wtorek, 15 grudnia 2015

N'Ice Chouffe

Dziś kolejne piwo świąteczne, tym razem z Belgii. No, może nie do końca świąteczne, raczej zimowe, podążające chyba trochę za duchem poprawności politycznej, ale mi to specjalnie nie przeszkadza. W szkle wylądowały dziś krasnale z N'Ice Chouffe. Od razu przyznam, że o tym wcieleniu marki Chouffe nie wiedziałem, więc z tym większą przyjemnością przystąpiłem do degustowania.
Piwo ciemne, mocne (a jakże!), warzone z dodatkiem skórki gorzkiej pomarańczy, tymianku i...inwertowanego syropu cukrowego. Przy tym ostatnim entuzjazm nieco opadł, bo zwykły cukier w piwie belgijskim rozumiem, kandyzowany również, ale takie coś? Różnica niewielka, ale nazwa jakaś odpychająca.
Nie załamałem się jednak, Chouffe kojarzy mi się z piwem solidnym, więc pewnie te małe szczegóły nie wpłyną na ogólny obraz. Oby!

Piwo ma piękną, ciemną barwę, piana również nie zawiodła, choć jej konsystencja mogłaby być nieco lepsza.
Zapach to deserowa czekolada, suszone śliwki, melasa, syrop i cukierki na kaszel (o, jest tymianek!), cynamon i odrobina anyżku, do tego kakao i likier pomarańczowy. Wszystko we względnej równowadze, żaden z akcentów nie pcha się do przodu i nie próbuje zdominować reszty. Trochę zastanawiał mnie ten tymianek, ale dobrze wkomponował się w całość, nie ma tu mowy o jakimś ziołowym wynalazku.
Na języku pewne zaskoczenie, bo piwo jest nieco lżejsze, niżby wskazywał na to jego zapach. Choć jeśli chodzi o aromaty, mamy zgodną kontynuację. Czekolada, kakao, melasa, ciasteczka korzenne, trochę ziół (wśród nich oczywiście tymianek). Po chwili pojawiają się ciemne słody i słodka kawa, a w końcówce lekka goryczka i śladowy kwasek. Całość bardzo przyjemna, gładka, bez nadmiernej słodyczy, z nutami ziołowymi i przyprawowymi utrzymanymi w ryzach, ale zauważalnymi. Piernikowe i pomarańczowe aromaty mi jak najbardziej kojarzą się z Bożym Narodzeniem, ale dla niektórych mogą to być po prostu aromaty zimy.
N'Ice Chouffe poprawił mi humor po pitym ostatnio, kiepski Świątecznym Jurajskim. Piwo 2 klasy lepsze, droższe, choć też i o dużo wyższych parametrach - polskie świąteczne z 10% alkoholu pewnie nie byłoby dużo tańsze. Przyjemna rzecz, dobra do sączenia, gdy za oknem wieje wiatr i pada śnieg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz