niedziela, 12 kwietnia 2015

Duvel

Po ostatnich bojach z czarną sambucą, dziś już bezpiecznie i przyjemnie - w szkle ląduje klasyk belgijskiego piwowarstwa, Duvel. Piwo z pewnością znane wielu, choć raczej nie wszystkim. Nie było go niestety na promocji w Lidlu, ale nabycie nie sprawia większego problemu, a i ceny czasami są bardzo sympatyczne (ostatnio chyba był w jakichś marketach dostępny w okolicach 7 złotych)
Czym jest Duvel? To jasne, mocne ale, według producenta proces jego produkcji trwa 90 dni. Czy to dużo? Patrząc na moc piwa - 8,5% - to chyba odpowiedni czas, żeby powstało coś wartościowego. Wiadomo - przy dzisiejszej technice da się pewnie upędzić coś o podobnym woltażu w 20 dni, włączając w to dowóz do sklepu o oklejenie witryny przez PH. Ale tu mamy rzekomo coś ambitniejszego. Nie jest to oczywiście wyrób mikrobrowaru - to produkt przemysłowy, masowy, ale jednak starający się zaoferować nieco więcej. Jak wyszło w praktyce?

Wielu pewnie kojarzy to piwo z niesamowitą pienistością. Stąd też szklanki z dużym zapasem miejsca na okazałą czapę. Faktycznie tworzy się ona bardzo chętnie, a przy odpowiednim (bądź raczej nieodpowiednim) obchodzeniu się z piwem nawet ten zapas miejsca nie wystarczy. Mi udało się nalać "w sam raz", ale piwo było odstane i solidnie schłodzone. Co nie przeszkodziło niestety pianie w dość szybkim opadnięciu. No cóż...
Redukcja piany ułatwia wąchanie piwa, więc nie ma tego złego. Jak pachnie Duvel? Są suszone owoce, dużo słodu, ciasteczka maślane, przyprawy (kolendra, imbir), do tego lekki aromat chmielu i coś w stylu syropu kukurydzianego. Zapach jest przyjemny, jakby lekko zwiastujący, że będziemy mieć do czynienia z piwem treściwym i mocnym, ale nie obnoszący się z tym faktem na lewo i prawo.
W ustach piwo jest zaskakująco świeże. Dominuje nuta cytrusowa, świetnie współgrająca z dość mocnym wysyceniem. Świeżość, łaskotanie bąbelków, do tego odrobina kwasowości - znakomite połączenie, przy którym zupełnie zapomina się o mocy piwa. Przy nieco dłuższym przetrzymaniu piwa na języku pojawia się aromat słodu i kandyzowanego cukru.
Zakończenie jest lekko wytrawne, z przyjemną goryczką i chmielowym aromatem, a do tego lekko kwaśne cytrusy i biszkopty.
Jeśli ktoś jeszcze nie próbował Duvela, to z pewnością jest to jedna z tzw. "pozycji obowiązkowych". Nawet dla nielubiących "belgijskich cukiereczków". Piwo, mimo swojej mocy, nie jest ciężkie, wręcz zaskakuje świeżością i rześkością. Oczywiście pośpiech w piciu kończy się lekkim szumem w głowie, więc rozsądek jest wskazany. Jednego tylko trzeba pilnować - temperatury. Piłem to piwo jakiś czas temu w około 8 stopniach, i wtedy alkohol zaczyna już trochę zaznaczać swoją obecność, a piwo robi się ciężkawe. Ale i tak było smaczne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz