środa, 28 października 2015

Glendronach 11 YO 2002/2013 57,2%

Dziś w końcu jakaś whisky. A nawet nie "jakaś", ale całkiem porządna. Z jednej beczki, nierozcieńczana, niebarwiona i niefiltrowana. Choć akurat te przymioty nie robią chyba teraz na ludziach specjalnego wrażenia. Ale jeśli powie się jeszcze, że to Glendronach? No to wtedy zaczyna być ciekawie. Bo destylarnia dobrą renomę ma, póki co nie rozmienia się na drobne, butelkując jakiś szajs, więc warto od czasu do czasu spróbować czegoś od nich.
A ta edycja, składająca się z 701 butelek, została rozlana specjalnie dla portalu whiskybase.com. Jeśli ktoś jest ciekawy jak wygląda - proszę: https://www.whiskybase.com/whisky/46758
Ale wiadomo, że smak jest najważniejszy, więc żeby już nie przedłużać...


czwartek, 8 października 2015

Dubuisson, Bush Blonde

Dziś kolejne piwo belgijskie, ale już w bardziej klasycznym wydaniu.
Browar Dubuisson, a raczej jego produkty, są z pewnością znane wielu pijącym piwa belgijskie. Wciąż należy on do rodziny założycieli, co przy dość powszechnej dostępności piw na rynku europejskim można uznać za spore osiągnięcie. Widać skutecznie opierają się zakusom gigantów, chętnych do przejęcia browaru. Choć drobną porażkę w starciu z molochami zaliczyli, bo ich piwa w USA nazywają się Scaldis, celem uniknięcia problemów, wynikających z używania nazwy Bush (i nie chodzi raczej o rodzinę prezydencką).
Do szkła trafił Bush Blonde. Pełnoprawne, mocne belgijskie ale, choć gdzieś natknąłem się na określanie tego piwa jako tripel. Jak wiadomo, klasyfikacje są umowne, więc to język weryfikuje. Parametry imponujące - 10,5% alk., a nie jest to najmocniejsze z piw, jakie browar warzy. O ukrycie procentów raczej nie ma się co martwić, ale co jeszcze to piwo ma do zaoferowania? Sprawdźmy!

środa, 7 października 2015

De Struise, Westoek XX

Jakiś czas temu pojawiło się na blogu piwo z belgijskiego De Struise, dziś pora na kolejne. Styl będzie zupełnie inny, ale jak najbardziej interesujący.
W szkle wylądował Westoek XX, piwo w stylu Flemish Triple Ale. Lubię belgijskie tripele, więc z zakupem się specjalnie nie wahałem, choć słówko "flemish" wprowadzało pewną dawkę niepewności. Kwaśny tripel? Tego jeszcze nie przerabiałem, te dwa style jakoś nie do końca wydawały mi się możliwe do połączenia, ale Belgowie sporo potrafią. Więc z lekkim podnieceniem, posprzątawszy piwo, które wyskoczyło z butelki, przystąpiłem do degustacji.




piątek, 2 października 2015

Underberg

Ostatnio pojawiło się kilka bitterów na blogu, idę więc za ciosem, i dziś będzie kolejny.
Tym razem będzie to prawdziwy celebryta wśród ziołówek, znany pewnie każdemu - Underberg. I pewnie wielu od razu zapyta "po co degustować to świństwo, przecież to się pije awaryjnie przy przejedzeniu itp". Moim zdaniem na problemy z trawieniem najlepsze są krople żołądkowe z apteki (choć znam przypadki, gdy były wykorzystywane w innych, zdecydowanie niemedycznych celach, ale co kto lubi), a skoro ktoś sprzedaje to komercyjnie, to pewnie też zadbał o to, żeby jednak dostarczało jakichś wrażeń smakowych. Poza tym - warto wiedzieć! Ludzie robią się w obecnych czasach bardzo miękcy, producenci starają się dostosowywać do coraz mniej wyrafinowanych gustów, wszędzie pełno cukru i łagodności. A takie trunki, jak Underberg, stają się bohaterami różnych legend i opowieści, głównie z cyklu "ależ to paskudne, ale od razu nam pomogło". Wiadomo, że jak coś nie jest słodkie, to jest paskudne, szczególnie alkohol. Ale mimo to poświęcę się i sprawdzę. Co z tego wyjdzie? O tym dalej!