Po ostatniej, torfowej whisky nabrałem chęci na coś lekkiego i delikatnego. Znakomitą opcją wydał mi się Balblair 2003, butelkowany w 2013 roku. Whisky młoda, z beczki po bourbonie, nietorfowa.No i jeszcze moje całkiem dobre doświadczenia z dotychczas degustowanymi whisky z tej destylarni - "starej" 10 - letniej, i Balblair 1999/2014.
Destylarnia prezentuje dość oryginalne podejście do oznaczania wieku swoich destylatów - wszystkie są rocznikowane, na szczęście z podaną również datą butelkowania (niby to naturalne, ale czy zawsze?). Może się to podobać lub nie, ale ten trend staje się chyba coraz bardziej powszechny nawet przy oficjalnych edycjach, że już o trendzie do całkowitej rezygnacji z podawania wieku nie będę wspominał.
Czy taka edycja faktycznie pokazuje charakter danego rocznika, i na czym mogłyby polegać różnice? To już pytanie do speców z Balblair. Choć oczywiście takie porównanie można sobie zrobić na własną rękę.
Ja póki co skupiam się na tej jednej buteleczce, pora sprawdzić jej zawartość!
Mały blog o alkoholach; wrażenia z degustacji trunków wszelakich - od piwa, przez whisky, koniaki, wódki i wszelkie napoje dostarczające ciekawych doznań smakowych.
sobota, 21 lutego 2015
niedziela, 15 lutego 2015
Port Charlotte The Peat Project
Dziś co innego miało się pojawić na blogu, ale jak już sprzątnąłem potłuczone szkło i umyłem podłogę, zdecydowałem się na whisky Port Charlotte.
Co to za twór? O Bruichladdich pewnie słyszeliście, o torfowych potworach z serii Octomore zapewne też. Więc Port Charlotte plasuje się po środku. Whisky są destylowane przez Bruichladdich, a seria jest określana jako wyraźnie torfowa (Peat Project ma 44 ppm, czyli coś w okolicach Ardbega).
The Peat Project to wypust z 2012 roku. Nie ma określanego wieku, ale na pocieszenie nie został przefiltrowany na zimno i zabarwiony karmelem. No i jeszcze 46% - puchar pocieszenia gotowy
Oczywiście przeróżnych whisky z tej destylarni jest całe mnóstwo, i jeszcze więcej pewnie się pojawi. Niekoniecznie zyskuje ona takim postępowaniem uznanie koneserów, ale czasem trafiają się jakieś ciekawsze butelki. Czy The Peat Project do nich należy? Sprawdźmy!
Co to za twór? O Bruichladdich pewnie słyszeliście, o torfowych potworach z serii Octomore zapewne też. Więc Port Charlotte plasuje się po środku. Whisky są destylowane przez Bruichladdich, a seria jest określana jako wyraźnie torfowa (Peat Project ma 44 ppm, czyli coś w okolicach Ardbega).
The Peat Project to wypust z 2012 roku. Nie ma określanego wieku, ale na pocieszenie nie został przefiltrowany na zimno i zabarwiony karmelem. No i jeszcze 46% - puchar pocieszenia gotowy
Oczywiście przeróżnych whisky z tej destylarni jest całe mnóstwo, i jeszcze więcej pewnie się pojawi. Niekoniecznie zyskuje ona takim postępowaniem uznanie koneserów, ale czasem trafiają się jakieś ciekawsze butelki. Czy The Peat Project do nich należy? Sprawdźmy!
niedziela, 8 lutego 2015
Omnipollo Hypnopompa
Dziś kolejna potyczka ze stylem RIS (czyli Russian Imperial Stout), i znów w nieco udziwnionym wydaniu. Poprzednim razem był Hades z Olimpu, który piwem był nawet smacznym, ale według mnie chyba niepotrzebnie udziwnionym. Skoro więc dodatek papryczek chilli to fanaberia, to jak nazwać dodanie pianek i ziaren wanilii? Możecie oczywiście spytać "to po co chłopie kupowałeś takie piwo, skoro już przed otwarciem krzywisz się niezadowolony?". Po prostu chciałem jakiegoś mocnego stouta, a dopiero w domu doczytałem kontrę... Najwyżej będę miał nauczkę, i może w końcu za trzecim razem wypiję coś normalnego.
Wracając jednak do dzisiejszego trunku - będzie nim szwedzkie Omnipollo Hypnopompa. Wcześniej wspomniałem już, czym mniej więcej jest. Poza tym ma nieskromne 11% alkoholu, i jest gęste niczym olej. Ponoć do jego produkcji wykorzystano 100 kg pianek i ziaren wanilii, nie wiem tylko, czy to łącznie 100, czy może po 100? Piwo ponoć nadaje się też do dłuższego leżakowania, co przy takiej mocy zaskoczeniem specjalnym nie jest. Tyle więc o parametrach, degustację pora zacząć.
Wracając jednak do dzisiejszego trunku - będzie nim szwedzkie Omnipollo Hypnopompa. Wcześniej wspomniałem już, czym mniej więcej jest. Poza tym ma nieskromne 11% alkoholu, i jest gęste niczym olej. Ponoć do jego produkcji wykorzystano 100 kg pianek i ziaren wanilii, nie wiem tylko, czy to łącznie 100, czy może po 100? Piwo ponoć nadaje się też do dłuższego leżakowania, co przy takiej mocy zaskoczeniem specjalnym nie jest. Tyle więc o parametrach, degustację pora zacząć.
niedziela, 1 lutego 2015
Highland Park 1988/1998 43% Signatory Vintage
Dziś do szkła trafia Highland Park, ale w wersji "niezależnej". To edycja wypuszczona na rynek przez firmę Signatory z okazji 10 - lecia istnienia (firmy oczywiście, nie destylarni). Trunek dość stary, bo trafił na rynek w 1998 roku, kiedy ja nawet nie myślałem o tym, że kiedykolwiek będę pił whisky słodową (choć w sumie, kto do licha myśli o tym w wieku 15 lat?). Edycja niby specjalna, leżakowana w beczkach po sherry, ale w mocy "zaledwie" 43%. No i oczywiście pochodzi z sampla, ale gdyby ktoś chciał obejrzeć sobie butelkę w oryginale, to pomoże mu niezawodne whiskybase: klik tu. Dotychczas miałem do czynienia tylko z 12 - letnią, podstawową wersją HP, no i wrażenia były... no żadna część ciała mi się nie urwało, wszystkie członki na miejscu (link do degustacji HP12). Czy tym razem będzie lepiej? Chyba powinno, pewnie nie wybrali byle jakiej beczki na taką okazję (no i jeszcze ta aktualna cena...)?
Subskrybuj:
Posty (Atom)