czwartek, 13 grudnia 2012

Fortuna, Komes Potrójny Złoty

Na polskim rynku piwnym sporo się ostatnio dzieje. Takiego szału nowości nie było chyba nigdy - zarówno maluchy, jak i koncerny co chwila wypuszczają jakieś nowe piwo, które zawraca uwagę nie tylko tym, że jest nowe, ale też przy okazji ciekawe. Bardzo mnie to cieszy, przyznam się nawet, że mam problem z nadążeniem za wszystkimi nowościami! A smakołyków z Pinty, AleBrowaru czy Widawy jest sporo, i co chwila pojawiają się nowe!
Browar Fortuna również nie pozostaje w tyle. Ostrzyłem sobie zęby na nowy wypust ich porteru, a przy okazji na rynku pojawiły się zupełnie nowe Komesy - Potrójny i Podwójny. Oba warzone w stylu - odpowiednio - belgijskich tripeli i dubbeli. Spora niespodzianka, tym bardziej, że Fortuna zaskakiwała ostatnio raczej na minus kolejnymi nowościami w serii Miłosława.
Tu natomiast pojawia się coś naprawdę ciekawego. Nowe Komesy przechodzą wtórną fermentację w butelce. Producent zachęca nawet do "przetrzymania" piwa sugerując, jakie zmiany w smaku zajdą. Tego jeszcze w Polsce chyba nie było! Pojawia się oczywiście na kontrze wątek o XVI-wiecznych korzeniach tego typu piw, ale tak chyba być musi, trunek bez historii się nie sprzeda.
Mniejsza o to, pora sprawdzić, co nalali do butelki!

Po przelaniu znów to samo - piana znika w tempie ekspresowym... Mam chyba ostatnio jakieś paskudne szczęście do piw "bezpianowych".
Zapach Potrójnego Komesa nie jest zbyt intensywny. Da się wyczuć bardzo dojrzałe jabłka, trochę moreli, kandyzowanego ananasa, gdzieś za nimi odrobina słodu i chmielu. Jest trochę ciężko, ulepkowato, ale w sumie przyjemnie.
W smaku na pierwszym planie dominują kandyzowane owoce, które razem z nieco syropowatą strukturą piwa tworzą niezły ulepek. Próbuje to wrażenie przełamać lekka, cytrusowa goryczka, ale ma bardzo ciężkie zadanie. Za owocami na języku pojawia się dość wyraźna nuta alkoholowa i... i niewiele więcej niestety. Finisz jest dość krótki, owocowy, mało wyraźny. Brakuje mi w Potrójnym Komesie złożoności, znanej z najlepszych tripeli belgijskich. Nie wiem, czy leżakowanie poprawi sytuację - browar obiecuje pojawienie się większej wytrawności, jaki będzie smak - czas pokaże.
Mimo tych niedociągnięć smakowych Potrójny Komes to całkiem przyjemnie piwo. Nie ma jakichś wad, które by zdecydowanie odrzucały. Alkohol jest wyczuwalny, ale może z czasem nieco się "przegryzie" (może pojawi się też piana...) i odsunie na dalszy plan razem ze słodyczą. Moja rada - spróbować teraz jednego, wrzucić ze 2 butelki do piwnicy i poczekać do wiosny. Oby było warto.

2 komentarze:

  1. bzdura, wczoraj pilem tripla przez 170minut. koronka utrzymywala sie caly czas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, widać ja nie miałem tyle szczęścia, bo u mnie piana zniknęła zupełnie.
      p.s. 170 minut? nie wyparował przez ten czas? ;)

      Usuń