Po długiej serii piwnej, pora sięgnąć po coś mocniejszego.
Z destylarnią Tomintoul póki co nie miałem do czynienia. Whisky w zasadzie do zdobycia bez większego problemu, ale jakoś nie wzbudzała mojego większego zainteresowania. A jak już się nią zainteresowałem, i coś tam poczytałem, to znów mi przechodziło. Generalnie próżno szukać jakichś peanów na jej temat, zaczęła mi się kojarzyć z whisky "taką sobie", a jak jeszcze popatrzyłem na rząd różnych butelek Tomintola.. One również niestety wyglądają mało fascynująco.
Ale jednak! Trochę to niepoważne, żeby wyrabiać sobie zdanie o czymś na podstawie czyichś opinii (ale czy często tak się nie dzieje?!), więc postanowiłem spróbować sam. Tylko od czego zacząć? Tu już jednak trochę polegałem na innych, i sięgnąłem po wersję 14 - letnią. Czemu akurat tą? Bo ona, jak jedyna w standardowej gamie, rozlewana jest do butelek z mocą 46%. Wszystkie pozostałe to 40%. Wersja ta nie jest też filtrowana na zimno i barwiona. O pozostałych edycjach raczej nie da się tego powiedzieć (żadnej informacji na etykietach), szczególnie jak spojrzy się na kolor tej 10 - letniej.
Skupiam się jednak na swojej buteleczce. Mało efektownej, z bladziutką whisky w środku. Wygląda trochę jak Kopciuszek, ale może to pozory, i okaże się zaskakująco dobra? Pora sprawdzić!