wtorek, 9 lutego 2016

Browar Ustka, Stout Witkacy

Był szybki, weekendowy wypad do Ustki, nie mogło się więc obejść bez wizyty w tamtejszym browarze restauracyjnym. A może pisząc konkretniej - bez spróbowania piwa, przez ten browar warzonego. Bo zlokalizować sam browar jako warzelnię dość trudno, a i szczerze mówiąc nie bardzo byłoby jak go oglądać. Zresztą akurat pogoda dopisała, więc były ciekawsze rzeczy do robienia.
Poza tym sam browar nie za bardzo obnosi się ze swoim istnieniem, co gorsza - niezbyt obnosi się nawet ze swoimi produktami! Mały banner, wiszący na ogrodzeniu, to jak dla mnie trochę za mało, żeby przyciągnąć klientów. A wcześniej było ponoć jeszcze gorzej. W kwestii marketingu można na pewno zrobić więcej, bo swoje piwo browar serwuje w szklankach... Żywca. W dodatku bez firmowych podkładek. Może więc oni warzą to piwo tylko hobbistycznie, a na sprzedaży już niezbyt im zależy?
Ale oczywiście to ich browar, ich pieniądze, nic mi do tego. Jako klienta najbardziej interesowało mnie piwo. Jak smakowało? O tym dalej.

O szklance żywieckiej już wspomniałem, o braku "wafla" też, na szczęście dalej było już tylko lepiej.
Piwo pojawiło się na stole z solidną czapą piany (nawet nikt w niej nie gmerał łyżką chyba), i ta piana została z nami na dłużej!
Zapach to klasyka stylu stout - połączenie aromatów kawy, gorzkiej czekolady, palonych słodów i odrobiny kwasku. Do tego lekki aromat chmielowy. Wszystko w bardzo dobrej równowadze, bez odchyleń w żadną (szczególnie tą chmielową) stronę. Zapach o dobrej intensywności, choć to dopiero po lekkim ogrzaniu piwa, bo podają je nieco za chłodne.
Na języku Witkacy dalej udowadnia, że jest bardzo dobrym przedstawicielem gatunku. Początkowo lekka słodycz, znów gorzka czekolada i espresso. Po chwili do głosu dochodzą palone słody, trochę kwasku i aromat chmielowy. Wszystko przy nieco zbyt dużym wysyceniu, przez co piwo traci odrobinę gładkości.
Końcówka to nieduża goryczka, odrobina paloności, kwasku i czekolady. Piwo sprawia wrażenie pół - wytrawnego, ale dzięki temu moim zdaniem jest łatwiejsze w piciu. Mocno wytrawny stout może i zadowoliłby bardziej wprawionych piwoszy, ale dla pozostałych mógłby być mało interesujący.
Opis generalnie jest dość lakoniczny, ale Witkacy jest naprawdę dobrym piwem. Nie powala złożonością, ale pije się go lekko i bardzo przyjemnie. Ma odpowiednią treściwość, nie jest przekombinowany - tylko pić! O ile komuś nie będzie przeszkadzała cena 9 zł za pół litra. Ale moim zdaniem piwo jest tego warte!
p.s. zdjęcia oczywiście kiepskie, ale byłem głodny i spragniony, więc wiecie.,. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz