czwartek, 24 lipca 2014

Faktoria Peacemaker AIPA

Dziś kolejny etap nadrabiania zaległości w polskiej rewolucji piwnej. Do szkła trafił (a jakże by inaczej) gatunek AIPA, który jak widzę powoli zaczyna się już nieco nudzić niektórym piwoszom, ale który wciąż jest "tłuczony" przez browary i kontraktowców, gwarantując szybki zbyt niezależnie od jakości.
Faktoria swoje piwa warzy w browarze Zodiak, co dla wielu czyni znakomitą okazję, żeby zetknąć się z dziełem tego niezbyt szeroko znanego producenta (szczerze mówiąc też nie pamiętam czy i kiedy piłem piwo z tego browaru - takie zwykłe, niekontraktowe). Pierwszy kontakt z ich wyrobami był średnio udany - trafiłem na prawie zupełnie pozbawione gazu Rio Bravo. Owszem było smaczne, ale bez nasycenia to jednak nie to samo.
Tym razem zaczęło się lepiej - usłyszałem ciche syknięcie przy zdejmowaniu kapsla, więc o jedną rzecz już się nie martwiłem. Pozostały jeszcze takie drobiazgi jak smak i to, czy nie trafiłem na jakiegoś kwacha...

czwartek, 10 lipca 2014

Mount Gay Eclipse

Ostatnio wzięło mnie na rum, więc dziś kolejny trunek z trzciny - Mount Gay Eclipse. Oczywiście zgodnie z tradycją badał będę trunki od dołu hierarchii destylarni (ciekawe, kiedy przyjdzie w końcu na te wyższe?), no prawie od dołu, bo jest jeszcze Mount Gay w wersji białej.
Sama destylarnia jest ponoć jedną z najstarszych, destylujących rum. Ze strony internetowej można się dowiedzieć między innymi, że do leżakowania destylatów wykorzystywane są beczki po bourbonie. Pojawia się też bardzo piękne hasło, odnoszące się do filozofii firmy - "przekładamy dojrzewanie ponad starzenie" (maturation over ageing). Brzmi to wzniośle i szlachetnie, ciekawe, kiedy podłapią to producenci szkockiej whisky, zalewający rynek całą masą wersji NAS. Ale to tak nawiasem.
Mount Gay Eclipse to oczywiście rum blendowany,  oczywiście niewiele dowiemy się na temat jego wieku czy proporcji destylatów. Z drugiej strony nie ma chyba co budować wielkich oczekiwań przy flaszce rumu za 80 złotych. Ma względnie dobrze smakować, mieszać się w drinkach i tyle. Mieszanek testować nie zamierzam, ale sprawdzę, jak wypada na czysto. Zatem do dzieła.

piątek, 4 lipca 2014

Cydr Miłosławski Jabłkowy

Po ostatnich średnio udanych degustacjach (jeśli nie wiesz o co chodzi sprawdź dwa ostatnie wpisy) pora dziś na coś lżejszego, mniej zobowiązującego (choć czy może być coś mniej zobowiązującego od setki de luxe?) i, mam nadzieję, smaczniejszego. O cydrowej rewolucji napisano już chyba wszystko, co się da, cydry wylewają się masowo w sklepach, ceny spadają, co prawda niektóre wynalazki czasem ciężko wypić, ale trunek ten zdecydowanie znalazł swoje miejsce w masowej, konsumenckiej świadomości.
Dziś na moje podniebienie trafia cydr od Browaru Fortuna, czyli Cydr Miłosławski. Sam browar lubię, bo robi zwyczajne piwa dla zwyczajnych ludzi, a przy okazji stać go na jakieś ciekawsze eksperymenty (choć nie zawsze są one udane). A skoro coś tam już fermentują, to czemu nie wziąć na warsztat jabłek? Dodatkowy plus za większą, zwrotną butelkę (no lans w hipsterskich knajpach z takim szkłem chyba odpada) i normalną cenę. Do tego ładna etykieta, zapewnienia o naturze itp itd. Początek jest obiecujący, zobaczymy jak poszło dalej.