wtorek, 19 marca 2013

Isle of Jura 10 YO

Po chomikowanym kilka lat w piwnicy Porterze Łódzkim, dziś w szkle wylądowała kolejna "ofiara" buszowania po sklepach alkoholowych - whisky Jura w wersji dziesięcioletniej. Sama whisky to raczej nie superliga maltów, ale spróbować wypada, a i miniaturka ma w sobie sporo uroku, nie pozostało więc nic więcej, tylko kupić i spróbować.
Sama buteleczka jest dość słabo oznaczona - tylko nazwa destylarni, bez podania wersji. Niby wiadomo, że to pewnie podstawowa, dziesięcioletnia wersja, ale z opakowania to nie wynika. W razie czego wujek google jest pomocny, ale wolałbym wiedzieć co jest w butelce zanim ją kupię.
Ale starczy już rozważań nad opakowaniem, pora sprawdzić, co siedzi w środku. Zapraszam dalej!

Zapach jest przyjemny i łagodny. Na pierwszym planie dominuje świeża skórka pomarańczy, połączona z karmelkowymi cukierkami, lukrecją i lekkim, torfowym muśnięciem. Za nimi da się wyczuć słód i trochę dębiny. Jest lekko, rześko i miło.
Jak wypada na języku? Moim zdaniem dużo słabiej, niż w nosie. Początek jest lekko słodki, słodowy, później robi się maślano - oleiście, a przy okazji daje o sobie znać sól i dym torfowy. Wszystko jest jednak mało intensywne, niezbyt wyraźne, Jura sprawia wrażenie płaskiej i bezbarwnej.
Niezbyt ciekawy jest też finisz, cytrusowo - goryczkowy, niezbyt szeroki i średnio trwały.
Można oczywiście napisać, że Jura 10 YO jest delikatna i subtelna, ale będzie to raczej tłumaczenie niedociągnięć, niż opis faktycznego smaku. Niewiele w niej ciekawych aromatów, dominuje raczej wrażenie pustki na podniebieniu. Moim zdaniem nawet w cenie około 110 złotych za dużą butelkę nie stanowi specjalnie kuszącej oferty, chyba że koniecznie chce się mieć coś z napisem "single malt" na etykiecie. Nie spodziewałem się zbyt wiele, a i tak czuje się zawiedziony. Cóż, ponoć i tych słabszych whisky trzeba spróbować, żeby docenić w pełni te lepsze.

6 komentarzy:

  1. Ja tam akurat lubię "Jurka", ale uważam, że warto wydac te 20 zł więcej na Superstition.
    Z drugiej strony, dla mnie, jako wielbiciela blendów, Origin 10YO jest przykładem, że dobry blend może być ciekawszy i lepszy niż SM.
    Biorąc pod uwagę cenę, za podobną kwotę można nabyć np. Bushmills Malt 10YO oraz szeroką paletę znanych blendów: Grants 12YO, JW Black ("czarny jaś" vs. ten "jurek" wypada niczym Audi A6 przy... Skodzie Superb), Tullamore Dew 12 lub Ballantines 12 (ostatnio ok. 79 zł w marketach) lub butelczynę z półki niżej, o ok. 30-40 złociszy nawet: Black Bottle, Teachers, Langs Supreme (polecam) czy Hunting Lodge 12YO.

    Pozdro
    MS Addict

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pamiętam, że kiedyś spróbowałem czarnego JW na sesji kilku maltów (takich podstawek - ardbeg, glenmorangie itp) i przy nich wypadł średnio, ale faktycznie - przy tej Jurze pewnie wyglądałby solidnie. Wybór w cenie około 120 złotych faktycznie jest spory, czasami można trafić jakieś super okazje, i to jeszcze dobitniej pokazuje, że Jura nawet za "stówkę" jest drogawa (oczywiście moim zdaniem ;)

      Usuń
  2. Dodam jeszcze, że ten Jurek troszkę przypomina mi potrójnie destylowane irlandzkie whiskey: jest podobnie lekki, nieco wodnisty, choć nie tak trawiasty.
    MS Addict

    OdpowiedzUsuń
  3. mmmniam... narobiłeś mi smaka na tą whisky. Dobrze, że mam w okolicy dobry sklep z whisky dla prawdziwych degustatorów, to zaraz wyskoczę i kupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi bardzo smakuje jura co prawda nie mam wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o single malty a to najlepszy z nich jaki dotąd piłem

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiscie coś z irlandzkiego ma. Ja jednak tego typu lepsze trunki piję niestety bardzo rzadko.

    OdpowiedzUsuń