czwartek, 10 listopada 2016

Birbant American Barley Wine

Dziś piwo na rozgrzewkę. Birbant American Barley Wine. Samo barley wine niezbyt często występuje na naszym rynku, więc z nieukrywaną radością sięgnąłem po butelkę. Moje zapały studziło trochę słówko "american" na etykiecie, bo wiadomo - oryginalny styl nadmiernego chmielenia unika, a amerykańskie chmiele skutecznie potrafią przygasić inne aromaty. I zamiast rozgrzewającego, krągłego i przyjemnego piwa można dostać cytrusowo - żywiczną, alkoholową bombę. A parametry tego Birbanta są konkretne - 24,5% ekstraktu i 10,5% alkoholu, zatem obawy są uzasadnione. Jak wyszło? O tym dalej.




poniedziałek, 7 listopada 2016

Wolf Distillery No. 6


Przyszedł czas na zdegustowanie polskiej whisky. Nie miałem okazji pić Kozubów, na produkty Paseckiego też się nie załapałem, ale udało mi się uszczknąć odrobinkę destylatu z Wolf Distillery. Trafiło na wersję oznaczoną dość lakonicznie jako no. 6. Wyprodukowana z jęczmienia niesłodowanego i słodowanego, dojrzewająca w beczkach po PX i czerwonym muscadecie. Obcięta co prawda do 43%, ale może przy młodym destylacie nie ma co przesadzać z mocą.
Nastawienie mam jak najbardziej dobre, choć próbowana na WLW jedna z wersji nie zachwyciła mnie. Ale może to pierwsze próby, widać, że w Wolf Distillery jest duch walki, mimo naszych mocno niesprzyjających takim inicjatywom przepisom. Może więc z czasem pojawi się doświadczenie i kolejne wypusty będą coraz lepsze. A że te wcześniejsze ktoś będzie musiał wypić, no to do dzieła!

piątek, 4 listopada 2016

Glengoyne 1990/2007 56,3% Amontillado

Dziś skok na głęboką wodę. Wzięło mnie na whisky z beczek po sherry, więc pora na coś z wyższej półki. Z Glengoyne miałem już kiedyś przyjemność (wersja NAS cask strength), dziś padło na destylowaną w 1990 roku i dojrzewającą w beczce po sherry typu amontillado. Beczka oczywiście jedna, whisky nie została rozcieńczona ani zabarwiona, więc ten piękny kolor ze zdjęcia osiągnęła w całkowicie naturalny sposób. Whisky tu i ówdzie zebrała bardzo wysokie noty, co przekłada się też na obecną cenę jeszcze dostępnych butelek. Można więc nieco skalibrować sobie skalę, choć z drugiej strony powstają obawy - czy człowiek nie będzie się sugerował ocenami innych, no i co jeśli nie będzie smakować? Szczególnie to ostatnie stresuje, bo może człowiek ma kawałek deski zamiast języka i powinien darować sobie próbowanie drogich rzeczy, poprzestając na maltach z dyskontu? Ale może jednak nie będzie tak źle. Zapraszam dalej!