czwartek, 30 stycznia 2014

Brackie Imperial IPA

Dziś piwo, które w grudniu było na językach wszystkich, i to zarówno jeśli chodzi o gadanie, jak i o picie. Ludzie biegali po sklepach, wykupowali zapasy, niektórzy nawet kupili przed oficjalną premierą (ale nie obnosili się z tym, po zruganiu tych, co się chwalili wcześniejszym nabyciem przy poprzedniej premierze), no po prostu szał! Dziś Drodzy Państwo w szkle wylądowało Brackie Imperial IPA.
A skądże je wziąłem? Muszę przyznać, że średnio chciało mi się za nim ganiać w dniu premiery i kilku następnych. W dodatku GŻ wpadła na wspaniały pomysł, żeby rozprowadzać je głównie przez sieć Tesco, a że najbliższe mi Tesco jest obleśne i pachnie... no może nie napiszę czym, bo a nuż pozew w skrzynce znajdę... W każdym razie biegać mi się za nim nie chciało. A że etap biegania w pocie czoła za nowościami mam już na szczęście za sobą, to nawet specjalnego smutku nie czułem. I wtem! podjechałem do jakiegoś mniej cuchnącego Tesco kilka dni temu, a tam na półce jak gdyby nigdy nic stoi sobie bracka IIPA. Czyżby ludzie nie mieli tam gazet i internetu, i nie wiedzieli, że ten trunek trzeba łapać jak papier toaletowy w czasach Polski Ludowej? Ano widać nie. A co ciekawsze - jakoś z tym żyją, i mają się chyba całkiem nieźle.
Więc spokojnie, bez przepychanek, nabyłem sobie to piwo, i dziś zabieram się do degustacji.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Podróże Kormorana Weizenbock

Temat piwnej rewolucji jest już mocno oklepany, właściwie napisano o tym już chyba wszystko. Plus jest taki, że za warzenie ciekawszych piw bierze się coraz więcej browarów, łącznie z tymi większymi. Efektem tego jest choćby seria "Podróży" Browaru Kormoran. Seria tym bardziej ciekawa, że są w niej nie tylko piwa z amerykańskimi chmielami, ale także pozycje bardziej klasyczne, jak właśnie dziś opisywany przeze mnie koźlak pszeniczny. Styl może niezbyt popularny w Polsce, ale z pewnością wart uwagi, szczególnie w zimowym okresie.
Pierwsze partie tego piwa zebrały całkiem niezłe oceny, ja oczywiście się na nie nie załapałem, ale też i nie biegałem za nimi specjalnie po sklepach czy knajpach (no to ostatnie to już w ogóle...). Pod względem rozeznania w polskich piwnych nowościach jestem nieco opóźniony, ale pisałem już o tym nieraz, a poza tym świetnie to widać na moim blogu.
W każdym bądź razie - piwo pochodzi z warki 006, choć byłbym szczęśliwy, gdyby nie trzeba było zwracać na to uwagi. Bo stabilność moim zdaniem jest ważniejsza, niż zasypywanie sklepów nowościami. I może dość poważny browar, jakim jest Kormoran, będzie ją gwarantował, więc nie trzeba będzie za każdym razem sprawdzać, z jakiej partii pochodzi piwo. O ile oczywiście będzie dobre i będzie się je chciało kupić. A to właśnie mam zamiar sprawdzić.

czwartek, 23 stycznia 2014

Taybeh Beer Amber

Dziś powieje dość mocno piwną egzotyką. Kilka razy już pewnie wspominałem, że staram się nie podniecać trunkami tylko ze względu na ich pochodzenie, ale tym razem trochę tak będzie. Dzięki koledze wpadło mi w ręce piwo a dalekiej Palestyny (szczególnie dalekiej, jeśli patrzeć na to przez pryzmat piwny), a że jego termin powoli zbliża się do końca, to musiało zakończyć karierę bibelotu i wylądować w szkle.
Browar Taybeh powstał w roku 1994, więc to dość młoda firma. Miejsce do pracy mają kiepskie, ponoć produkcja była nawet czasem zawieszana po ostrzałach, ale wciąż działają. Piwa warzone są ponoć zgodnie z niemieckim prawem czystości, w niewielkich ilościach (to ponoć mikrobrowar), w stylach niekoniecznie powodujących szybsze bicie serca (jasne, ciemne, bursztynowe plus bezalkoholowe...).
Amber wystartował w 2007, i jest jedną z najnowszych kreacji. Według producenta to alt, więc jak widać nie tylko prawo czystości, ale jeszcze i style bardziej niemieckie. Jak udał się taki klasyk w Palestynie? Zapraszam dalej.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Westmalle Tripel

Dziś wpis z kategorii "powtórka z rozrywki". Nie powtórka blogowa, bo takowych (póki co) nie planuję, ale taka własna. W przypadku nieco bardziej ambitnych piw nie zdarzają mi się one często, bo gdy już mam wyda naście złotych na butelkę, to wolę raczej coś nowego niż już wypróbowanego. Ale że wyszło jak wyszło, to dziś w szkle wylądowało Westmalle Tripel.
Nie będę się specjalnie rozpisywał o browarach Trapistów, bo temat jest dość obszernie omawiany w sieci, więc pewnie nie napiszę nic nowego. Sam zbieram (z dość mizernym skutkiem) birofilia z tych browarów, więc i same piwa traktuję z nieco większą uwagą.
Westmalle było pierwszym browarem belgijskim (a więc zapewne i pierwszym na świecie), który uwarzył piwo typu 'tripel'. W zasadzie to sami wprowadzili to nazewnictwo, więc uwarzenie piwa po raz pierwszy jest naturalną konsekwencją... Oczywiście w dzisiejszych czasach styl jasnego, wzbogaconego cukrem kandyzowanym piwa, jest bardzo powszechnie warzony, ale protoplasta wciąż pozostaje jednym z jego najlepszych przedstawicieli.
Obecnie, wobec całej masy ekstremalnych piw, Westmalle wygląda trochę jak elegancki pan w podeszłym wieku - ci z dobrym gustem go docenią, ale większość podążająca za krzykliwym marketingiem może go nie zauważyć.
Ja pamiętam, że pierwszy kontakt z tym piwem zrobił na mnie spore wrażenie. Czy dziś, przy nieco większym doświadczeniu (jak to dumnie brzmi!), wciąż będzie tak samo interesujące? Zapraszam do lektury!

sobota, 18 stycznia 2014

Appleton Estate V/X

Dziś kolejne spotkanie z rumem. Nie miałem póki co w planach nabywania kolejnej butelki do degustacji, ale że kolega sam mi przyniósł dwie próbki (buteleczki po senojo w końcu na coś się przydały!), to głupio by było nie skorzystać.
Na pierwszy ogień poszedł jamajski Appleton V/X, podstawowy rum w portfolio tej destylarni. Powstaje z mieszanki co najmniej 5 - letnich destylatów, a dobiera je... kobieta! Niby mamy teraz równouprawnienie, ale kobiet na stanowiskach master blenderów chyba nie ma zbyt wiele, skoro Appleton tak się tym chwali.
Oczywiście destylarnia ma w swojej ofercie także dużo starsze rumy, chwali się nawet wersją 50 - letnią (ciekawe, jak trzcina przegryza się po takim czasie z dębem).
Destylaty powstają zarówno w tradycyjnych, miedzianych alembikach, jak i w zwykłych kolumnach destylacyjnych. W ofercie nie ma jednak rumu 'pure pot' (ciekawy, czy któryś z większych graczy oferuje coś takiego?), wszystko wymieszano.
Oczywiście gdyby ktoś chciał się dowiedzieć o tej marce czegoś więcej, to oficjalna strona oferuje dużo więcej informacji. Ja zabieram się już za degustację.

wtorek, 14 stycznia 2014

Baltika Praha

Dziś w szkle wylądowało kolejne piwo z ostatnich rosyjskich nabytków. Padło na Baltikę Praha. To jedno z nowych piw tego browaru, z serii "Piwa Świata", w której są jeszcze monachijska pszenica czy lager wiedeński. Wybór gatunków niezbyt oryginalny, już chyba nasza KP z serią Książęcych wypada nieco bardziej oryginalnie, ale trzeba oddać Baltice, że już w starej ofercie kilka ciekawych piw (np. kilka z serii z numerami).
Praha to oczywiście próba stworzenia piwa w stylu czeskim, o tyle chyba łatwiejsza, że najpopularniejsze marki czeskie ostatnio sukcesywnie obniżają poziom (nawet Svijany ostatnio jakby mniej smaczne...). No chyba że ktoś pamięta piwa sprzed lat, ale ich opinia się nie liczy, bo starzy ludzie blogów nie piszą.
Nie rozwodzę się zatem nad wstępem i zabieram za degustację. Zapraszam dalej.

niedziela, 12 stycznia 2014

Brains SA

Przy okazji niedawnych potyczek z piwem rosyjskim postanowiłem pójść za ciosem, i opisać kolejne piwo z kraju mało egzotycznego, ale niezbyt często pojawiającego się na naszych piwnych półkach. Padło na walijskie SA z browaru Brains. Inną kwestią jest oczywiście to, czy traktować Walię osobno, czy wrzucić do wora Wielkiej Brytanii, ale za takie rozważania pewnie można by dostać w twarz od jakiegoś Walijczyka.
Nie wiem dokładnie, jak wygląda dostępność innych piw z tego kraju, ale nie przypominam sobie, żebym pił coś stamtąd pochodzącego. Więc w jakimś sensie egzotyka.
A co to w ogóle za piwo? Coś stojącego w lekkiej opozycji do panoszącej się po naszym kraju rewolucji piwnej, czyli łagodny, lekki 'ejl'. Czy już to wystarczy, żeby piwo stało się interesujące? Dla mnie tak, bo lekkich, sesyjnych piw górnej fermentacji nie ma u nas zbyt wiele (chyba że coś nowego się pojawiło, bo przy prędkości premier to w trakcie powstawania tego opisu powstało pewnie z pięć nowych piw). To, głównie z racji ceny, średnio nadaje się na masowe spożycie (choć społeczeństwo ponoć się bogaci, nie wiem, dla mnie dycha za butelkę to wciąż sporo), ale jako miły starter niezobowiązującego spotkania piwnego może być. Choć może nie będę wydawał opinii przed spróbowaniem. Zapraszam na wrażenia z degustacji.

piątek, 10 stycznia 2014

Clynelish 1983 24 YO Douglas Laing

Dziś będzie ponowne podejście do whisky Clynelish. Pierwsze, które było spotkaniem z oficjalną wersją, zakończyło się lekkim rozczarowaniem, ale na początku drogi nie ma co się zrażać. Tym bardziej, że wystarczy poszperać nieco po forach internetowych, i można zdobyć próbki ciekawszych wersji. Taką właśnie będę dziś degustował. Whisky została wydestylowana w 1983 i rozlana po 24 latach w mocy 50% przez niezależnego dystrybutora - firmę Douglas Laing (pochodzi z serii Old Malt Cask). Clynelish oczywiście nie został przefiltrowany na zimno, nie zabarwiono go karmelem (jak widać 24 lata w beczce po bourbonie nie wpłynęło  mocno na zabarwienie - cenne info dla kierujących się kolorem przy zakupie whisky), no i pochodzi jeszcze z jednej beczki. W teorii wygląda to całkiem obiecująco, pora sprawdzić, jak będzie w praktyce. Zapraszam dalej! (A gdyby ktoś chciał sobie obejrzeć pełną butelkę - http://whiskybase.com/whisky/2052/clynelish-1983-dl ).

środa, 8 stycznia 2014

Żyguli Barowe Aksamitne

Z piwami rosyjskimi mam do czynienia niezbyt często. W sumie to wiadomo czemu - niewiele ich w sklepach, a jeśli już coś się pokazuje, to niekoniecznie są to pozycje warte uwagi. Ostatnio jednak udało mi się dorwać kilka interesujących (przynajmniej teoretycznie) pozycji, więc będzie okazja zbadać, co warzą w Rosji.
Dziś padło na piwo Żyguli Barowe Aksamitne, które warzy Moskovskaja Pivovarennaja Kompanija (wspaniała nazwa, wybaczcie, że pominąłem ją w tytule). Nie jest to oczywiście żaden mały browar, określenie "koncern" jest tu jak najbardziej na miejscu. Nie słychać jednak póki co o rosyjskiej rewolucji piwnej (przynajmniej u nas nie słychać), więc trzeba raczyć się tym, co wpada w ręce.
Piwo ponoć warzone jest według przepisu słynnej restauracji "Żyguli", a w składzie interesująco wyglądają słód żytni, biszkoptowy i cukier trzcinowy. Co z tego wyszło? Zapraszam dalej.

środa, 1 stycznia 2014

Cornelius Dominicanes

Przychodzi czasem okres, w którym trzeba przerzucić się na produkty bezalkoholowe, i wtedy zaczynają się wyczerpujące poszukiwania. Kiedyś pisałem już o jednym wartościowym znalezisku, jakim była bezalkoholowa Bavaria Wit, ale poza tym wartych wypicia trunków nie ma zbyt wiele. Karmi zaczęło mi się już nudzić, kwas chlebowy też, więc zaskoczenie wymieszało się z zadowoleniem, gdy nowo wypatrzone na półce piwo okazało się być bezalkoholowym. Chodzi konkretnie o Dominicanes, warzone przez Corneliusa (czyli Sulimar z Piotrkowa Trybunalskiego).
Żeby jednak nie było to kolejne piwo typu "bezalkoholowe - alk. do 0,5%", to dopisano do niego ładną historię. Ponoć receptura wzoruje się na piwach warzonych przez Siostry Dominikanki. Jak ma się piwo warzone dwieście lat temu do tego niskoalkoholowego wynalazku? Tego niestety nie wytłumaczono. Jest za to ładna historyjka, za promocję może z czystym sumieniem zabrać się duchowny, pijący również nie będą mieli wyrzutów sumienia, więc chyba wszyscy są zadowoleni.
Ale czy będzie tak miło po spróbowaniu? Ja wspomnienia po tego typu wyrobach mam raczej średnie, ale może tym razem będę zaskoczony? Warto sprawdzić, tym bardziej, że nawet przy kompletnej klapie obejdzie się bez bólu głowy.