czwartek, 4 lutego 2016

Greenwich Winter Spiced Porter

Może za oknem jeszcze tego nie widać, ale zima się jeszcze nie skończyła. Zatem dziś piwo sezonowe, zimowe, choć kupione z założeniem do spożycia w okolicach świąt. Wyszło jak wyszło, i testuję teraz.
Greenwich Winter Spiced Porter to piwo warzone dla sieci Marks&Spencer przez browar Meantime. Kupiłem je razem z innym, typowo świątecznym piwem (tamto wypite, ale jakoś nie zdążyłem umieścić notki przed świętami - a było niezłe!), za dość wysoką cenę 15,99 za butelkę. Za tyle można już wybierać i przebierać w naprawdę zacnych piwach, więc nie będę ukrywał, że poprzeczkę zawiesiłem temu porterowi dość wysoko. Z piwami brytyjskimi bywa różnie, moim zdaniem cena rzadko jest adekwatna do jakości, no ale może tym razem będzie inaczej? Okaże się.


Żeby jeszcze nieco uściślić, z jakim piwem mamy do czynienia - jest to porter angielski, a więc górnofermentacyjny, o mocy 5,5%, jak nazwa wskazuje - wzbogacony dodatkiem przypraw.
Lampka ostrzegawcza zapaliła mi się przy nalewaniu piwa. Po pierwsze - sycząca piana. A po drugie - kolor piwa, który wskazywałby raczej na wodniste tmave 10 czy nawet półciemne, ale nie na portera. Widziałem nawet ostatnio jakieś fotki brown ale, które było ciemniejsze, niż ten porter. Ale ok, nie bądźmy ortodoksyjni, zresztą nie barwa świadczy o piwie.
W zapachu początkowo dominuje słodko-kwaśny aromat coca-coli, połączony z nutą cynamonu. Do tego trochę ciemnych słodów, kawy zbożowej i kakao. Niezbyt to wszystko wyraźne, ale tłumaczę to sobie parametrami piwa. Po delikatnym ogrzaniu piwa cola na szczęście ulatnia się, wyraźniejsze natomiast wydały mi się nuty kakao/czekolady. Element "przyprawowy", czyli cynamon i inne przyprawy (gałka muszkatołowa?), obecny cały czas. Niezbyt to wszytko imponujące, mało wyszukane, sprawiające wrażenie syntetycznego.
W ustach ponownie aromat coli, plus sporo cynamonu. Zaskoczyło mnie spore wysycenie, moim zdaniem nie do końca podążające za stylem, i w sumie też mało typowe dla standardowych "brytyjczyków". Piwo trochę buzuje, ale idzie się do tego przyzwyczaić.
Jakieś smaki poza colą? Kawa zbożowa, cykoria, kardamon, aromaty przypraw zdecydowanie dominujące nad klasycznymi, piwnymi nutami.
Generalnie piwo jest lekkie, żeby nie powiedzieć - wodniste, lekko wytrawne, z odrobiną kwasku, delikatną palonością i goryczką. Bez dodanych przypraw, obawiam się że byłby to pospolity "cienias", prawie całkowicie pozbawiony aromatu.
Finisz lekko palony, z kwaskiem i przyprawami, dość krótki.
Piwo mocno "takie sobie", a jeśli jeszcze przypomnę sobie cenę - 15,99, to wtedy jest to całkowita klapa. Mało charakteru, mało treści (to jednak 5,5%, więc całkiem sporo, jak na wyspiarskie piwo), mało finezyjne aromaty przypraw - nie, zdecydowanie nie! Nawet jak zobaczycie to piwo w jakiejś super wyprzedaży - zastanówcie się dobrze. Moim zdaniem nawet biedronkowe Cechowe Brown Ale jest ciekawszym trunkiem. No ale co kto lubi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz