wtorek, 24 maja 2016

Przyszedł czas na belgijski kwas!

Zdjęcie z wikipedia.org
W końcu się udało! Butelki stały i dojrzewały od pewnego czasu. Ale jakoś ze szwagrem nie mogliśmy się spotkać na degustację, a samemu takie rzeczy trochę szkoda pić.
W końcu jednak udało się! Ciepłe popołudnie, trzy ciekawe butelki, i nas dwóch. W zasadzie było nas troje, ale żona, powiedzmy dyplomatycznie, dość sceptycznie podchodzi do niesłodzonych geuze.
Oczywiście najważniejszą kwestią jest, co to za butelki. Lindemans - ale uprzedzając narzekających, nie taki sobie zwykły Lindemans, potem mniej znany u nas Oud Beersel, i na koniec klasyk, którego zabraknąć nie mogło - Cantillon. Pite w kolejności odwrotnej do dojrzałości, bo w sumie czemu by nie? Najpierw starszyzna, młodzież niech wyszaleje się na końcu. Jak udała się ta impreza? O tym dalej.



czwartek, 12 maja 2016

Dwa klapsy na orzeźwienie

W zasadzie powinno być "dwa clapsy", ale może nie wszyscy by wiedzieli, o co chodzi itp. A poza tym - "będę mówił po polsku, bo myślę zawsze po polsku".
Dziś będzie bezalkoholowo. Czasami może tak być. Robi się cieplej, momentami pojawia się ochota na coś, co orzeźwi, ale bez skutków ubocznych. A ciekawych napitków bez procentów jest na naszym rynku coraz więcej. Jedne lepsze, drugie słabsze, jedne tańsze, inne droższe. Widać chyba nawet pewną analogię do rynku tzw. piw rzemieślniczych, zresztą wydaje mi się, że nawet docelowa grupa klientów jest ta sama.
Ale żeby nie przedłużać - dziś w szkle dwa napoje Claps - Yodel z jałowcem i chmielem oraz Yell z pokrzywą, trawą cytrynową i limonką. Wygląda ciekawie? Pora sprawdzić jak smakuje.