piątek, 5 października 2012

William Lawson's

Lubię czytać opisy standardowych blendów - na każdym z nich znajdziemy fascynujący opis aromatów i smaków (ostatecznie wszystko smakuje podobnie...), jakich dostarczy właśnie ta whisky, plus argument w stylu "najpopularniejsza whisky w kraju XX" itp, co oczywiście powinno zachęcić do kupna, bo przecież miliony ludzi nie mogą się mylić!
Ostatnio właśnie wpadł mi w ręce taki popularny blend, zerkam więc na kontrę, a tu... no właśnie, żadnych opisów smaku, tekstów o wspaniałej historii, milionach wielbicieli czy dziesiątkach butelek sprzedawanych każdej minuty. Na butelce William Lawson's nie ma nawet informacji o farbowaniu karmelem - ciekawe, jak jest w rzeczywistości?
Tak więc - nie ma bajerowania, cena jest niska, co więc jest w butelce?

William ma jasnozłoty kolor - pewnie jest barwiony, ale mniejsza o to.
Zapach dość typowy dla popularnych blendów - sporo miodowej słodyczy, karmelu i toffie, w tle nieco wanilii i dębu. Nic nadzwyczajnego, jest lekko i przyjemnie, alkohol nie narzuca się zbytnio, nie ma żadnych nieprzyjemnych wtrąceń.
Jak smakuje szkocka od Williama Lawsona? Na początku jest odrobina słodyczy, trochę owoców kandyzowanych i słodu. Po chwili pojawia się lekka wytrawność połączona z aromatem dębu. Niestety dość mocno wyczuwalny jest alkohol, co w połączeniu z dość subtelnymi aromatami daje nieco palące połączenie.
Finisz jest wytrawny, lekko ściągający, tu dominuje dąb w połączeniu z odrobiną imbiru i wanilii.
Czy William Lawson różni się czymś od typowego blendu? Niekoniecznie. Jest lekko, trochę słodko, trochę alkoholowo - pewnie stanowiłby dobre nadzienie do tanich czekoladek z dyskontu. Niby przy cenie około 45 złotych nie powinno się wymagać zbyt wiele, ale moim zdaniem za te pieniądze można kupić ciekawszą od Williama whisky - może jeszcze nie ciekawą, ale ciekawszą.
Jako wypełniacz do coli czy sprita William Lawson's sprawdzi się znakomicie.

8 komentarzy:

  1. No kolego to co innego w cenie 50 zł dobrego kupisz.... nic. W tej kategorii WL jest BDB.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Około 50 można jeszcze znaleźć B&W, Bellsa, do tego jeszcze mało popularny, a nie odstający poziomem Dewars. W sumie jest w czym wybrać.

      Usuń
  2. Dewars owszem BDB ale droższy od WL. BW i Bells zdecydowanie słabszy od WL. Ale może kwestia gustu. Dewars niezły tylko to inny przedział cenowy troszkę wyższy.

    OdpowiedzUsuń
  3. WL to zdecydowanie najsłabsza z tanich whisky jakie piłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej cenie zdecydowanie o niebo lepsze są np.: Black & White czy Teacher's. WL jak dla mnie zbyt mocny i drażniący "alkohol" zabijający delikatny smak tej whisky.

      Usuń
  4. W weekend kupiłem WL po raz pierwszy, zakup w ciemno choć Grands był już w koszyku. "Jako wypełniacz do coli czy sprita William Lawson's sprawdzi się znakomicie." - potwierdzam mi podchodzi lepiej niż wymieniony wyżej Grands czy Ballantine's. Bells do coli się nie najdaje, zresztą jak widać, smaki są różne ale jak dla mnie WL to półka wyżej choć cenowo różnicy nie ma i

    OdpowiedzUsuń
  5. Whisky z colą czy sprite?! Profani!

    OdpowiedzUsuń
  6. Profani gdybyśmy rozmawiali o dodawaniu coli do Lagavulina , Ardbega czy innego single malta (choć jak ktoś lubi, to w sumie też czemu nie). Oburzanie się na mieszanie blandow z colą, o których nawet ich producenci piszą czasem, że się tylko do tego nadają , wg mnie nie jest poważne :-)

    OdpowiedzUsuń