niedziela, 12 października 2014

Locke's 8 YO Pure Pot Still Irish Single Malt

Dziś pora na lekką odmianę - po dwóch whisky ze Szkocji dziś pora na coś irlandzkiego. A w dodatku będzie to irlandzki single malt, a tych jak wiadomo nie ma zbyt wiele. Zresztą w porównaniu do mnogości produktów szkockich, oferta irlandzkiej konkurencji wygląda skromnie (podobnie z ilością destylarni - w Szkocji ponad sto, a w Irlandii ledwie... trzy!). Ma to też oczywiście swoje przełożenie w popularności, a już niekoniecznie w cenie - produkty irlandzkie, mimo iż zdecydowanie mniej poszukiwane, wcale tańsze ie są, wręcz przeciwnie. 
Może więc prezentują jakieś niespotykane walory smakowe i dlatego są tak wysoko wyceniane? Próbowałem już jednej z ciekawszych whisky irlandzkich - Redbreast - i owszem smakowała, ale żeby jakoś specjalnie zapadła mi w pamięć? To już niekoniecznie. Może więc będzie tak w przypadku 8 - letniej Locke's? Trzeba sprawdzić.
A w ogóle co to za twór? Skoro są tylko trzy destylarnie (Cooley, Bushmills i Midleton), to dość łatwo można dojść, skąd pochodzi. Jej producentem jest Cooley, bardziej znany z takich wyrobów, jak Kilbeggan, Tyrconnell czy Connemara. Nie jest to trunek zbyt często spotykany w sklepach, mi wpadł w ręce zupełnie przypadkiem, i już będąc jego posiadaczem zorientowałem się mniej więcej, z czym mam do czynienia. A jak smakuje?
Zapach jest bardzo delikatny. Najpierw czuć landryny pomarańczowe, za tą słodyczą pojawia się też coś na kształt limonki z dodatkiem cytryny (lub odwrotnie...), do tego nuta słodowa i miły aromat świeżego siana. Zapach niezbyt złożony, o przeciętnej intensywności, z lekko wyczuwalnym alkoholem. 
W ustach Locke's jest jeszcze bardziej delikatny. Pierwszy łyk przepłynął po języku praktycznie niezauważony. Czyżby to jeszcze paraliż po wczorajszym, dość mocnym dramie? Próbuję po raz kolejny, ale jest niewiele lepiej. Trochę słodu, lekki aromat wanilii i odrobina cierpkich cytrusów, a potem już coraz wyraźniejsza beczka i nuty pieprzno-korzenne. I tak aż do finiszu, beczkowo - trawiastego, krótkiego i mało wyraźnego. 
Oczywiście rozumiem, że trzykrotna destylacja dodaje delikatności, ale w przypadku Locke's ocieramy się już o wodnistość. Z drugiej strony nie wiem, czy rozlewanie jej w wyższej mocy coś by zmieniło. Bo i chyba nie za bardzo jest co uwydatniać - pewnie podbił by się tylko alkohol i beczka. 
Miało być oryginalnie i ciekawie, a wyszło niestety dość słabo. Na pewno będzie to dobra whisky do sączenia w letni dzień, na tarasie, z kostką lodu. Ale jak na takie zastosowanie jest dla mnie ciut za droga (ok. 160 zł). Według mnie raczej nie warto. 

2 komentarze:

  1. Witam. Myślę że skoro ta whiskey jest już tak delikatna, dodawanie do niej lodu byłoby już całkowitym zabójstwem dla jej smaku. Degustacja może odbywać się po jej lekkim schłodzeniu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może trochę niefortunnie się wyraziłem z tym dodaniem lodu, raczej chodzi mi o styl tej whisky. Prosty, łagodny, niezobowiązujący, pasujący do posiedzenia na tarasie w ciepły dzień. Czyli w okolicznościach niekoniecznie degustacyjnych. Pozdrawiam

      Usuń