poniedziałek, 13 maja 2013

Caol Ila 18 YO

W kwietniu jakoś pisanie szło mi średnio (ponoć teraz wszyscy tylko piszą, a nikt nie czyta, więc może to nawet lepiej), ale że słońce za oknem spowodowało nagły przypływ energii - wracam, a w dodatku wracam z czymś ciekawym.
Dziś do szkła trafiła 18-letnia Caol Ila. Kiedyś powszechnie dostępna, w dodatku dostępna w przyjaznych cenach, zastąpiona została wersją 12-letnią. Posunięcie średnio udane, obliczone raczej na zwiększenie sprzedaży młodszego destylatu, niż na zadowolenie podniebień. Zresztą opinie o dwunastce mówią same za siebie. Ale przynajmniej starsza wersja została jeszcze bardziej doceniona, stając się dla wielu ciężkim do zdobycia obiektem westchnień. Tak też było i ze mną.
Jakież więc było moje szczęście, gdy znalazłem Caol Ilę w malutkim, lekko zapyziałym monopolu w małej miejscowości! Nikt jej nie chciał, bo droga (2 razy droższa niż Chivas - "to już paranoja panie i zboczenie!") i mało znana. Ale jeleń zawsze się trafi, a widok ulgi u sprzedawcy, że w końcu pozbył się zalegającego towaru - bezcenny!
Oczywiście butelka musiała odczekać jakiś czas na otwarcie, oswoić się z nowym otoczeniem, ale skoro już ją naruszyłem, to pora podzielić się wrażeniami. Zapraszam dalej!

Pierwszy kontakt z Caol Ilą był dość...hmm, brutalny. Mocno zaatakowała nos, intensywność zapachu była zaskakująca. Po kilku dniach jakby nieco się uspokoiła, może też i nos był bardziej gotowy na to, co go czeka.
Zapach jest niezwykle przyjemny. Wstęp lekko dymny, ale zaraz po nim pojawia się cała masa interesujących aromatów. Są młode jabłka, cytryna, skórka pomarańczy, wanilia, nieco dalej dębina i odrobina mięty. Im więcej zapachu "wchłonie" nos, tym mniej zauważalny jest dym, a bardziej wyraźne stają się pozostałe elementy.
Na języku zaczyna się przyjemnie, dość słodko - jest miód połączony z migdałami, słód. Później Caol Ila staje się bardziej wytrawna, razem z wytrawnością pojawia się więcej dymu i dębiny.
Zakończenie jest już zdecydowanie wytrawne, lekko dymne i rześkie jednocześnie, z czymś, co po amatorsku nazwałbym "herbacianą taniną" - ściągające, może nawet delikatnie gorzkie.
Co mogę napisać w podsumowaniu? Krótko i zwięźle - Caol Ila 18 YO bardzo mi smakuje. Co więcej? Jest dość lekka, dym nie dominuje (wada to czy zaleta - zależy, co kto lubi), pije się ją przyjemnie - a o to chyba przede wszystkim chodzi. 

1 komentarz:

  1. To jest właśnie niesamowite, że w małych sklepikach można znaleźć to co w sieci jest już nieosiągalne. Widok sprzedwcy, któremu kamień spada z serca bo sprzedaje to czego nikt nie chciał niezapomniany :-) Trunku nie skomentuje bo bourbony wypelniaja zwykle mój kieliszkiek. Bardzo ciekawy blog. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń