niedziela, 24 stycznia 2016

Kraftwerk Rauch Alt

Dziś piwo w sumie dość klasyczne, ale uwarzone przez naszą nową falę. Alt to styl niezbyt popularny wśród naszych "rzemieślników", wśród klientów zapewne także. Dodanie do niego wędzonych aromatów może wydawać się dziwactwem, ale Niemcy nie takie piwa wędzą.
Co najważniejsze - obeszło się bez amerykańskich chmieli, więc klasykę potraktowano w przypadku tego piwa z odpowiednią powagą.
No i jeszcze jedna, ważna z punkty widzenia degustacji, sprawa. Otóż piwo próbowane było przeze mnie ledwie kilka dni przed upływem terminu przydatności. Chodzi nie tyle o chmiele, co o wędzonkę. Wiadomo, że ona też ulatuje, więc jakby co weźcie to pod uwagę, żeby nie było, że mój nos jest nieczuły na tego typu aromaty. Zatem do dzieła.


poniedziałek, 18 stycznia 2016

Mont des Cats

Dziś chwila odpoczynku od mocnych stoutów. Trzeba dać językowi nieco odpocząć, a przy okazji nieco zmienić klimat, bo zaczynało się robić monotonnie.
Dziś piwo Trapistów, ale tak nie do końca. Tzn. nie do końca Trapistów, bo przez nich uwarzone, ale na zlecenie. I choć na etykiecie hasło "Trappist beer" znajdziemy, to już słynnego znaczku "Authentic Trappist Product" nie ma. Nieco to zagmatwane, więc sprawę postaram się w kilku zdaniach wyjaśnić.
Otóż opactwo Mont des Cats w latach 1848-1907 piwo warzyło, ale podczas pierwszej wojny światowej browar został zrównany z ziemią. Zakonnicy utrzymywali się głównie z produkcji sera (robią to zresztą do dziś), ale w 2011 podjęli decyzję o wskrzeszeniu piwa. Czy to z sentymentów, czy z mody na produkty "trappist" - tego nie wiem, choć pewne podejrzenia mam. W każdym razie - produkcji podjął się Chimay, i tak, według starych receptur, powstało piwo Mont des Cats. Piwo dość drogie, bo wyceniane wyżej, niż niebieski Chimay, a parametry ma znacząco słabsze. Widać nie tylko w Polsce warzenie kontraktowe to kosztowne hobby. A jak to piwo smakuje? Zaraz sprawdzę!

sobota, 16 stycznia 2016

Tenczynek Imperial Stout

Skoro już były stouty z nowym rokiem, to czemu by nie spróbować kolejnego? I to nawet z Polski!
Gdy reaktywowano browar w Tenczynku, spodziewałem się, że postanie kilka następnych jasnych lagerów, wzajemnie podbierających sobie klientów BRJ. Okazało się jednak, że popełniają tam też ciekawsze piwa. W ofercie jest milk stout, ale powiedzmy, że obecnie nie jest to na naszym rynku jakiś poszukiwany cymes (co za czasy!). Większe zaciekawienie wzbudził stout imperialny. Parametry jak najbardziej w porządku - 24% ekstraktu, 9% alkoholu, cena powiedzmy sobie względnie dobra, więc bez większych obaw można spróbować. Co prawda portery Ciechana i spółki jakoś nigdy mnie nie przekonywały (może pora na kolejne podejście), ale może przy nowym gatunku w końcu piwo będzie miało w sobie to "coś"? Chętnie sprawdzę.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Mortlach 2000/2012 12YO 46% Cooper's Choice

Dziś pierwsza w tym roku degustacja whisky, i będzie to moje pierwsze (wstyd się przyznać) spotkanie z destylarnią Mortlach. W kręgach miłośników whisky słodowej jest ona dość dobrze znana, ale jeśli będziecie chcieli kupić oficjalną wersję w jakimś sklepie - może spotkać was rozczarowanie. Nie żeby wersji oficjalnych nie było - były, nawet teraz chyba z jedna jest, ale to jednak nie Glenlivet czy Bowmore, i w najbliższej żabie nie ma sensu go szukać.
Dużo szerzej dostępne są wersje od niezależnych dystrybutorów, jednak sklep z płazem wciąż trzeba wykluczyć. W jakimś przyzwoitym sklepie z whisky już coś powinno udać się kupić.
Ja degustować będę właśnie taką wersję, rozlaną przez firmę Cooper's Choice. 12 lat, spędzone w beczce typu hogshead (nr 9050), naturalnie bez barwienia czy filtracji na zimno. Cena swego czasu też dość rozsądna, więc w zasadzie może być opcją dla popularnych, "oficjalnych" destylatów (o ile kogoś nie odstraszy brzydkie opakowanie). Czy zaoferuje coś ponad to? Zobaczymy.

czwartek, 7 stycznia 2016

Weyerbacher Old Heathen

Idę za ciosem, i mając w pamięci smak stuota z De Dolle, dziś degustuję Old Heathen z browaru Weyerbacher. To również stout, nawet o takiej samej zawartości alkoholu (8%), ale tu określają go już jako stouta imperialnego. Nie chce mi się zgłębiać dyskretnych różnic pomiędzy poszczególnymi typami mocnych stoutów, generalnie i tak przede wszystkim chodzi o to, żeby smakowało. No chyba, że by się skwasił w międzyczasie, choć gdyby wyszło z tego coś ciekawego, to kto wie...
Aha, i piwo nie jest już warzone - na stronie browaru znajduje się w zakładce "retired". Jest też lekko po terminie, szkoda że nie zauważyłem w sklepie, mógłbym się może trochę potargować za "vintydża". Ale przy 8% dwa miesiące to chyba nie jest specjalny problem dla tego piwa, więc można je spokojnie sprawdzić.

środa, 6 stycznia 2016

De Dolle Extra Export Stout

Nowy rok trzeba rozpocząć intensywnie, więc dziś kolejny dość ciekawy trunek. W szkle ląduje belgijski stout, i jeśli to nie jest wystarczającym wabikiem, to dodam, że to dość konkretny stout. Chyba jeszcze nie imperialny, ale już nie podstawowy, mądrzy ludzie mówią, że to foreign stout. 8 % alkoholu jak na Belgię to żaden wyczyn, ale zapowiada się ciekawie. Dziś sprawdzam De Dolle Extra Export Stouta.
Sam browar nie należy chyba do zbyt wielkich, ale jak chwilę poszperałem po ich stronie, to znalazłem m.in. zaproszenie na degustację piwa Stille nacht, roczniki od 2000 do 2013! No i to jest degustacja!
Wracając do stouta - browar twierdzi, że tak mogły smakować stouty w Irlandii i Wielkiej Brytanii, pite 200 lat temu. Odważne stwierdzenie, ale któż by je podważył? Nieważne zresztą, jak piwo smakowało kiedyś, istotne jest, co do butelek leje się teraz. Pora sprawdzić.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Kriekiem w nowy rok: Cantillon i 3 Fonteinen

Poprzedni rok pod względem degustacji nie był zbyt imponujący, więc ten nowy, 2016, wypada rozpocząć z przytupem. I nie będzie to przytup w ilości procentów czy lat, ale w... kwasie.
W końcu się zebrałem, poszukałem, i po małej wycieczce na chyba całkowicie pozbawiony wolnych miejsc parkingowych Ursynów przywiozłem do domu dwa nie byle jakie okazy - Cantillon i 3 Fonteinen. Póki co jeszcze nie czysty lambic, ale w wersji kriek. Kriek w dwóch opcjach - jednej młodej i eko, drugiej oude. A że przy okazji wyszło tak, że zajrzał i szwagier, to piwa - inaczej niż zazwyczaj - trafiły do szkieł już tego samego wieczoru.
Jakie wrażenie zrobiły na nas Cantillon Kriek 100% Lambic Bio i 3 Fonteinen Oude Kriek? O tym dalej.