czwartek, 6 marca 2014

Remy Martin VS

Jak dotąd niewiele pisałem o destylatach powstających z winogron, a temat to dość ciekawy, więc w najbliższym czasie planuję spróbować kilku rzeczy z tej właśnie kategorii. W końcu nie tylko ze słodu da się coś ciekawego "upędzić".
Rozpocznę właściwie już dziś, a padło na koniak Remy Martin VS. Jest to podstawowa pozycja w ofercie tego dużego producenta, ale już przy takiej okazji proponuje nam on coś interesującego. Grona, wykorzystywane do jego wytwarzania, w całości pochodzą z regionu Petite Champagne, jednego z dwóch najlepszych w Cognac (oczywiście ten lepszy to Grande Champagne).
Wieku destylatu oczywiście Francuzi nie podają, ustawowo musi mieć co najmniej dwa lata, ten ma ponoć co najmniej trzy. W sumie niewiele, ale ponoć tyle już wystarcza, żeby destylat nabrał odpowiedniego sznytu. Jak ty wyszło? Właśnie zaczynam sprawdzać, więc zapraszam do dalszej lektury.

Po nalaniu do kieliszka Remy Martin VS prezentuje się całkiem nieźle, barwa jest zaskakująco ciemna. Nie chce mi się jednak wierzyć, że całe zabarwienie pochodzi tylko od beczki, ktoś tu jednak pewnie podziałał z karmelem. Cóż, skoro można, i skoro klienci kupują oczami, to czemu nie.
Nos jest przyjemny, choć odbiór psuje trochę dający o sobie lekko znać alkohol i aceton. Tym niemniej sporo tu owoców, ze wskazaniem na dojrzałe żółte śliwki i pieczone jabłka, do tego trochę rodzynek, dojrzałych winogron, a w tle odrobina dębu. Nie ma tu wielkiej złożoności, Remy lekko gryzie w nos, ale ogólnie wypada przyzwoicie.
Na języku rozpoczyna się pieprznie z przyprawami (gałka muszkatołowa), po chwili pojawiają się suszone owoce, razem z nimi trochę słodyczy. Nieco mocniej wyczuwalna jest beczka, dębowa goryczka stopniowo staje się coraz wyraźniejsza, a całą swą moc pokazuje w finiszu. Tam dochodzi do słodko - gorzkiego melanżu, wzbogaconego o pieprzną i rozgrzewającą nutę alkoholową.
Remy Martin VS z pewnością dobrze sprawdzi się jako trunek na rozgrzanie po zimowym spacerze, da sobie też pewnie radę w koktajlach. Nie powala złożonością, jest nieco alkoholowy, co może nieco utrudniać jego odbiór bardziej wrażliwym podniebieniom. Przyjemny, ale przydałoby mu się nieco więcej ogłady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz