Po ostatnim wpisie o lekkim piwie na upał pora na coś nieco "cięższego" - Bowmore w wersji 12 - letniej, zwanej też Enigma. Jest to druga w hierarchii whisky z tej destylarni, starszy brat 8 - letniego Legenda.
W butelce wygląda bardzo dostojnie, zwraca uwagę ciemny kolor trunku - zaskakująco ciemny jak na wiek. Szybkie spojrzenie na kontrę wyjaśnia tajemnicę - Bowmore "podpędzany" jest karmelem... W końcu "malt dla mas" nie może być zbyt jasny - wyglądałby zapewne mało szlachetnie.
Ale mniejsza o wygląd i kolory - nie to jest najważniejsze.
Bowmore pachnie torfem, dymem, słodem, jest też nieco wodorostów, gorzkiej czekolady. Zapach jest intensywny, ale przy tym przyjemny, jak na whisky z Islay nawet dość łagodny.
Na języku whisky jest bardzo przyjemna - miękka, lekko ziemista. Sporo w niej słodu, przypraw korzennych, jest nieco gorzkiej czekolady i słodyczy sherry.
Dopiero na finiszu bardziej wyraźnie pojawia się nuta dymna i torfowa, robi się też lekko słono. Zakończenie jest średnio intensywne i nie trwa przesadnie długo.
Dolanie odrobiny wody powoduje pojawienie się w zapachu cytrusów i suszonych owoców, może też odrobiny miodu wrzosowego.
W smaku robi się zdecydowanie łagodniej (to wciąż whisky z Islay?!) - dużo więcej słodyczy, więcej sherry, mniej słodu. Zakończenie niestety nieco ubożeje - jest mniej torfowo, mniej słono, zamiast tego mamy trochę dębiny i imbiru.
Z całą pewnością można powiedzieć, że Bowmore 12 to świetna whisky na początek przygody z Islay - nie jest zbyt "ekstremalna", dym i torf są wyraźne, ale nie narzucają się zbyt mocno. W dodatku - dla równowagi - jest też sporo słodyczy, dzięki czemu całość jest dość uniwersalna i bez obawy można butelkę podarować komuś w prezencie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz