piątek, 15 sierpnia 2014

Laphroaig 1998/2011 52,5% Malts of Scotland

Dziś nie będzie już żadnej popularnej, słodkiej wódki ani piwa z dyskontu. Wszak trzeba o siebie dbać i co jakiś czas spróbować czegoś bardziej ambitnego. Tak więc dziś sięgnąłem po sampla Laphroaig'a, ale nie z "seryjnego" wypustu, a z rozlewu niezależnego. W dodatku z beczki po sherry i bez rozcieńczania wodą, i więc już na starcie zapowiada się ciekawie. 
O samej destylarni nie ma co powielać informacji - jest ich bardzo wiele w sieci, jako że Laphroaig jest jedną z tych "kultowych" (co oczywiście odbija się na cenach...). Ogólnie dostępnych, popularnych wypustów jest niewiele, więc tym bardziej warto sięgnąć po jakieś ciekawostki żeby sprawdzić, jak wygląda i smakuje ta whisky poza oficjalną linią. Tak więc nie przedłużam już tego nieco drętwego wstępu i zaczynam degustację. Zapraszam dalej!
Na początek oczywiście wrażenia zapachowe. Laphroaig, podobnie jak i wiele innych whisky z Islay, słynie z bardzo specyficznego zapachu, który początkującym amatorom whisky może wydać się odpychający. Oczywiście co dla jednych jest ohydne, dla innych stanowi obiekt pożądania, jak to w życiu.
A czym pachnie ta edycja Laphroaiga? Nie ma mocnego torfowego ciosu (takiego, jakiego można by się spodziewać), pojawia się raczej coś w stylu bardzo mocno wędzonego sera. Do tego coś lekko metalicznego, jakby żeliwne narzędzie pobrudzone smarem. Da się wyczuć też sól morską i lekki wpływ beczki, natomiast mało wyczuwalny jest wpływ sherry - drewno chyba oddało już wszystko co najlepsze poprzednim partiom.
Na języku wraca wędzony ser, obok niego pojawia się wyraźniejsza nuta dymna i coś kojarzącego mi się z... popielniczką pełną niedopałków. Choć po chwili zastanowienia mogą to być też tlące się gałęzie. Potem pojawia się lekka metaliczność, przechodząca w cierpko - gorzkie smaki. Końcówka jest wytrawna, pieprzna i gorzka, trochę za gorzka jak dla mnie. 
Generalnie spodziewałem się trochę więcej, jakiś ten Laphroaig bez szału, mało złożony w nosie, na języku nieprzyjemnie cierpki i gorzki... Może to po prostu nie moje klimaty. A może trzeba poszukać jakiejś ciekawszej edycji. Ale to w swoim czasie, a póki co zmykam na urlop, z którego mam nadzieję przywieźć jakiś ciekawy materiał na bloga!

1 komentarz:

  1. niedopałki,wędzony ser, smar, no brzmi wyśmienicie ;) chyba nie jestem koneserem

    OdpowiedzUsuń