piątek, 12 grudnia 2014

Crabbie's Alcoholic Ginger Beer

Dziś wkraczam na nieco wyższy poziom egzotyki, oczywiście patrząc z polskiej perspektywy. Bo wciąż jest cała masa rzeczy zwyczajnych w innych, bliskich nam krajach, a nam w zasadzie kompletnie nieznanych. Czymś takim jest dzisiejszy Crabbie's, czyli popularne na Wyspach Brytyjskich piwo imbirowe (popularne, i chyba pierwsze w historii). Hasło pewnie wielu znane, ale może się pod nim kryć kilka rodzajów napojów. I jak się okazuje pełna nazwa to nie tylko brak orientacji autora w temacie, ale też dość konkretne określenie typu piwa imbirowego, z jakim mamy do czynienia.
Ale od początku. Piwo imbirowe z piwem w klasycznym ujęciu ma niewiele wspólnego. Jest to po prostu - jak wskazuje nazwa - napój na bazie imbiru, zazwyczaj z dodatkiem cytryny i jakichś przypraw, zależnie od gustu twórcy. Imbir miesza się z innymi składnikami, moczy jakiś czas w wodzie, a potem poddaje fermentacji - stąd bierze się alkohol i bąbelki.
Istnieje też bezalkoholowa wersja tego napoju, także zwana ginger beer, ewentualnie ginger ale. To już po prostu gazowana woda, imbir (lub aromat) i przyprawy - pospolity napój gazowany, u nas mało popularny, a szkoda, bo dobrze miesza się choćby z whisky.
Zatem był już wstęp, pora na spróbowanie Crabbiesa. Nie ma co oczywiście nastawiać się na orgię aromatów, ale walor poznawczy będzie nieoceniony!

Na początek spore zaskoczenie, bo czego jak czego, ale piany się na tym trunku nie spodziewałem. A jednak! Warstwa cienka, ale zawzięcie utrzymująca się na powierzchni!
W zapachu zgodnie z oczekiwaniami - masa świeżego imbiru, a do tego trochę skórki cytryny. Prosto i przyjemnie, ale nie za bardzo jest się nad czym rozwodzić.
W ustach sporo słodyczy, niestety jakby syntetycznej. Do czego to mogę porównać? Do słodkości coli w wersji zero. Do tego oczywiście imbir, ale już nie tak świeży, jak w zapachu. Bardziej w wydaniu "ciasteczkowym".No i lekko pieprzno-przyprawowa końcówka. I tyle.
To po prostu lekki napój alkoholowy, którego styl próbuje naśladować jedno polskie piwo imbirowe (i to już faktycznie piwo). Naszego krajowego wyrobu nie pamiętam zbyt dobrze, ale był chyba bardziej słodki i mniej naturalny.
Wracając jednak do Crabbiesa - gdyby nie wysoka cena i praktycznie zerowa dostępność, byłaby to ciekawa opcja dla cyd.. jabłeczników znaczy się, i piw smakowych. Natomiast znaleziony przypadkiem w sklepie z alkoholem, i kosztujący ponad 12 złotych, będzie spróbowaną tylko raz ciekawostką.

3 komentarze:

  1. Kocham Crabbies! Smakuje jak tarty imbir z piwem. Doskonała alternatywa dla piwa na zimne wieczory, bądź upałowe remedium z lodówki! Szkoda, że w PL niedostępny;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio w Lidlu pojawił się ginger beer z Wychwooda, ale pewnie już nie ma po nim śladów. A takie napoje mogłyby się przyjąć, tylko ktoś musiałby włożyć trochę czasu i pieniędzy w promocję.

      Usuń
  2. Najlepsze pod słońcem. Krótko było w Polsce, szkoda że nie dostępne...

    OdpowiedzUsuń