wtorek, 28 maja 2013

Rittmayer, Smokey George

Dziś w szkle wylądowało u mnie bardzo ciekawe piwo - Smokey George. Jest ciekawe nie tylko dlatego, że to wędzonka - dodatkowe atuty to użyty do jego warzenia szkocki słód, do suszenia którego używa się torfu.
Dla miłośników wędzonki w piwie wzorem w 99% przypadków będzie zapewne Schlenkera. Dlaczego? Cóż, jeśli nie piłeś - spróbuj, jeśli już próbowałeś, to wiesz, o co chodzi. Jak dla mnie to piwa w stylu "kochasz - nienawidzisz", ja je lubię, ale muszę mieć na nie "smaka". Jako piwa do picia codziennego - przynajmniej dla mnie - niezbyt się nadają. Ale to oczywiście kwestia gustu.
Oczywiście są też łagodniejsze odmiany wędzonek - jak opisywany przeze mnie Goller Rauchbier. W nim aromaty wędzone są bardzo subtelne, dla wielu mogą się wydać wręcz niewyczuwalne.
Gdzie plasuje się Smokey George i co daje mu szkocki słód? Zapraszam dalej!

Pierwsze, co uderzyło mnie po otwarciu butelki, to oczywiście wędzony aromat. Bo w sumie co innego mogłoby zaatakować w takim piwie? Co jednak mi się w nim spodobało? To, że moim zdaniem jest bardziej złożony, niż zapach wędzonych piw Schlenkery. One zawsze pachną mi oscypkiem połączonym z wędzonym boczkiem. W Georgu natomiast jest tego troszkę więcej. Pierwszy plan jest dość podobny - dobrze uwędzony ser i kawałek mięsa. Dalej jednak jest bardzo ciekawie - pojawia się torf, dym z mokrych gałęzi i trochę jodyny. Nie mam co prawda żadnego z piw Schlenkery do porównania, ale jeśli mnie pamięć nie myli, to jednak Smokey George pachnie ciekawiej.
Na języku jest równie ciekawie, ale nieco inaczej, niż w zapachu. Początek to spora dawka słodyczy - karmel, owoce, słodka kawa zbożowa. Po chwili pojawia się wędzonka i delikatna kwasowość, które tworzą razem dość ciekawe połączenie.
Piwo nie jest zbyt mocno nagazowane, dzięki czemu sprawia wrażenie bardzo gładkiego, a przy okazji delikatnie wodnistego. Treściwość jest jednak na dobrym poziomie.
Finisz to głównie torfowy dym i owoce, obok nich pojawia się niewielka goryczka.
Bez wątpienia jest to piwo, którego warto spróbować. Tym bardziej, jeśli lubi się i piwo, i whisky. Smaczków jest sporo, szczególnie przy wąchaniu piwa można spędzić kilka dłuższych chwil. Dla miłośników spalenizny w trunkach - pozycja obowiązkowa! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz