Na dzisiejszą degustację wybrałem whisky z tych nieco mniej znanych, a przy okazji być może lekko niedocenianych. W szkle wylądowała Old Pulteney w podstawowej, 12 - letniej wersji. Nie jest to oczywiście trunek całkowicie anonimowy, ale też nie zaczynają od niego ci, którzy piją pierwsze whisky słodowe (fakt że nie za często widać go w marketach, co nieco zmniejsza szansę na zostanie "pierwszym maltem w życiu").
Uwagę zwraca na pewno oryginalny kształt butelki, a w drugiej kolejności statek na etykiecie. Te morskie nawiązania nie są bezpodstawne, bo destylarnia Pulteney znajduje się w mieście portowym Wick. Whisky przez wiele lat była wykorzystywana głównie do blendów, oficjalna 12 - letnia edycja pojawiła się na rynku w 1997 roku. Co oczywiście nie oznacza, że przestała pojawiać się w mieszankach, bo do tej pory stanowi składnik m.in. Ballantinesa. A jak smakuje solo? Pora sprawdzić!
Na początek oczywiście trochę Pulteneya obwąchałem, szukając przede wszystkim tego "hint of sea air", które obiecuje na etykiecie producent. A że w zeszłym roku nad naszym pięknym Bałtykiem byłem, to wiedziałem mniej więcej czego szukać!
A tak na poważniej - zapach dość klasyczny. Początek wyraźnie słodowy, lekko owocowy (brzoskwinie, gruszki), potem pojawia się trochę świeżo ciętego drewna (trochę mniej ordynarna wersja trocin), wiórków kokosowych, i czegoś pomiędzy solą morską a delikatnym aromatem mięty. Ogólnie zapach dość przyjemny, ale nie porywający.
W ustach Old Pulteney jest lekki i delikatnie słodki. Trochę słodu, pomarańcze i minimalna dębowa goryczka. Całość niestety mało wyraźna, wodnista, taka "blendowata".
Finisz krótki, lekko wytrawny i pieprzny.
Przyznam szczerze, że liczyłem na nieco więcej. Nie na jakieś fajerwerki, ale przynajmniej na ciekawą whisky do luźnego sączenia wieczorem. I o ile zapach jeszcze jako tako daje sobie radę, to na języku Pulteney już trochę kapituluje. Naturalnie można tą whisky polecić jako "wstępniaka" tym, którzy dopiero zaczynają pić malty, ale takich rekomendacji można robić dziesiątki. Może trzeba będzie sprawdzić jakąś starszą wersję, bo te ponoć są całkiem niezłe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz