"Jim Beam musi być z colą" - takie stwierdzenia już kilka, jeśli nie kilkanaście razy słyszałem od "miłośników" smaku whisky. Ok, podstawowa wersja czy nawet te mniej zwyczajne, jak opisywany już przeze mnie Jim Beam Rye, nie są super złożonymi w smaku trunkami, ale żeby tak od razu, bez spróbowania "saute" traktować je brunatnym płynem? Z pewnością warto dać im szansę, szczególnie gdy mamy w butelce coś nieco bardziej szlachetnego - jak choćby 6 - letnią wersję, sprzedawaną jako Black.
Ten Jim Beam jest opisywany jako "Triple Aged". Dlaczego? Amerykańskie prawo głosi, że trunek może nazywać się bourbonem, jeśli spędzi co najmniej dwa lata w dębowej beczce. Prosta arytmetyka pokazuje więc, czemu Jim Beam Black ma na etykiecie hasło "potrójnie starzony" (chociaż obecnie sprzedawany w USA Jim Beam Black ma 8 lat i informację "double aged" - pomieszanie z poplątaniem...).
Ale klasyfikacja nie jest najważniejsza, liczy się przecież sam trunek!
Pachnie bardzo przyjemnie, słodko. Jest dużo miodu, karmelu, brązowego cukru, trochę melasy, gdzieś za tym bardzo delikatnie zaznacza się alkoholowa ostrość i trochę dębiny. Zapach jest niezwykle łagodny, osobiście uwielbiam słodko pachnące whisky (tak, wiem, słodycz to ulubiony smak ludzi z kiepskim gustem, ale jakoś z tym żyję), podobnie jak uwielbiają to muszki owocówki, tłumnie zlatujące się do kieliszka...
W ustach również jest dość słodko, słodko i bardzo łagodnie. Dominuje brązowy cukier i karmel, pod nimi dość nieśmiało pokazuje swą obecność dąb z imbirem i kukurydzą. Finisz jest delikatnie pikantny, lekko słodki, niezbyt długi.
Czyli ogólnie rzecz ujmując - jest słodko, delikatnie i przyjemnie. Dla wielu pewnie zbyt słodko, za mało delikatnie, przez co również mało przyjemnie. Ale mi ten Jim Beam przypadł do gustu - jest prosty, całkiem smaczny, może nie powala na kolana mnogością aromatów, ale pije się go przyjemnie, jest dobrze "ułożony", bez ostrości typowej dla młodszych bourbonów. Za około 90 złotych pewnie można kupić ciekawsze whisky, ale nie można też powiedzieć, że Jim Beam nie jest wart tych pieniędzy. I na pewno nie należy od razu atakować go colą! Nawet jeśli ktoś nigdy nie pił czystej whisky, to w tym przypadku powinien zrobić wyjątek.
Dla mnie to trunek zbyt mdławy, lekko ni jaki. Zgadzam się, że nie jest wart tych pieniędzy. Fajnie sprawdza się w drinkach, ale po co do drinków tak długo starzony burbon?
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny dojrzały wart swojej ceny, pierwsza whiskey ktora zaczalem pic bez dodatków !! Polecam
OdpowiedzUsuń