czwartek, 17 kwietnia 2014

7 Sadów Cydr Jabłkowy

Zrobiło się cieplej, więc pora wyleźć z domu. Niekoniecznie gdzieś daleko, wystarczy na balkon. A że na balkon nie wypada tak z pustymi rękami, to była świetna okazja, żeby ruszyć ponownie z cydrami.
Dziś padło na cydr 7 Sadów. Może niezbyt to ambitna propozycja, wszak za 8 złotych za dużą butelkę ciężko oczekiwać cudów, ale od czegoś trzeba zacząć (a przy okazji ustawić poprzeczkę). A że ponoć ma to być w Polsce rok cydru, to być może w sklepach pojawi się trochę interesujących trunków.
Producentem tego cydru jest firma h2o drinki, która co ciekawe na własnej stronie nie chwali się tym produktem, ma za to w ofercie także inne cydry (czyżby rebranding?), co ciekawe - posiadające ponoć certyfikat koszerności.
Wracając jednak już do 7 Sadów - pora otworzyć butelkę i co widzimy? Plastikowy korek... Wiem, że przy takiej cenie trzeba trochę wyhamować z wymaganiami, ale czy naturalny korek tak bardzo zwiększył by koszty? A estetyka i postrzeganie produktu na pewno byłoby dużo lepsze. Tym bardziej, że korki naturalne można znaleźć nawet w tanich winach musujących za dychę. A plastik, mi przynajmniej, kojarzy się jednoznacznie z tanimi musami winopodobnymi. Zobaczymy, co będzie dalej...

W szklance 7 Sadów w zasadzie nie musuje, bąbelki są nieobecne. Być może tłumaczy to kontra, na której stoi "cydr półmusujący gazowany". Czyżby na CO2 też oszczędzali?
Zapach szczerze mówiąc taki sobie. Zleżałe jabłko, do tego trochę piwnicy i bandaży. Brak świeżości, lekkości, ciężko i słodko.
W ustach dość podobnie. Kwasowość niska, sypnęło się chyba za to obficie cukrem, co w połączeniu z niskim wysyceniem daje ciężkawy jabłecznik. Poza tym mam wrażenie, że słodycz przesłoniła to, co najważniejsze, czyli aromat jabłek. Jest on przytłumiony, i dość szybko zapomina się o nim po przełknięciu. Pozostaje ledwie śladowa cierpkość i aromat przejrzałych jabłek z wilgotnej piwnicy.
Ogólne wrażenie jest niestety mało pozytywne. 7 Sadom brakuje świeżości, przydałoby się więcej kwasowości, a mniej cukru (tak, wiem, "badania pokazały, że klienci wolą co innego"), do tego trochę więcej bąbelków - być może już dzięki temu prostemu zabiegowi cydr stałby się bardziej pijalny.
Początek sezonu jak widać niezbyt się udał, ale jakiś tam punkt odniesienia już jest. Szukając pozytywów - powinno być już tylko lepiej! Pora więc chyba zapuścić się w mroczne i nadęte wnętrza sklepów winiarskich w poszukiwaniu cydru z ambicjami. Trzymajcie kciuki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz