piątek, 22 lutego 2013

Aberlour 10 YO

Po wczorajszych przejściach z piciem nawet nie jednego, ale dwóch Lechów, w dodatku smakujących niemal identycznie, dziś pora na przepłukanie gardła czymś szlachetniejszym.
Po ostatnich potyczkach z bourbonami, pora wrócić do Europy - dziś w szkle szkocki Aberlour w wersji podstawowej, czyli dziesięcioletniej.
Oczywiście w przypadku tej whisky nie należy oczekiwać niesamowitego bogactwa aromatów i ogromnej złożoności, ale czasem można sprawdzić, co da się kupić za niewiele więcej niż 100 złotych. O ile oczywiście sklep zachowa się rozsądnie, bo był czas, że butelki Aberloura hurtownie sprzedawały za sporo mniej niż stówka. A wtedy ta whisky stanowiłaby dobrą konkurencję dla blendów z określonym wiekiem - może wtedy zwiększyłby się odsetek osób sięgających po coś innego niż chivasy, jasie czy balantynki? Może dzięki temu rynek whisky słodowej w Polsce trochę by się zwiększył, a wtedy i droższe butelki nieco by staniały? Cóż, nie ma co rozważać, szkło w dłoń i do dzieła.

czwartek, 21 lutego 2013

Lech Pils - "brązowy" kontra "zielony"

Nieczęsto piwa koncernowe wzbudzają moje zainteresowanie, ale przyznam się, że w ostatnim czasie dość często lądowały w koszyku z zakupami. Oczywiście były to głównie nowości, których sporo pojawiło się w ostatnim czasie, i które oczywiście z kronikarskiego obowiązku trzeba "zaliczyć", także po to, żeby później, z poważną miną i tonem prawdziwego autorytetu doradzać znajomym, co mają pić, a czego unikać. Wszak "on pisze bloga, więc na pewno się zna!!!". A pewnie! A najlepiej jeszcze próbki mu przynoście do oceny! Wtedy to już w ogóle będzie fajnie.
Ale żeby nie zbaczać z wątku kupowania koncernówek - wpadł mi jakiś czas temu do koszyka Lech Pils. Piwo na Mazowszu raczej niezbyt często występujące, ale czasem można je utrafić. Nie żebym go jakoś specjalnie poszukiwał, ale było, to wziąłem. Zawartość nie zachwyciła, ale też do zlewu go nie wylałem. Demonizować nie będę, piłem mnóstwo znacznie gorszych piw "regionalnych".
Kilka tygodni później nadarzyła się kolejna okazja do zakupu tego piwa! Lech Pils się "spremiumizował", znaczy że zaczęli go lać do zielonej butelki, w dodatku bezzwrotnej. Nieuświadomionym wyjaśnię - powszechnie wiadomo, że zielona, bezzwrotna butelka jest premium, a butelka brązowa jest be, a do sklepów odnoszą ją tylko menele i bezdomni, no i jeszcze studenci pod koniec miesiąca.
Butelka się zmieniła, ale czy zmieniła się również zawartość? Na nowej etykiecie pojawiła się informacja o nagrodzie zdobytej na Chmielakach, więc ja - miłośnik teorii spiskowych - od razu wiedziałem, co się święci! Oto KP uwarzyła lepszą warkę Lecha na Chmielaki, a teraz to lepsze piwo naleje do nowych butelek, a w starych będzie jeszcze ten zwykły, słaby Lech Pils. Czy tak się stało? Zapraszam dalej!

piątek, 15 lutego 2013

Jim Beam 4 YO White

Dziś trunek, o którym chyba ciężko napisać coś oryginalnego, i z którym większość ludzi pijających whisky/bourbony miała jakąś styczność - Jim Beam w podstawowej, 4 - letniej wersji. Postanowiłem wziąć go na tapetę po ostatnich, średnio udanych eksperymentach z bourbonem Bulleit. Porównanie ich z jednej strony wydaje się sensowne - mają podobną cenę, zapewne na półkach sklepowych wylądują obok siebie. Z drugiej strony - Bulleit ma dużą ilość żyta w zasypie, w Jim Beamie większość stanowi kukurydza. Z trzeciej jednak strony - zarówno Bulleit, jak i Jim Beam występują w wersjach "Rye", które są oddzielnymi produktami. Jak dla mnie wynika z tego jedno - standardowego Bulleita i Jim Beama można wystawić w jednej "kategorii wagowej".
Starczy więc tych przydługich i nudnych wywodów, pora zabrać się za trunek.
Jak już wspomniałem - podstawowa wersja Jim Beama liczy sobie 4 lata. Spory udział kukurydzy w zasypie zwiastuje trunek raczej łagodny i słodki. Oczywiście ten bourbon leżakuje w nowych beczkach dębowych, tak jak nakazuje prawo w USA. Co więc udało się stworzyć specom Kentucky? Zapraszam do lektury!

wtorek, 5 lutego 2013

Bulleit Bourbon

Dziś w szkle produkt, który niedawno postanowiła wprowadzić do Polski firma Diageo - Bulleit Bourbon. Pierwsze, co przychodzi do głowy po takiej wiadomości to pytanie, czemu tak późno? Danielsy i Beamy już nieźle się rozpanoszyły na półkach sklepowych, mają swoje grono wielbicieli, ciężko będzie z nimi walczyć. Pewnie więc firma ma jakiegoś asa w rękawie? Ano ma. To znaczy ma go polski oddział, i chyba tylko on. Otóż na opakowaniu, na nalepce importera, widnieje informacja o wieku tego trunku. Ten Bulleit ma rzekomo 7 lat. Co ciekawe, takiej informacji nie ma nawet na amerykańskiej stronie producenta! Widać nasi fachowcy wiedzą lepiej...
Ale mniejsza o to. Chyba że ktoś zwraca uwagę na wiek trunku, wtedy faktycznie może go to przekonać, ale chyba nie tak zdobywa się klientów. Ja w każdym razie staram się skupiać na zawartości. Sprawdźmy zatem, co siedzi w całkiem ładnej butelce!

poniedziałek, 4 lutego 2013

Perła Winter

"Chcesz to opisywać na blogu?!" - taka właśnie była reakcja mojej żony, gdy wyciągnąłem z torby flaszkę tego napitku. Mógłbym oczywiście napisać posta p.t. "Przegląd smakowych paskudztw", żeby nie psuć sobie "imidżu", a jednocześnie podbić ilość wejść, ale nie dla mnie takie zagrywki. Tak, przyznaję szczerze, że ten trunek mnie zaciekawił. Dlatego dziś w szkle Perła Winter!
Co w nim ciekawego? A choćby kolor! Widać, że są  niego dumni, bo leją to piwo (nie wiem, czy określenie "piwo" to nie pewne nadużycie, ale niech już będzie) w bezbarwne butle. W dodatku jest "naturalnie mętne" - a przecież wszyscy młodzi, zdolni, wykształceni i znający się na piwie wiedzą, że piwo mętne jest smaczniejsze!
Co jeszcze mnie skusiło? Sok z czarnego bzu i aromat (szkoda, że nie naturalny sok lub wyciąg) z dzikiej róży. Aż dziwne, że w Polsce mamy piwa cytrusowe, a nawet piwa o smaku pomelo, a nikt nie wpadł wcześniej na aromatyzowanie piwa czymś, co dużo bardziej kojarzy się z naszym klimatem. Bo chyba każdy próbował wina z przemrożonej, dzikiej róży?
Oczywiście dalej jest to piwo z sokiem. I teraz kwestia jak je traktować? Jako piwo pewnie przepadnie z kretesem. Zostaje chyba tylko kategoria "niesklasyfikowany napój alkoholowy", co jest o tyle wygodne, że nie stawia trunkowi żadnych wymagań - może być traktowany w kategorii dobry/niedobry. No bo chyba wyznaczniku na styl "lager z bzem i różą" jeszcze nie ma. Jeszcze!
Dobra, mniejsza o style i kategorie, płyn do szkła i do dzieła!