czwartek, 15 sierpnia 2013

Warka Cider

Uprzedzając od razu wszystkie wątpliwości czytających - ja też dałem się nabrać! Nazwa Warka była w moim przypadku tym bardziej myląca, bo butelki stały sobie w lodówce obok piwa Warka. Pomyślałem sobie, że skoro CO ma Somersby, KP będzie miała/ma cydr Green Mill, to i GŻ coś stworzy. Kontrę przeczytałem dopiero w domu. Ciekawe, czy prawnicy giganta zgrzytają zębami i obmyślają już taktykę i treść pozwu, czy odpuścili temat.
Faktem jest, że cydr Warka powstaje w Warce. Dla niewiedzących - to miejscowość około 50 kilometrów od Warszawy, w której działa też browar Warka. Oczywiście firma Warwin (czy tylko mi kojarzy się to z producentem win nieco tańszych?), przynajmniej moim zdaniem, ma prawo do używania nazwy miasta na swoim produkcie. Tym bardziej, że te rejony to prawdziwe jabłkowe zagłębie, więc skojarzenia z cydrem są jak najbardziej na miejscu. A że przy okazji można się podczepić pod bardziej znaną markę? Cóż, co nie jest zabronione, jest dozwolone.
A jak smakuje Warka Cider? Zapraszam dalej!

Warka jest rozlewana do gustownych, białych buteleczek. Producent planuje też chyba spory eksport, bo na kontrze umieszczono informację po angielsku (nad polską!), a w dodatku butelka ma zamknięcie twist - off (Ameryka w planach?).
W zapachu nie ma zaskoczenia. Dominuje mocna nuta zielonych, kwaskowatych jabłek. Gdzieś za nią może delikatnie majaczy trochę pestki, a poza tym już niewiele. Ale w sumie - czego więcej wymagać od zwykłego cydru? Zapach jest lekki, rześki, bez nieprzyjemnych wtrąceń. Zachęca do picia i o to chyba chodzi.
W ustach jest również orzeźwiająco i lekko. Początek to lekki kwasek, potem wkraczają już zdecydowanie zielone jabłka, dość słodkie dodam (producent nie podaje stopnia słodyczy, ja bym obstawiał coś pomiędzy półsłodkim, a półwytrawnym). Pojawia się ślad pestki, a zaraz po nim aromat lekko przyprawionej cynamonem szarlotki. Warka Cider jest dość lekki, nagazowanie nie jest przesadnie mocne, a spora ilość słodyczy z pewnością ułatwi mu zdobywanie miłośników.
Całkiem niedawno piłem również Cydr Lubelski, więc oczywiście stwarza to okazję do porównań. Warka jest nieco łagodniejsza, ma też w sobie więcej świeżości i lekkości. Wydaje mi się, że gdyby miała tak szeroką dystrybucję, jak Cydr Lubelski (wiadomo, że rywalizacja z Ambrą może być ciężka), to byłaby skazana na sukces. Czy poradzi sobie z powiększającą się wciąż liczbą konkurentów? Myślę, że każdy załapie się na swój kawałek tortu, a grójeckie zagłębie jabłkowe przestanie kojarzyć się z jabolami, a zacznie z dobrymi cydrami.

1 komentarz:

  1. Cydr Warka jak dla mnie czuć sztucznym aromatem a przez to jest Feeeeeeee.

    OdpowiedzUsuń