Ale może póki co porzucę takie rozważania, i po prostu spróbuję najnowszego Cechowego. Zapraszam dalej!
Z pianą klasycznie nie ma szału. Chyba muszę przestać zwracać na to uwagę. Coś tam niby jeszcze pływa po wierzchu, ale taką to czasem miałem nawet na herbacie z nieprzegotowanej wody.
Zapach. Coś z IPA tu jest, ale jakieś słabe, dychawiczne. Trochę owoców egzotycznych, trochę ściółki, trochę sosny, ale mało intensywnie. Do tego jakiś słodowy kwasek, typowy dla przemysłowych lagerów. Ciekawe, czy to w ogóle górna fermentacja? Mam pewne wątpliwości.
W ustach jest podobnie - coś w stylu IPY z anemią. Odrobina owoców, żywica w większej dawce niż w zapachu, do tego trochę cytrusowej goryczki. Nawet to wszystko pijalne, ale mało intensywne. Może miała to być taka IPA dla początkujących? W tej roli pewnie sprawdziłby się całkiem nieźle.
W miarę ogrzewania goryczka zyskuje na intensywności, choć ciągle to poziom znany raczej z brytyjskich ale, niż nowofalowych IPA. I rozumiałbym to wszystko, gdyby Cechowe miało ze 4%. Ale jak na 6% piwo pod względem intensywności rozczarowuje. Niby za 2,50 nie ma co spodziewać się cudów, ale jednak...
C więc napisać jako podsumowanie? Warto, czy nie warto? No kurde, niezłe piwo z miłym nachmieleniem za 2,50, tylko brać! Pewnie ortodoksi w rurkach będą jęczeć, że to koło IPA nawet nie stało, ale jak skończy się kieszonkowe od rodziców, to pewnie sami się z tym piwem przeproszą. Gdyby miało nieco mniej alkoholu, to stanowiłoby świetną opcję na grille czy "sesyjne" piwo na ciepłe dni. Nic do degustowania i cmokania, po prostu przyzwoite piwo do picia, ciekawszy zamiennik lagera. Zawsze można wrzucić do koszyka kilka sztuk, mieszając z Cechowym Brown Ale, żeby w razie znudzenia zmienić smak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz