te piwa robiły się coraz słabsze. Dlatego mój ostatni kontakt ze Złotym Smokiem nie był zbyt przyjemny.
Teraz Browar Fortuna wpuszcza kolejne piwo marcowe, tym razem w serii Miłosław. Z nowego "brandu" próbowałem tylko pilsa, nie był niestety niczym specjalnym. Ale przecież nie należy się uprzedzać, piwo do szklanki i pijemy!

piątek, 9 listopada 2012

Pasieka Jaros, Dwójniak Maliniak

Są takie momenty, że zauważam na półce sklepowej coś, co wręcz krzyczy do mnie "weź mnie do domu, zobaczysz, będzie fajnie"! Tak właśnie było z trunkiem, o którym dziś co nieco napiszę. Moje zdjęcie nie oddaje całego uroku tej niewielkiej kamionkowej buteleczki, ale wierzcie mi - gdybyście ją zobaczyli w sklepie, też nie moglibyście się oprzeć.
Dodatkowy argument za przygarnięciem tej flaszeczki pojawia się po lekturze etykiety - zgodnie z nazwą, około 30% wody zostało zastąpione sokiem malinowym. Być może fanatycy miodów pitnych traktują takie połączenia podobnie jak piwosze łączenie piwa z aromatami i sokami, ale mnie - jako zupełnego amatora - takie połączenie skutecznie zwabiło.
A jak malinowy Dwójniak smakuje?

wtorek, 6 listopada 2012

Książęce Czerwony Lager

Niszowe piwa trafiają pod strzechy, czyli KP "wchodzi" w coś ciekawszego, niż zwykły, wodnisty lager. Wreszcie nie trzeba będzie kupować dziwnego piwa z jakiegoś małego browaru, w brzydkiej butelce, ze smutną, krzywo naklejoną etykietą. Wreszcie "trendy" piwo jest ładne i ma błyszczącą etykietę, i jeszcze nazywa się "Książęce", więc w ogóle jest super.
Ok, ale starczy kiepskich żartów.
Tak naprawdę to byłem zaskoczony informacją o wypuszczeniu takiej serii piw przez KP. Gigant, który posiadał większość rynku tylko dzięki zwykłym "jasnym pełnym" zdecydował się na jakieś ryzyko... po co to im? Przecież można zmarnować sporo pieniędzy, a produkt się nie przyjmie (przykład - całkiem niezły Okocim Palony, o którym dziś chyba niewielu pamięta). A jednak podjęli ryzyko, chwała im za to.

piątek, 2 listopada 2012

Sulimar, Trybunał Niefiltrowany

Poszukując przyzwoitego piwa w swoich delikatesach natrafiłem na nowy produkt browaru z Piotrkowa Trybunalskiego - Trybunał Niefiltrowany. Wspomnienia ze spotkania ze zwykłym Trybunałem mam dość dobre - jest może nieco ciężkawy, ale ma jakiś charakter i wyróżnia się z masy lagerów.
Ta wersja - jak nazwa wskazuje - jest niefiltrowana, pasteryzowana przy okazji, rywalizuje więc o klientów m.in. z Lagerowym z Ciechanowa, konkurencję ma więc bardzo mocną. Kusi ceną - 1,69 to rozsądna kwota za małe piwo, wgląda całkiem przyzwoicie, a jak z zawartością?

środa, 17 października 2012

Miodula Staropolska

Słowem wstępu - Miodula zawsze kojarzyła mi się z drogimi, "egzotycznymi" alkoholami ze sklepów specjalistycznych, produktami typu "drogo, nieco odpustowo, na prezent dla wujka, nieważne co w środku". Czyli coś, co raczej ucieszy oczy niż podniebienie. Ale usłyszałem kilka pozytywnych opinii, więc w sumie czemu nie spróbować?
Co do samej Mioduli to oferowane są 3 typy - zwykła, produkowana z beskidzkiego miodu spadziowego, Prezydencka, leżakowana w beczkach dębowych) i Staropolska, z którą mam do czynienia dziś.
Staropolska to wersja produkowana z miodu spadziowego i "specjalnie skomponowanej mieszanki składników", cokolwiek miałoby to oznaczać. Jest mętna, z osadem, producent na opakowaniu zaleca spożywanie mocno schłodzonej, czego oczywiście nie czynię.

sobota, 13 października 2012

AleBrowar, Sweet Cow

Od razu na wstępie zaznaczę, że jeszcze nie dane było mi spróbować milk stouta. Niezbyt to popularny w naszym kraju rodzaj piwa (delikatnie mówiąc...), więc pojawienie się Sweet Cow przyjąłem ze sporą radością. To coś naprawdę ciekawego, szczególnie w okresie, gdy koncerny wmawiają ludziom, że dolanie lemoniady do piwa to prawdziwa rewolucja na rynku...
Pierwszy kontakt z piwem to oczywiście etykieta. Nie będę pisał czy mi się podoba czy nie, ale z pewnością zwraca uwagę. A wiadomo, że nawet najlepsze piwo przepadnie na półce, jeśli nie rzuci się w oczy.

piątek, 12 października 2012

The Glenlivet 12 YO

Myślę, jak zacząć ten wpis? Najlepiej chyba będzie, gdy już na wstępie wspomnę, że jest to kolejna whisky z typy "malt dla początkujących", podobnie jak opisany przeze mnie kiedyś Singleton (wiadomo, Speyside). Sam jestem początkującym użytkownikiem uisge beatha, więc mimo kilku prób z wyrobami z Islay, chętnie piję czasami także coś delikatniejszego.
Dlaczego? Bo lubię! Tak po prostu.
A dlaczego na przykład The Glenlivet? Choćby za zapach. Nie ma tu ani odrobiny dymu i torfu, jest za to sporo kwiatów, wanilii, nieco owoców egzotycznych, w tle trochę dębu. Prosto, ale nie prostacko. Lekko, przyjemnie, można taką whisky poczęstować gości bez obawy, że skrzywią się mocno już po powąchaniu trunku.

środa, 10 października 2012

Vilniaus, Statiniu 13

Bardzo lubię jesień. Lubię, ponieważ zaczyna się okres, kiedy można pić prawdziwie mocne i treściwe piwa, nie wzbudzając przy tym zdziwienia bądź zniesmaczenia współbiesiadników. Bo jak można wypić ciepłego portera w gorący, wakacyjny dzień? Ano można, może niezbyt często, ale nawet w gorące dni jest taki moment, że przychodzi przesyt lekkich, orzeźwiających piw i chce się "poczuć moc". Nie mam na myśli oczywiście siekier w typie Imperatora jabłonowskiego, chodzi mi raczej o piwa degustacyjne, nad którymi można chwilę posiedzieć.
Ale ok, jest już jesień, nie ma się co tłumaczyć, można spokojnie zejść do piwnicy i wyciągnąć jakiś ciekawy okaz. U mnie padło dziś na litewskie Statiniu 13. Przyciągnęło mnie zabawną, malutką (tylko 0,2l) buteleczką, zaciekawiło mocą (nieskromne 14%!) - musiałem je mieć.

niedziela, 7 października 2012

Łomża, Podkapslowe

Jak stworzyć oryginalną nazwę dla piwa? Gdy wszelkie szlacheckie, rycerskie, hetmańskie, ratuszowe itp spowszednieją, trzeba poszukać czegoś nowego. Wtedy siada grupa młodych, wykształconych i kreatywnych, żeby stworzyć coś nowego, innowacyjnego. Siedzą w biurach do późnej nocy, śpią po 3 godziny na dobę, wypijają hektolitry kawy, by w ostatnich fazach aktu twórczego wypluć ze swoich umysłów...."Podkapslowe"! Pal licho że ktoś przedstawił na poważnie taki pomysł, gorzej, że jeszcze ktoś go zaakceptował, pewnie zapłacił ciężkie pieniądze a potem wdrożył to do produkcji! Ok, ale starczy tego jadu, pora przejść do zawartości.

piątek, 5 października 2012

William Lawson's

Lubię czytać opisy standardowych blendów - na każdym z nich znajdziemy fascynujący opis aromatów i smaków (ostatecznie wszystko smakuje podobnie...), jakich dostarczy właśnie ta whisky, plus argument w stylu "najpopularniejsza whisky w kraju XX" itp, co oczywiście powinno zachęcić do kupna, bo przecież miliony ludzi nie mogą się mylić!
Ostatnio właśnie wpadł mi w ręce taki popularny blend, zerkam więc na kontrę, a tu... no właśnie, żadnych opisów smaku, tekstów o wspaniałej historii, milionach wielbicieli czy dziesiątkach butelek sprzedawanych każdej minuty. Na butelce William Lawson's nie ma nawet informacji o farbowaniu karmelem - ciekawe, jak jest w rzeczywistości?
Tak więc - nie ma bajerowania, cena jest niska, co więc jest w butelce?

środa, 26 września 2012

Ciechan, Nasz Jubilat

Szybkie przeszukiwanie internetu i... chyba będę jednym z pierwszych :)
Blog w powijakach, a tu już drugi opis piwa z Ciechana - zaręczam, że żaden marketingowiec nie podesłał mi próbki, sam ją przytargałem do domu własnoręcznie.
Ale do rzeczy.
Nowe piwo z Ciechanowa, Nasz Jubilat, 13,8 ekstraktu, wyciągnęli z tego 6,8% alkoholu, czyli niemało...
Etykieta jaka jest każdy widzi, kwestia gustu. Dla mnie nieco zbyt mało "jubileuszowa" - przydało by się coś bardziej błyszczącego, bardziej okazałego. Choć z drugiej strony - ponoć mamy kryzys, więc może lepiej skromnie, żeby nie drażnić.

poniedziałek, 24 września 2012

Lwówek Ratuszowy

Pamiętacie stare etykiety piw z Lwówka? Jeszcze z czasów "przedciechanowych"? Nie były może zbyt gustowne, ale już wtedy wyczuli chyba koniunkturę i w oczy dość szybko rzucał się napis "piwo niepasteryzowane". Może nawet nieco wyprzedzili modę, ale z pewnością byli prekursorami "informacji o nie pasteryzacji". Po kilku latach okazało się, że piwo niepasteryzowane może robić nawet wielki koncern, co więcej, może nawet robić piwo regionalne! Powstał pewien mętlik w głowach "zamożnych z wielkich miast", bo teraz nie wiadomo, czy bardziej niepasteryzowany jest Ciechan, czy może Kasztelan?
Trzeba więc było zrobić krok naprzód i "stworzyć" piwo nieutrwalone. Slogan chyba jednak średnio chwycił, bo ci mniej obeznani z tematami piwnymi wciąż przychodzą do sklepów szukając piwa niepasteryzowanego, i padając często ofiarą przeróżnych niepasteryzowanych Pereł, Łomży i Kasztelanów. A potem wracają do koncernowych wyrobów, bo okazuje się, że jednak "te niepasteryzowane nie są jakieś super".
Tu moim zdaniem pies pogrzebany - przecież wiadomo, że nie hasło na etykiecie się liczy a zawartość. Widzieliście na etykietach znakomitych piw belgijskich informację o pasteryzacji lub jej braku? No właśnie...
Ale może po tym przydługim wstępie pora przejść do rzeczy.

poniedziałek, 17 września 2012

Jim Beam Black

"Jim Beam musi być z colą" - takie stwierdzenia już kilka, jeśli nie kilkanaście razy słyszałem od "miłośników" smaku whisky. Ok, podstawowa wersja czy nawet te mniej zwyczajne, jak opisywany już przeze mnie Jim Beam Rye, nie są super złożonymi w smaku trunkami, ale żeby tak od razu, bez spróbowania "saute" traktować je brunatnym płynem? Z pewnością warto dać im szansę, szczególnie gdy mamy w butelce coś nieco bardziej szlachetnego - jak choćby 6 - letnią wersję, sprzedawaną jako Black.
Ten Jim Beam jest opisywany jako "Triple Aged". Dlaczego? Amerykańskie prawo głosi, że trunek może nazywać się bourbonem, jeśli spędzi co najmniej dwa lata w dębowej beczce. Prosta arytmetyka pokazuje więc, czemu Jim Beam Black ma na etykiecie hasło "potrójnie starzony" (chociaż obecnie sprzedawany w USA Jim Beam Black ma 8 lat i informację "double aged" - pomieszanie z poplątaniem...).
Ale klasyfikacja nie jest najważniejsza, liczy się przecież sam trunek!

poniedziałek, 10 września 2012

Unicum Zwack

Czy poza winem i papryką, z działu "kulinaria" kojarzy się wam coś jeszcze z Węgrami? 2 sekundy po zadaniu pytania pewnie nie, po chwili na pewno coś jeszcze sobie przypomnicie. Szczerze - sam miałem niewiele skojarzeń, a już na pewno nie spodziewałem się, że trunek w charakterystycznej buteleczce stamtąd pochodzi. Prędzej na myśl przychodzą Niemcy, może Szwajcaria, ale kiedyś obejrzałem dokładnie etykietę i już wiedziałem, że będę musiał tego spróbować. Duży rozmiar to spore ryzyko, ale miniaturkę, nawet najpaskudniejszą, można jakoś przełknąć - dosłownie i w przenośni.
Zatem do dzieła!

niedziela, 9 września 2012

Bowmore 12 YO

Po ostatnim wpisie o lekkim piwie na upał pora na coś nieco "cięższego" - Bowmore w wersji 12 - letniej, zwanej też Enigma. Jest to druga w hierarchii whisky z tej destylarni, starszy brat 8 - letniego Legenda.
W butelce wygląda bardzo dostojnie, zwraca uwagę ciemny kolor trunku - zaskakująco ciemny jak na wiek. Szybkie spojrzenie na kontrę wyjaśnia tajemnicę - Bowmore "podpędzany" jest karmelem... W końcu "malt dla mas" nie może być zbyt jasny - wyglądałby zapewne mało szlachetnie.
Ale mniejsza o wygląd i kolory - nie to jest najważniejsze.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Lefebvre, Blanche de Bruxelles

Jak wygrać walkę z upałem? Najlepiej sięgnąć po orzeźwiające piwo. Znalezienie jednej flaszeczki wita w lodówce wywołało u mnie dziś niemal euforię, szczególnie że za oknem temperatura zdecydowanie przekracza 30 stopni a na horyzoncie ciężko dostrzec chmury zwiastujące choćby odrobinę cienia i ochłody.
Trzeba więc radzić sobie samemu.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Balblair 10 YO

Przetrząsałem barek w poszukiwaniu czegoś ciekawego na ten upalny wieczór, i jakoś wpadł mi w oko 10-letni Balblair, a w zasadzie jego resztki poniewierające się na dnie butelki.
Whisky w czasach dostępności raczej nie była zbyt popularna w Polsce, teraz z racji zmiany portfolio destylarni chyba już nie do zdobycia.

wtorek, 31 lipca 2012

Licor 43

Dziś wieczorem coś słodkiego - padło na hiszpański Licor 43.
W zasadzie nie kupuję takich alkoholi, pijam je sporadycznie, ale kolega spróbował tego trunku i był pod takim wrażeniem, że i ja postanowiłem spróbować.
Krótko o samym likierze - produkowany z cytrusów, aromatyzowany wanilią i przyprawami, w łącznej liczbie czterdziestu trzech - stąd i nazwa. Rozlewany przy mocy 31%.

niedziela, 22 lipca 2012

Jim Beam Rye

Po poprzednim opisie Ardbega, dziś coś łagodniejszego i zdecydowanie prostszego - żytnia wersja amerykańskiego Jima Beama. Z racji proporcji w zasypie (żyto 51%, reszta to mieszanka kukurydzy i jęczmienia) na etykiecie stoi, że to whiskey, a nie bourbon, no ale to te mniej interesujące sprawy formalne.
Rozlew do butelek w mocy 40%, nie jest "podrasowywany" żadnymi barwnikami.
Kolor bardzo ładny, złoty, zdecydowanie zachęca do spróbowania.

niedziela, 15 lipca 2012

Ardbeg 10 YO

O tej whisky napisano już chyba wszystko, co można było napisać. Razem z modą na whisky słodową odniosła ogromny sukces, a koncern LVMH umiejętnie to wykorzystał, mnożąc wersje Ardbega do ilości, których portfel ciekawego, przeciętnego amatora może nie wytrzymać. Ja póki co ograniczyłem się do podstawowej, 10-letniej wersji, choć nie ukrywam, że z chęcią spróbowałbym każdej z edycji - niestety mam problem ze znalezieniem żyranta...
Ale do rzeczy.

środa, 4 lipca 2012

Southwold Summer IPA

Tym razem piwo z delikatesów M&S, czyli powinno być rozsądne cenowo, z bardzo dobrym stosunkiem jakość/cena - choć ponoć dotyczy to ubrań, a w UK do Marksa chodzi się na szybko po kanapki, a nie szukać dobrych napitków.
Ale do rzeczy.

czwartek, 14 czerwca 2012

Goller Rauchbier

Kupując to piwo miałem nadzieję na wypicie jakiejś ciekawej wędzonki. Jak wiadomo ten styl jest więcej niż skromnie reprezentowany na naszym rynku, więc każde nowe piwo tego rodzaju budzi sporą ciekawość.
Goller był tuż przed końcem terminu ważności, co być może wpłynęło na moje odczucia.

poniedziałek, 28 maja 2012

Singleton of Dufftown 12 YO

Długo myślałem, jakim trunkiem zacząć tego bloga.
Z jednej trony dobrze byłoby zacząć czymś znanym, o czym informacji szuka wiele osób – wiadomo, większa szansa na ściągnięcie czytelnika. 
Z drugiej strony – może czymś, co dopiero pojawia się masowo w sklepach… chyba to będzie lepsza metoda.
Padło zatem na 12-letniego Singletona, który ostatnimi czasy pojawił się w sporej ilości sklepów. A że dystrybutorem tego trunku jest grupa Diageo, można być niemal pewnym, że w krótkim czasie trafi pod niemal wszystkie sklepowe strzechy.
Whisky pochodzi z rejonu Speyside, więc wiadomo, że możemy się spodziewać raczej koszyka z owocami, niż zapachów znanych robotnikom pracującym przy układaniu asfaltu w nadmorskich miejscowościach.