I choć czeska kultura piwna to coś kosmicznie odległego od naszej, to jednak i tam znalazło się miejsce na rewolucję. Jednym z pierwszych browarów, warzących coś innego niż lager w wielu kombinacjach, był właśnie Primator. Sporo czasu już minęło od pojawienia się kilku jego interesujących piw (znakomita pszenica, ciekawe EPA czy choćby opisywany dziś stout) i wszystkim jakby nieco się już "opatrzyły", poza tym pojawiło się też wielu konkurentów.
I niby żadna to nowość, pewnie już nie porusza tak Czechów, jak i nas, Polaków, ale stwierdziłem, że dobrze byłoby wspomnieć o tych piwach. Po co? Bo w obecnej modzie na piwa w stylach angielskich, amerykańskich czy belgijskich, pojawiła się cała masa nowych, niekoniecznie tanich trunków, a być może wcale nie trzeba wydawać 10 złotych na butelkę, aby napić się czegoś ciekawego? Ok, nazwa Primator nie brzmi tak modne jak Pinta, Flying Dog czy Mikkeller, ale nie dajmy się zwariować. Stout za piątaka? Brzmi kusząco.