czwartek, 24 lipca 2014

Faktoria Peacemaker AIPA

Dziś kolejny etap nadrabiania zaległości w polskiej rewolucji piwnej. Do szkła trafił (a jakże by inaczej) gatunek AIPA, który jak widzę powoli zaczyna się już nieco nudzić niektórym piwoszom, ale który wciąż jest "tłuczony" przez browary i kontraktowców, gwarantując szybki zbyt niezależnie od jakości.
Faktoria swoje piwa warzy w browarze Zodiak, co dla wielu czyni znakomitą okazję, żeby zetknąć się z dziełem tego niezbyt szeroko znanego producenta (szczerze mówiąc też nie pamiętam czy i kiedy piłem piwo z tego browaru - takie zwykłe, niekontraktowe). Pierwszy kontakt z ich wyrobami był średnio udany - trafiłem na prawie zupełnie pozbawione gazu Rio Bravo. Owszem było smaczne, ale bez nasycenia to jednak nie to samo.
Tym razem zaczęło się lepiej - usłyszałem ciche syknięcie przy zdejmowaniu kapsla, więc o jedną rzecz już się nie martwiłem. Pozostały jeszcze takie drobiazgi jak smak i to, czy nie trafiłem na jakiegoś kwacha...

Gazu było więcej, a więc i piana pojawiła się na piwie i nawet wytrwała jakiś czas.
Co do zapachu, to nie porywa jakoś swoją złożonością i intensywnością. Grejpfrut, żywica, trochę kandyzowanych owoców. Niby wszystko co potrzeba, ale bez fajerwerków. Nie wącha się tego piwa przez kilka minut co chwila znajdując coś interesującego.
W smaku na początku delikatna słodycz, zaraz do głosu dochodzą słody i odrobinka karmelu. A po chwili do głosu zaczynają dochodzić cierpkie cytrusy i goryczka. Tej ostatniej jest coraz więcej, a swoją pełną dominację pokazuje w finiszu. I znów niby wszystko na swoim miejscu, ale jakoś tak bez emocji. Peacemaker sprawia wrażenie ciężkawego, w połowie szklanki robi się trochę nudno i monotonnie. Nie pomaga tu na pewno dość niskie nasycenie (a jednak!). Nie jestem specem od tego stylu i nie ganiam za wszystkimi nowościami, ale o ile mnie pamięć nie myli, to piłem bardziej interesujących polskich przedstawicieli tego gatunku. Oczywiście źle nie jest, ale za 8 złotych czuję się jak najbardziej uprawniony do grymaszenia i wybrzydzania. A piwo i tak się sprzeda, niezależnie co ludzie powiedzą. Ot i taki urok naszej piwnej rewolucji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz