poniedziałek, 13 lipca 2015

Cider Inn w trzech różnych odsłonach




Po ostatnich testach jabłeczników z Biedronki postanowiłem pójść za ciosem, i na dzisiejszą degustację wybrałem Cider Inn. Cydr o mało polskiej nazwie, ale jednak powstający u nas.
Ponoć jest to cydr "wyższej jakości" (można to sobie przeczytać na ulotce producenta), przeznaczony dla wymagającego konsumenta. Ma powstawać ze świeżego soku, przez naturalną fermentację. Pewnie tak jest w rzeczywistości, w każdym razie do najtańszych on nie należy - średnia cena za butelkę waha się w okolicach 7zł/0,33. To już sporo, za taką kwotę można wybierać nawet spośród importowanych cydrów.
Cider Inn występuje w trzech wersjach (pomijam perry i wersję aromatyzowaną) - wytrawnej, półwytrawnej i półsłodkiej (wymarzona gama dla polskich klientów...), przy czym ta ostatnia jest wyraźnie mocniejsza od dwóch pierwszych (7% a 4,5%). Postanowiłem sprawdzić wszystkie jednego wieczoru, żeby nie polegać na swojej zawodnej pamięci. A co z tego wyszło? Zapraszam dalej!

Pierwszy do szkła trafił Cider Inn Wytrawny. Nieco blady, o mocy 4,4%. Mocno się pienił przy nalewaniu, ale żadna pianka nie utrzymała się na powierzchni.
W nosie Cider Inn Wytrawny jest lekki i rześki. Kwaskowy, cytrusowy w charakterze, bardzo czysty, bez wyczuwalnych wad - żadnych bandaży, piwnic itp.. W sumie niczym też nie porywa, zapach jest mało intensywny, trzeba trochę pokręcić szkłem, żeby się nieco otworzył.
W ustach pierwsze rzuca się mocne wysycenie. Cydr lekko "rośnie" w ustach od bąbelków, ale generalnie pasuje to do jego charakteru. Ma sporo kwasowości o cytrusowym charakterze, jest lekko mineralny. Po chwili pojawia się też pestka, przechodząca w dominującą cały finisz, wyraźną pestkową goryczkę. O ile kwasowość jest przyjemna, to nie wiem, czy goryczka przypadnie każdemu do gustu. Choć z pewnością dodaje ona Wytrawnemu charakteru. Jak zawsze - kwestia gustu.
Drugi w szkle wylądował Cider Inn Głębszy Smak, czyli wersja półwytrawna. Moc praktycznie taka sama, jak w poprzedniej wersji - tu jest 4,5%.
Nos już mocniej kojarzący się z jabłkami i sokiem, co niekoniecznie dla mnie jest zaletą. Jest obok tego odrobina kwasku, ale dużo mniej, niż w wersji wytrawnej.
W ustach Głębszy Smak sprawia wrażenie nieco słabiej musującego - może faktycznie producent słabiej go nasycił, a może odczucie wywołane jest większą ilością cukru. Cydr jest lekko jabłkowy, z delikatną kwasowością i śladem pestki. Łagodniejszy niż Wytrawny, mniej orzeźwiający i dla mnie mniej interesujący.
Ostatnim z testowanych był Cider Inn 2x Głębszy Smak, czyli wersja półsłodka. Więcej cukru oznacza też więcej mocy - tu jest już nieskromne 7%.
W nosie na początku pojawia się lekki siarkowodór, ale na szczęście szybko znika. Potem już klimaty typowe dla słodkich polskich jabłeczników, czyli dużo dojrzałych jabłek, lekka szarlotka i niewiele więcej.
W ustach półsłodka wersja Cider Inn musuje najsłabiej, przynajmniej takie miałem odczucie. Sporo cukru, dojrzałe jabłka z odrobiną pestki i tyle. Ta wersja jest dla mnie najmniej ciekawa, przez słodycz cukru prawie gryzie w zęby, a kwasowości niestety się tu nie uświadczy. Brzydko mówiąc to już trochę "jabolowe" klimaty, zdecydowanie nie dla mnie. Tego cydru już nie dopijałem, wcale nie dlatego, że rano muszę iść do pracy.
Co więc bym wybrał z tej trójki? Zdecydowanie Cider Inn Wytrawny, to chyba nie jest wielkie zaskoczenie. Przyjemny, orzeźwiający, z dobrą kwasowością. Tej pestki, szczególnie w finiszu, może zbyt dużo, choć z drugiej strony - cydr jest dzięki temu ciekawszy, bardziej "charakterny".
Wersja półwytrawna do wypicia na zasadzie "może być", ale za 7 złotych raczej jako jednorazowa przygoda. Półsłodka to już typowy jabłkowy ulepek, łatwo przyswajalny, ale kompletnie nieciekawy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz