wtorek, 6 stycznia 2015

Dwa razy travarica, czyli jak smakuje chorwacka rakija na ziołach

Dziś dalszy ciąg degustacji rzeczy nieco w naszym kraju egzotycznych, i po raz kolejny będzie to produkt z winogron, a konkretnie ich wytłoczyn. Ale dziś będzie ciekawiej, bo do szkła trafiła travarica, czyli chorwacka rakija wzbogacona maceratami ziołowymi.
Na wstępie od razu podziękowania dla szwagra, że chciało mu się szukać małych butelek i że wcisnął je gdzieś do bagażu!
Walor poznawczy jest więc dziś podwójny, co pozwoli choć w minimalnym stopniu uświadomić sobie, jak mogą smakować takie trunki. Pochodzą z dwóch firm - Dalmata Split i Vinoplod Sibenik. Obie w takiej samej mocy 38%, i o niemal identycznym kolorze. O tej w Vinoplodu udało mi się dowiedzieć tyle, że powstaje z połączenia destylatu z maceratami ziół, między innymi anyżu, mięty pieprzowej, gencjany, arcydzięgiela i jałowca. Dalmata nie chwali się składem, ale ma za to całkiem ciekawe portfolio.
A przy okazji poszukiwania informacji o tych trunkach udało mi się natrafić na ciekawe statystki: http://www.jatrgovac.com/tag/dalmata/ . Jak widać rakija nie jest może dominującym trunkiem w Chorwacji, ale najpopularniejszą jej odmianą jest właśnie travarica. Może więc zapowiada się ciekawa degustacja!

Jak już wspominałem, obie travarice mają bardzo zbliżoną barwę, w dodatku chyba osiąganą w naturalny sposób, bo na etykietach producenci nie wspominają nic o cukrze. Czy więc oznacza to, że będą zbliżone w smaku?
Travarica z Vinoplodu pachnie przede wszystkim rakiją - nieco alkoholowa, z wyraźną nutą drożdżową i winogronową. Czy aby na pewno dodano tu jakichś ziół? Bo wąchając ją w ciemno większość pewnie stwierdziłaby, że to czysty destylat.
Pora powąchać drugą sztukę. Tu już nie ma żadnych wątpliwości - produkt z Dalmata ma wyraźny ziołowy zapach, natomiast ślady rakii ciężko znaleźć. Dominuje anyż, wyraźnie wyczuwalna jest też mięta i dzięgiel. Zapach jest przyjemny, świeży, choć niektórym pewnie będzie się kojarzył z syropem na kaszel.
Po pierwszym łyku trunku z Vinoplodu mam pewne wątpliwości, czy aby nie nakleili na butelkę niewłaściwej etykiety. Znów ciężko wyczuć ślady ziół. Dopiero przy drugim łyku pojawia się delikatna trawiasta nuta. Jednak szczerze mówiąc jest ona mało zdecydowana, i wydaje mi się, że równie dobrze może pochodzić od krótkiego leżakowania w beczce.
W przypadku produktu ze Splitu już takich wątpliwości nie ma. Aromat ziołowy jest wyraźny, choć nie tak silny jak w zapachu. Pojawia się za to nieco aromatów czystego destylatu, których nie sposób było znaleźć, wąchając ten trunek. Znów dominuje anyż, towarzyszy mu dzięgiel i gencjana (wiadomo, skąd to skojarzenie z lekami). Travaica z Dalmata jest bardziej wytrawna, niż ta z Vinoplodu, dzięki wyraźnym nutom ziołowym sprawia też wrażenie lżejszej na podniebieniu. No i przede wszystkim nie dodano tu całej masy cukru, więc nie ma mowy o jakimś sklejającym usta ulepku.
A na koniec pozwoliłem sobie na mały eksperyment. Jako że degustowane travarice bardzo różnią się od siebie, to postanowiłem poszukać jakiegoś kompromisu. Nic prostszego - wystarczy wymieszać! Zlane resztki z kieliszków dały stworzyły bardzo ciekawą mieszankę - w nosie są i zioła, i rakija, podobnie zresztą na podniebieniu. Smak jest też nieco bardziej słodki, mieszanka ma zdecydowanie więcej ciała, niż produkt z Dalmata solo. Przyznam szczerze, że ten miks smakował mi najbardziej - jest dobrym połączeniem aromatów destylatu gronowego i wyciągów z ziół.
A jeśli chodzi o dwie travarice traktowane osobno, to wygrywa produkt Dalmata. Może nieco brakuje mu ciała i aromatów produktu bazowego, ale za to jest wyraźnie ziołowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz